piątek, 26 grudnia 2008

święta

Cześć Wam. Wpadłem na chwilkę skoro nadarzyła się okazja. W przedświątecznych postach zastanawiałem się jakie będą te święta… Nie są ani gorsze ani lepsze- są inne. Brak na nich Mamy i słychać to co jakiś czas w rozmowach. Dobrze jednak iż temat ten nie dominuje bo święta nie powinny być smutne. Do wigilii zasiedliśmy dosyć późno ale przynajmniej zgłodniałem do tego czasu. W większości polskich domów kolację zaczyna opłatek oraz życzenia.U nas również tak było. Nie wiem jak to jest że słuchając składanych słów średnio daję wiarę w ich spełnienie. Powinienem jednak uderzyć się w pierś bo kilka z nich spełniło sie dla mnie w tym roku.
Potem były prezenty. Fajnie że były trafione i na pewno nie z rodzaju tych które szufladkujemy jako mało potrzebne. Ja dostałem ciepłą kurtkę która przyda mi się zimą. Do jedzonka dopadłem się mocno wyposzczony i długo potrwało nim nasyciłem się tym wszystkim co leżało na stole. Była rozmowa, wspominki, przeglądanie zdjęć … Położyliśmy do łóżek o trzeciej.
Pierwszy dzień świąt z wiadomych przyczyn zaczął się później ale i tak udało się go troszkę urozmaicić. Wyskoczyłem z Monią na przejażdżkę. Zapaliliśmy lampki na cmentarzach, podjechaliśmy pod kościółek Ostrobramski gdzie z samochodu widać obraz Matki Bożej oraz szopkę. Pokręciliśmy się po mieście i dopiero potem wróciliśmy do świątecznego stołu.
Dzisiejszy dzień jeszcze nie zakończył się wiec opisać go w całości jeszcze nie można. Z ranka poćwiczyłem a w tej chwili korzystając z okazji iż Monia wyskoczyła posiedzieć u rodziców wpadłem do Was na słówko. Pozdrawiam wszystkich i pa pa.

poniedziałek, 22 grudnia 2008

niebawem święta

Już za dwa dni wigilia… Pierwsze święta bez Mamy. Ciągle mi to chodzi po głowie. Zastanawiam się nad wszystkim co wydarzyło się w ciągu tego roku i nie wiem jak go ocenić. Zaczął się tragicznie śmiercią Mamy i zwątpieniem we wszystko. Nagle zabrakło uśmiechu, energii a przyszłość wydała się czarna. Podobno Bóg zamyka jedne drzwi by mogły otworzyć się drugie- czy kluczem do nich było to wszystko co wydarzyło się potem? Spotkanie z klasą owocujące zaangażowaniem kilku osób w moje sprawy. Aneta, Asia, klasowe Moniki, Gośka,Renata, Edyta, Marcin W, honey, Sławek, Konradowie (troszkę wcześniej Ewa,Basia,Wiola, Ela, ) no i oczywiście już teraz moja Monia- to osoby które dodały mi wiary i odciągnęły swoimi poczynaniami od wielu złych myśli. Tak naprawdę poza małymi wyjątkami z wcześniejszego życia ( Karinka,Marta, Robert, Mariusz, Dominik, Adrian) nie było osób na których mogłem w jakikolwiek sposób polegać. Teraz zyskałem przyjaźń kilku z tych osób jaka mam nadzieje nie zniknie od tak. Największym szczęściem od skąpego dotąd losu jest oczywiście Monia i to wszystko co wydarzyło się między nami. Stało się wiele dobrych rzeczy ale czy wobec odejścia Mamy mogę ocenić ten rok pozytywnie? Naprawdę nie wiem…

czwartek, 18 grudnia 2008

...

Jeszcze tylko jutro i właściwie mam już święta..
To będą nasze pierwsze wspólne święta z Monią i jest to powód do radości ale jest coś jeszcze… Niema sposobu by nie myśleć o braku na nich Mamy. W tamtym roku robiła wszystko aby niczego nie zabrakło na nich. Starała się zrobić wszystko tak jakby wiedziała że te ostatnie święta zostaną tak mocno wryte w pamięć. Zamykam oczy i widzę jak patrzy na nas … My zachowywaliśmy pozory dobrego nastroju Mama zaś nadrabiała miną maskując złe samopoczucie. Świąt takich jak były już nigdy nie będzie- jakie będą te? I każde następne. Ehhh Wierzę że będą dobre i te wszystkie życzenia jakie słyszałem od Mamy staną się faktem. Jedno już się spełnia a przecież w to nie wierzyłem. Może to właśnie wsparcie Mamy tam z góry.
Dobrze kończę ten post bo jest trochę smutny ale wybaczcie.

środa, 3 grudnia 2008

Cześć jeszcze raz gwoli wyjaśnienia dlaczego tak się rozpisałem o swojej dzielnicy po prosto powiem że wkurzają mnie opinie osób które były tam może przejazdem albo i wcale. Wygadują niestworzone bujdy zapewne nie mając nawet prawdziwych argumentów by je poprzeć.

wtorek, 2 grudnia 2008

Kończąc wczorajszy temat. Wychowałem się w tym miejscu w czasach wydaje mi się lepszych dla dzieciństwa i rozwoju fizycznego. Nie było w prawdzie komputerów, komórek, stu programów w telewizji oraz tysiąca zabawek. Były to czasy „Czterech pancernych” gdy biegało się po lesie z karabinem zrobionym z patyka, siedziało przy ognisku lub wymyślało różne mniej lub bardziej mądre zajęcia. Latem do domu zaglądałem tylko na obiad, kolację w której wygłodniałemu smakowała zwykła kanapka z masłem i pomidorem. W nocy padało się do łóżka zasypiając niemal natychmiast po takim wybieganym dniu.Do dziś dzięki tamtym czasom mogę śmiało powiedzieć że znam każdy większy kamień w mojej okolicy nawet jeśli nie mogę już dotrzeć do nich na nogach. Nie zamieniłbym tego na ekran komutera choćby najfajniejszych gier. To były inne czasy…

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Skałka

Skałka- dzielnica jak każda inna, dlaczego spotkałem się z tak złymi opiniami na jej temat?
Myślę że jest to wina samych władz miasta i braku inwestycji w odnowienie zaniedbanej architektury. Drugim powodem jest także spychanie mniej wypłacalnych lub kłopotliwych osób do tańszych mieszkań. Oczywiście dzięki temu pojawiło się parę nowych czarownych nosów mieszających się z rodzimą procentową wiarą. Mimo to nie zauważyłem by było ich szczególnie wielu.
Na każdej dzielnicy jest paru tego typu osobników z wyraźnym uczuleniem na pracę oraz niezłą umiejętnością radzenia sobie w tej rzeczywistości. Czasem sprzedadzą komuś drewno, niekiedy zorganizuję złom zamieniając opuszczone tereny zakładów we współczesne ruiny. O kradzieżach wiele nie słyszałem, ale sporadycznie pewnie się zdarzają.
W zasadzie wszyscy znają się, jeśli nie osobiście to z widzenia, więc raczej nikt nikomu nie wchodzi w drogę .To jest ta gorsza strona mojego zamieszkania, ale naprawdę trzeba się czepiać by to zauważać.Lepsze strony to zieleń latem, własny ogródek i miejsca gdzie zawsze można znaleźć zacisze. Na ulicy znajome twarze i nawet jeśli nie jest się w kumpelskiej komitywie to, co rusz słyszy się cześć lub dzień dobry. Każdy kto ma wątpliwości do moich słów niech przyjdzie na spacerek latem. Papa. Miałem napisać Wam ciut więcej, ale zaistniało kilka problemów do rozwiązania obarczonych klauzulą PILNE. Miłej nocki i papa

czwartek, 27 listopada 2008

Niespodzianka

Cześć Wam. Aleee miałem dziś niespodziankę!!Kurcze omal nie dostałem zawału, Wiesz co Miśka jesteś wariatka.
Monia uknuła spisek z moimi i zrobiła mi niespodziankę wcześniejszym przyjazdem. Jezu jak pojawiła się w drzwiach mojego pokoju po prostu byłem w szoku. Minę miałem podobno jakby zobaczył ducha. Zaskoczony byłem nieziemsko tym bardziej, że weszła do pokoju tak cicho pojawiając się jak cień.  Teraz chodzi i ciągle się śmieje ze mnie. Już ja Ci się odegram Monia!! Poczekaj.
Dobrze że jutro mam urlop to calutki dzionek mamy tylko dla siebie mmmm.

czwartek, 20 listopada 2008

jesień

Dziś spojrzałem za okno- zobaczyłem szare chmury, krople deszczu i o dziwo odarte z liści drzewa. Wiem! Ktoś zapyta- a co w tym dziwnego skoro jest listopad? Odpowiem że właściwie nic tylko że ja nie zauważyłem kiedy to się stało. Zazwyczaj obserwowałem i mimowolnie rejestrowałem w pamięci cały jesienny proces w przyrodzie a tym razem było tak jakby położył koło siebie dwie fotografie. Jedna z lekko żółknącymi liśćmi na gałęziach a druga bez w skąpanych deszczem szarościach. W co ja byłem tak zapatrzony że nie zauważyłem tych zmian?? hmmm chyba w te duże piwne oczka spoglądające czasem na mnie w trakcie weekendu.

poniedziałek, 3 listopada 2008

01.11

Witam po przerwie.
Miniony weekend dla nas wszystkich był wyjątkowy. Czas wspominków, zadumy okazanie szacunku za życie naszych bliskich. Cały cmentarz rozświetlony a każdy płomyk świadczy o naszej pamięci.
Cieszę się iż pogoda (pomijając już fakt trudu przedarcia pośród postawionych między pomnikami ławeczek) wyjątkowo dopisała abym i ja mógł odwiedzić grób Mamy. Cóż powiedzieć…. wspomnienia, momentami wilgotne oczy ale przyznam się że mamy nie identyfikuję tak mocno z miejscem jej spoczynku. Ciągle mam wrażenie, że jest gdzieś koło nas. Wierzę bardzo mocno w mamy duchową obecność i wsparcie nawet, jeśli fizycznie nie możemy się zobaczyć.
Przy grobie Mamy siedzieliśmy niemal dwie godziny w trakcie, których spotkaliśmy sporą część rodziny, która grupkami przychodziła zapalić światełko. Cieszę się że wraz ze mną tatą i Kasią była też Monika bo jakoś łatwiej było mi pokonać smutek tego dnia. Od rana byłem w złym humorze i dopiero po cmentarzu jakoś zeszło ze mnie to napięcie.
Niedzielę przywitaliśmy dosyć wcześnie jak to bywa w gdy jest Kasia. Zjedliśmy śniadanko przyszykowaliśmy troszkę i zaraz po obiedzie wyjechaliśmy z domu na spacer. Nie byłem już na cmentarzu chcąc uniknąć już przedzierania się wśród ludzi i ławeczek postawionych bez pojęcia i na utrapienie wózkowiczom. Moi mili myślcie o tym lub upominajcie widząc działania osób, których wyobraźnia ogranicza się tylko do zdrowej populacji ludzi. Przecież każdego z Was może kiedyś spotkać coś takiego i chyba nie chcielibyście przyznać się, że dopiero wtedy widzicie problem. Nikomu tego nie życzę, ale też kiedyś byłem zdrowy a dziś…
Dobrze koniec moralizowania. Spacer z Moniką spędziłem trochę na przejażdżce po mieście a trochę na rozmowie w ustronnym miejscu niedaleko stawu rejowskiego. Nasz miły dialog przyniósł pewną ważną decyzję, ale jeszcze nie czas by mówić o tym wszystkim. Napiszę o tym gdy przyjdzie pora. Pozdrawiam Was serdecznie.

niedziela, 26 października 2008

Cieszyć się z najdrobniejszych rzeczy jakie spotykają nas w życiu... hmm czasem trudno ale to chyba jedyny sposób by w natłoku obowiązków zachować optymizm.Zresztą skoro tych wielkich wydarzeń jest tak mało to co nam zostaje? Zobaczcie że zaczynając dzień od uśmiechu potrafi on osłodzić go do wieczora. Zatem uśmiecham się do Was wszystkich a najbardziej do Miśki żebym nie widział jej wilgotnych oczek. :) Papatki i do jutra

wtorek, 21 października 2008

:)

Jedna sprawa załatwiona. Czekamy teraz na kolegę i jeśli wszystko się ułoży to kolejny problem zejdzie mi z głowy. Jutro będę miał odwiedzinki kuzynki więc jedno popołudnie minie szybciej. Fajnie bo oczekiwanie na piątki staje się coraz cięższe.Chciałbym żeby wszystko ułożyło się już tak aby czas spotkań z Monią kończył się na powrocie z pracy. Często trudno jest mi uwierzyć w to co teraz się dzieje... Jednak musiałem czekać tyle lat aby stało się to możliwe. Warto być cierpliwym w życiu bo czasem szczęście przychodzi tak nieoczekiwanie.Już nie żałuje tych paru rozczarowań z dziewczynami bo teraz mam kogoś kto wart był aby czekać. Czuję się wreszcie doceniany takim jakim jestem bez porównań do stanu przed wypadkiem. Czasem mówi się że nie uroda szeroko rozumiana jest najważniejsza przy wyborze osoby z którą chce się być a charakter osobowość hmm ... ile osób jednak właśnie tym się kieruje? Nie potrafię siebie ocenić ale to że taka dziewczyna jak Monia chce być właśnie ze mną może świadczyć że może jestem wart więcej niż myślę. Cieszę się bo wiem że znalazłem swoją miłość życia. Nie wstydzę się tego powiedzieć a każdy kto chce w to wątpić niech pozna nas bliżej.Zobaczy na pewno coś wyjątkowego!! Wiem to bo lata szczeniactwa, przelotnych zauroczeń i miłostek bez przyszłości mamy już za sobą.
No tak ale się rozpisałem hihi pewnie nikt tego i tak czytać nie chce. Dobrej nocki Wam wszystkim życzę.

poniedziałek, 20 października 2008

:)

Burza ucichła. Powoli następuje odwilż dając nadzieje, że będzie to proces stały.
Weekendowa opowieść tym razem nie jest zbyt obfita w wydarzenia, mimo iż sobota była jedną z najprzyjemniejszych. Najmilsze przedpołudnie z Monią a później wyjazd w miasto. Przejechaliśmy po skarlandzie załatwiliśmy drobną sprawę a potem urządziliśmy sobie postój na dzikiej plaży naszego stawu. Kurcze tak niewiele trzeba by było fajnie- chwile sam na sam, gwiazdy nad głową i widok spokojnego stawu za szybą samochodu ehh bardzo brakowało mi właśnie takich chwil i to z osobą bliską sercu. Kończąc spacer zawitaliśmy na Ostrą Bramę zmówić paciorek przed obrazem Matki Boskiej.Do domu wróciliśmy dosyć późno obejrzeliśmy film i można było już szykować się do spania. Niedziela jak zwykle kojarzy się z wyjazdem dziewczyn wiec popołudnie należy do średnio lubianej części dnia.

czwartek, 9 października 2008

Obiad zjedzony dzień zaliczony!! Dziś nakarmiła nas biedronka hi hi swoimi nawet dosyć smacznymi pyzami. Praca poszła, jako tako ale najważniejsze że niezbędne minimum wykonane. Mam mały „problem”…. zostało mi się jeszcze 17 dni urlopu. Latem może taka przerwa przydałaby się, lecz teraz cóż robić z czasem, gdy i tak siedzi się w domu? Kilka dni może być mi niezbędnych do końca roku, ale nie aż tyle. Jakoś trzeba to rozplanować.
Dziś wcześniej znikam z netu, bo muszę zrobić coś pilnego. Czekam teraz na Martusie a z Wami już się żegnam. Do juterka pa pa.

piątek, 3 października 2008

1 LISTOPAD

Jest piątek. Dzień przed Świętem zmarłych… dla mnie ten czas nabiera nowego znaczenia. Jeszcze rok temu wśród zmarłych miałem dziadków, ciotki, wujków cóż owijać w bawełnę- każda z tych osób jest mi jakoś bliska ale MAMA jest tylko jedna. Nie minął jeszcze rok od śmierci mamy ehhh kiedy zamykam oczy wciąż widzę ją żywą. Słyszę głos szukam obecności jakiej już nigdy nie będzie. Może to nie fair że na co dzień staram się właśnie tą pamięć odpychać gdzieś daleko odbiegam w zajęcia. Wiem iż najbliżsi myślą że najlepiej radzę sobie z tym faktem ale tak naprawdę robię to co chciałaby Mama. Staram się radzić sobie.. Wiem że w tym wszystkim choć nieświadomie wielki udział ma Monika. Łatwiej jest znieść to wszystko gdy stratę podbudowuje nazywając po imieniu miłość. Boże to wielkie słowo ale chyba nieobce nikomu.
Jeszcze dobrze pamiętam jak Mama w tamtym roku wychodziła z samochodu idąc odwiedzić groby bliskich. Dziś my pójdziemy odwiedzić jej-nie chcę !!! Mamo chcę żebyś była tu z nami…

decyzja ZZK

Dostałem dziś do rąk opinię ZZK na temat mojego podjazdu. Powiem tak mam pozwolenie na dostosowanie budynku pod warunkiem że dostanę zgodę wspólnoty. Zgoda jednak sugeruje zrobienie windy a więc po prostu tak by rujnować mieszkanie i nie wchodzić broń Boże w drogę sąsiadom. Dostałem też kosztorys wykonania windy 63 tyś złoty!!! Chyba ich poje…. !!!!!!Ciekawe jak ja mam zdobyć taką kasę? Przecież to o 18 tyś więcej niż kosztowało mieszkanie pani N sąsiadki i przewodniczącej wspólnoty budynku. Gdyby nie ona dałoby się zrobić to za kwotę o połowę taniej. Jeszcze nie składam broni, zobaczymy co powiedzą na ten temat pewni ludzie…

poniedziałek, 29 września 2008

:)

Koniec ostatniej imprezy z Martyną i Marcinem. Tata z Moniką odprowadzą gości do samochodu, którym przyjechał ojciec Marcina. Jak wcześniej się zgadaliśmy z dużym prawdopodobieństwem znał Rysia z dawnych lat- mieszkali niedaleko siebie w latach młodzieńczych. Samochód podjeżdża i następuje spotkanie..
- Cześć Rysiu!- mówi tata Marcina.
- Józek…?! Wyjdź no z samochodu, bo Cię nie poznaje- odpowiada Rysiu zaskoczonym głosem.
- Rysiu nie dziś, bo mnie zęby bolą – padła odpowiedź Józefa.
Hi hi. Po usłyszeniu dialogu prowadzonego po wielu latach reszta słuchaczy omal nie padła ze śmiechu.

niedziela, 28 września 2008

Kończy się weekend, ale zaliczam go do wyjątkowo udanie spędzonego czasu. Szczególnie sobota obfitowała w atrakcje. Odwiedzili nas Karinka z Dyziem i nie ukrywam, że strasznie lubię nasze spotkania.Szkoda że okazje na nie zdarzają się raczej rzadko bo mieszkają w Krakowie. Wieczór z kolei mięliśmy zaplanowany z Martyną i Marcinem na małą imprezę z dobrym jedzonkiem i odrobiną %. Parę tą poznałem niedawno, ale bardzo się z tego cieszę, bo to super sympatyczne osoby. Było bardzo wesoło. Fajnie czasem odstresować się w miłym towarzystwie. Na koniec wieczoru „podpadłem” Moni i zastosowała wobec mnie strajk włoski ;) Na szczęście ta złośnica ma duże poczucie humoru i wyszło wszystko żartobliwie. Dostałem jednak przestrogę od Moni- spróbuj tylko opisać to w blogu!
Niedziela jak zwykle obfitowała raczej w lenistwo no ale czasem i to jest potrzebne po ciężkim tygodniu. Teraz już mówię Wam dobranoc a sam zaraz zmykam z netu. pa

środa, 24 września 2008

Kilka ostatnich zdań tego dnia. Ostatnio mało piszę o podjeździe ale sam nie wiem zbyt wiele. Dziś jednak postanowiłem, że ożywię ten temat. Muszę zdobyć kontakt do firm które zobowiązały się wybudować mi podjazd. Konrad obiecał zdobyć je i namiar na osoby, z którymi będę mógł dogadać jakieś szczegóły. Powiem szczerze że nie chce mi się wojować ze wspólnotą ale siedzieć z założonymi rękami i marnować szanse na lepsze życie też nie jest właściwe. Przykro mi że ludzie z najbliższego otoczenia nie dostrzegają moich problemów. Przecież sąsiedzi widzą jak od lat wspinamy się po tych schodach dwa razy dziennie... tyle, że ich to guzik obchodzi. Nie ich problem...

środa, 17 września 2008

:(

Cześć. Dzisiejszy dzień jakby spokojniejszy…. choć właściwie powinienem powiedzieć,że stałem się jakiś obojętny na wydarzenia dnia. Dostałem informacje na temat budowy podjazdu.Dobra wiadomość to taka, że gmina godzi się na dostosowanie budynku a zła, iż o opinie muszę pytać się wspólnoty.Prawda jest taka, że każdy umywa ręce a sama wspólnota zgodzić się nie chce z powodów których nie rozumiem. Pozostaje mi zapychać po schodach i ustąpić pełnosprawnym sąsiadom. Trudno skoro takich mam wspaniałych sąsiadów….

czwartek, 11 września 2008

:(

No to wk...urzyłem się!! Humor popsuty maksymalnie.Jeśnie państwo wspólnota raczyła odpowiedzieć w sprawie podjazdu.Półtorej tygodnia czekania i wiem tyle że...... nic nie wiem.Zostałem poinformowany że wyrażą ewentualną zgodę po dostarczeniu dokumentacji projektowej zgodnej z przepisami budowlanymi.
......... Wiecie co? Wychodzi na to że mam się prosić sąsiadów którzy co rusz wymyślają kolejne preteksty.Nie przyłożą do zrobienia czy finansowania palca a ja mam ich błagać o pozwolenie!! Niedoczekanie!!! mam jeszcze trochę godności i charakter.

:9

aha podam Wam jeszcze preteksty jakie już słyszałem- jeśli będzie podjazd to nie wjadą samochodem do garażu(schody znajdują się o około 20 m od garażu), naruszę konstrukcje ściany (ściany budynku są grube na niemal metr a poza tym platformę można montować do słupków wkręcanych w podłogę)że klatka zbyt wąska, że sąsiadka starsza będzie mieć utrudnione schodzenie( platforma po złożeniu pozostawia schody nienaruszone a odstaje od ściany na 15-20 cm) itd.

poniedziałek, 8 września 2008

...

Cześć jeszcze raz.Pogoda dziś jakby słaba, więc siedzę w domu.Oczywiście zamiast odpoczywać robię kolejną nadgodzinę za którą nikt mi nie płaci. Muszę w zimie opanować ten nałóg bo wykończę się na karoszi (napisałem fonetycznie bo jeszcze japońskiego nie znam;) )
Dowiedziałem się ostatnio, że mój blog może służyć jako informacja jak pewne osoby wypełniają swój czas hi hi. Strzeżcie się albowiem pióro ostrzejsze od miecza jest!!
Ostatnio pierwszym pytaniem, jakie dostaję na gg czy w mailach jest –jak się masz? Lub – co u ciebie?. Często brak mi czasu aby pisać dokładniej. Nie chcę wdawać się w szczegóły, ale postaram się odpowiedzieć wszystkim.
Czy osoba ograniczona wózkiem, sprawnością może być szczęśliwa?
-Hmm myślę że tak choć tęsknota za zdrowiem zawsze pozostanie.
Dla mnie szczęściem są osoby, które są ze mną „pomimo” a nie dlatego że… Przez lata od wypadku widziałem „przyjaciół” odcinających się ode mnie nawet nie starając się zachować pozorów. Co wtedy się czuje? Tego możecie się sami domyśleć, ale powiem jedno- w takich chwilach zastanawiałem się nad sensem tych wszystkich „pseudo-przyjaźni” które porównując do tych które posiadam teraz nie mają żadnej wartości. Teraz poza najbliższą rodziną są ze mną osoby, dla których nie jestem obojętny. Nie ukrywam, że największym szczęściem jest dla mnie Monika, ale to chyba raczej łatwe do zrozumienia. Wiem, że pewne postaci nie są z tego powodu zadowolone, które jakoś zawiodłem lecz pewnych rzeczy cofnąć nie mogę. Odpowiadając już na pierwsze pytanie powiem – żyję a perspektywa przyszłości rysuje się znacznie barwniej niż jeszcze cztery miesiące wcześniej. Wtedy słysząc o tym co stało się teraz zaliczyłbym do fantazji, gotów byłbym założyć się że to niemożliwe- przegrałbym z kretesem. Życie może mieć sens nawet dla kogoś takiego jak ja.

czwartek, 4 września 2008

:)

Cześć Wam cześć Honeyu poganiaczu. Już się zabieram do pisania skoro dostałem upomnienie.
Mniejsza aktywność na blogu nie jest przyczyną lenistwem a wręcz przeciwnie brakiem dostatecznej ilości czasu na siedzenie przy kompie. Od dwóch dni słabo szło mi w pracy, co akurat zrzucam na dosyć nerwowe chwile spowodowane brakiem możliwości ludzkiego dogadania się z panią N. Wystosowałem pismo do sąsiadów o zgodę na zbudowanie podjazdu. „N” nie podpisała od ręki wymawiając się, że nim się zgodzi musi znać wymiary podjazdu i platformy zjazdowej, czy nie naruszę jej przypadkiem ściany itd. Itd. Brak mi do niej cierpliwości, ale skoro już zmusiłem się by z nią pogadać i prosić to poczekam jak się do tego ustosunkują ona i wszyscy sąsiedzi. Zobaczymy, kto jest człowiekiem a kto …..
Trochę to głupie że z jednej strony stoją przyjaciele chcący zrobić wiele by mi pomóc a z drugiej kobieta której odbija chyba na punkcie „stanowiska” przewodniczącej bloku. Naprawdę zachowuje się jak „Anioł” z serialu. Dobra nieważne- przeskoczymy ją nie tym to innym sposobem.
Dziś od rana mocno przykładam się do pracy a wolej chwili muszę jeszcze odpisać na Wasze maile.Pozdrawiam i do następnego bloga.

środa, 3 września 2008

KONCERT

Jak już wspomniałem w drodze na koncert towarzyszyła nam TV Kielce. Zatrzymali nas jeszcze na chwilkę filmując krótkie ujęcia oraz wypowiedz naszego przyjaciela Honeya. Powiem Wam że tak jak przypuszczałem ten facet ma aparycje gwiazdy ;)
Na salę koncertową weszliśmy, gdy wszyscy już siedzieli na miejscach. Znów poczułem małe skrępowanie jadąc na swoje miejsce odprowadzany wzrokiem większości widzów. Mówiąc szczerze głupio mi było rozglądać się, więc nie bardzo widziałem, kto był i jak dużo osób zechciało wesprzeć naszą akcję swoją obecnością. Przywitałem się tylko z osobami, które ulokowane były blisko mojego miejsca. Siedziałem w pierwszym rzędzie a tuż koło mnie mój Quentin Monia Tarantino ;) z kamerą w ręku. Przyznam, że swoją obecnością dodawała mi odwagi pozwalając czuć mniej skrępowania. Jeszcze tuż przed rozpoczęciem przewinęło się kilka osób szukających swojego miejsca. Jedna z nich wręcz wpadła w moje ramiona ;) to była Monika z klasy. Choć nie był to dobry moment, ale w naszej króciutkiej rozmowie udało mi się podziękować za sprezentowanie fotela.
W kilka minut później zaczęło się….
Kasia nasza organizatorka wręczyła podziękowania organizatorom oraz zostały wyczytane pewne informacje, co do wstępnych efektów naszej akcji. W pewnym momencie usłyszałem znane mi słowa… były to moje podziękowania. Zaskoczyło mnie to, bo już myślałem że skoro Honey siedzi koło nas to kartka z podziękowaniami leży w jego kieszeni. Nastąpiły brawa i właściwie koncert mógł już się rozpocząć.
Na początku wystąpił zespół „Za dziesięć dziesiąta” z bardzo przyjemną dla oka i ucha wokalistką. Moją uwagę przykuł gitarzysta zespołu. Jest młody, ale z wiosłem radzi sobie bardzo fajnie. Wymiatał naprawdę niezłe solówki.
Po tej małej rozgrzewce przyszedł już czas na główną gwiazdę wieczoru. JAN PTASZYN WRÓBLEWSKI- muzyk już w słusznym wieku, ale powiem Wam, że od pierwszych słów z jego ust widać było, iż świetnie nawiązuje kontakt z widownią. Sam nie należę do koneserów Jazzu, ale naprawdę przyjemnie było słuchać jej na żywo. Momentami miałem ochotę po prostu zamknąć oczy i wsłuchać w dźwięki wszystkich instrumentów a w szczególności saksofonu Jana. Czasem ostre czasem liryczne utwory przerywały żartobliwy wypowiedzi gwiazdy. Wszystko, co dobre szybko się kończy, ale nim to się stało zespół Pana Ptaszyny Wróblewicza zagrał kilka bisów. Zakończyło się na gromkich brawach na stojąco. Krótkie ujęcia wydarzeń rejestrowały profesjonalne kamery telewizji, ale powiem Wam, że najlepszy materiał nakręciła Miśka!! DZIEŁO KINEMATOGRAFII ;)Wkrótce sala opustoszała w dźwiękach podziękowań lub innych miłych uwag rzucanych mi przez wychodzących. Honey ruszył z plakatem koncertu, na którym złożyli mi autografy artyści. Monika poprosiła samego Pana Jana, aby jeśli to możliwe zrobił sobie ze mną fotkę na pamiątkę. Zgodził się i została zrobiona tylko, że jeszcze jej nie mam, bo była wykonana przez fotografa. Wyjechaliśmy na zewnątrz gdzie czekał na nas Moni Tata, aby pogadać chwilkę. Zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy jeszcze na krótką przejażdżkę po Skarżysku. Przyznam, że emocje jeszcze długo mnie nie opuszczały. Tak trudno było uwierzyć, że to wszystko działo się dla mnie. Jestem naprawdę wdzięczny za wszystko, co było Waszym udziałem w tym przedsięwzięciu od organizacji po obecność na koncercie. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję!!

...

Cześć. Kochani obiecuję dziś napisać relację z koncertu ... no o ile znów nie będzie akcji pod tytułem pani N. Nie wiem jak się dogadam z tymi ludźmi. Wymyślają coraz to nowe przeszkody- jak nie zbyt wąska klatka to że jej naruszę ścianę. Prawda jest taka że osoba niepełnosprawna nie ma praw w naszym kraju- u nas "Aniołem" jest właśnie pani N hmm tylko ja chyba nie mieszkam na ulicy Alternatywy 4?Napisałem pismo do sąsiadów czy wyrażają zgodę na mój podjazd. Wreszcie okaże się kto jest człowiekiem a kto ....

poniedziałek, 1 września 2008

:)

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM KTÓRZY BYLI ZE MNĄ NA KONCERCIE- DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE-, DZIĘKUJE ZA BEZINTERESOWNĄ POMOC- DZIĘKUJĘ ZA ZORGANIZOWANIE CAŁEJ AKCJI- DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA WSZYSTKO-DZIĘKUJĘ MONISIU ŻE JESTEŚ!!

:)

Hej. Oderwałem się wreszcie od pracy, aby napisać Wam o koncercie, ale zacznę od dnia poprzedzającego to wydarzenie.
Sobotnie przedpołudnie spędziłem z Moniką planując mały wypad na imprezę zorganizowaną przez nasze miasto. Pogoda nie była zbyt ciepła, więc do ostatniej godziny zastanawialiśmy się nad jazdą . Na imprezie tej zorganizowano loterię na moją rzecz, w której nagrody ufundowali sponsorzy wspierający nasz koncert. Pierwszy raz byłem w tak tłumnym miejscu z Moniką do tego, co kilka minut ze sceny dochodziły zwiastuny mojego koncertu oraz odbywały się losowania kuponów. Słysząc swoje nazwisko czułem się jak na świeczniku. Ciągle po głowie chodziła mi pewna myśl w formie pytania do Moniki, za które wieczorem oberwałem niezły ochrzan. Nie będę pisał o nim, wprost ale odpowiedź chyba pomoże Wam się domyśleć jaką głupotę palnąłem. Monika bardziej dosadnie powiedziała mi że nie czuła skrępowania popychając mój wózek. Chyba ciągle mam kłopot ze zbyt niską samooceną. Na festynie było bardzo fajnie tylko chłodek powietrza mnie denerwował. Nie czekaliśmy do końca imprezy. Wróciliśmy do domu niedługo po zmroku. W domku zrobiliśmy sobie własną przy małym drinku na rozgrzewkę. Do łóżka położyłem się bardzo późno .
Niedzielę przywitaliśmy dosyć wcześnie gdyż mieliśmy sporo zajęć z wyszykowaniem się na koncert. Śniadanie, obiad, prysznic, prasowanie koszul i najgorszy poganiający tata doprowadzał nas do histerii hi hi marudny to był wyjątkowo. Wszystko szło w względnym porządku do czasu gdy Honey nie zaskoczył nas wieścią …. Za dwie godziny miał do nas przyjechać z kielecką telewizją na wywiad. Szok!! My w proszku a dom jak po przejściu tsunami. Biedna Monia ledwie zdążyła dopiąć wszystko na ostatni guzik. Wywiad nie trwał długo, ale ukaże rzeczy, których nie lubię wykonywać przy obcych. Krępuje mnie przesiadanie się na wózek szczególnie że potrzebuję pomocy w tej czynności. No cóż ale chyba o to chodzi by pokazać swoje problemy i trudności np. z wyjazdem z domu. Szczęście, że już koniec wywiadów, bo nie nadaję się do tych spraw. Zresztą fajniej jest opowiadać o weselszych rzeczach niż o wypadku i tym podobnych rzeczy. Kamera towarzyszyła nam aż do sali koncertowej filmując również wydarzenia wieczoru. Czy udał nam się koncert? Czy nasze cele zrealizowaliśmy? Opowiem w następnym poście.

piątek, 29 sierpnia 2008

31.08.2008 koncert w MCK

Pan kamerzysta zrobił kilka ujęć schodów i wyobraźcie sobie nawet takie głupstwo nie spodobało się "właścicielom ziemskim" wspólnoty mieszkaniowej. Ktoś zapyskował że bez zgody filmowana jest własność prywatna hihi. Oświećcie mnie jak to jest? Mnie się zdaje że własność prywatna kończy się w ścianach wykupionego mieszkania a może się mylę? Jeśli ktoś zna temat to proszę o informację bo może faktycznie połowa klatki, podwórza jest ich i przekraczając "linie" graniczne narażam się na jakieś kłopoty.Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia na koncercie.

...

Wczoraj wyskoczyłem na dwór pierwszy raz od niedzieli. Miałem okazję zapoznać się z nowymi schodami.... - tragedia!! Stare były złe a te dzięki jednemu wielkiemu schodowi są jeszcze gorsze. Imitacja podjazdu dla wózków dziecięcych ma pochyłość skoczni mamuciej a ja Małyszem nie jestem choć obawiam się że gdybym próbował zjechać sam to osiągnąłbym na jego progu większe prędkości niż nasz mistrz. Tylko z telemarkiem miałbym spory kłopot hihi.
A tak już serio to jeśli nie zrobią czegoś by ten schodek był niższy to będzie fatalnie.Na podjazd nie liczę zbyt szybko.

czwartek, 28 sierpnia 2008

31.08.2008 koncert w MCK

Cześć wszystkim. Miałem dziś trochę stresu związanego z koncertem. Dobrze że wynikło tak niespodziewanie bo siedziałbym cały w nerwach od rana. Na szczęście TV DAMI zadzwoniło do mnie raptem godzinkę przed przyjazdem. Zrobiono ze mną krótki wywiad jaki ma być jednocześnie spotem reklamowym koncertu. hihi nawet nie chcę widzieć jak wypadłem. Emocje trzymały mnie jeszcze z dwie godziny po samym zdarzeniu.Dopiero dochodzę do siebie...

:)

Cześć Wam.uffff ledwie się zalogowałem. Zmiana kompa, utrata plików, pamięć do cyferek słaba i byłbym już nie pisał do Was. Zbyt dużo tych pinów w naszym życiu się pojawia.
Dziś mam dosyć mocno zaplanowany dzień. Honey zaprosił mnie na występ kabaretu więc pewnie pośmieję się troszkę. Nie widziałem jeszcze znanej grupy kabaretowej w dodatku żywej hihi oczywiście w znaczeniu występu twarzą w twarz. Na bakier u mnie z kulturą. No cóż za długo kryłem się w domu.
Mam dziś humor jakiś dziwny. Muszę się przyłożyć do pracy!! Zagońcie mnie!!

środa, 27 sierpnia 2008

31.08.2008 koncert w MCK

Cześć. Na mieście pojawiły się plakaty w portalach informacje a więc moi drodzy koncert rozkręca się już oficjalnie. Zostało raptem trzy dni do imprezy brrr -trema będzie spora. hihi może nikt na mnie uwagi nie zwróci? Przecież będą ciekawsze obiekty występujące na scenie. Nie lubię być w centrum uwagi ale muszę dać radę.Wiele trudu kosztowało organizatorów dopięcie wszystkiego na ostatni guzik wiec mam ogromną nadzieję że wszystko wyjdzie po prostu fajnie. Chciałbym aby dopisała liczna widownia i nie dlatego że będzie to oznaczać większy dochód a raczej jako nagroda za wszelkie zmagania. Jaki byłby sens tego trudu gdyby nikt nie przyszedł? Wierzcie mi to będzie fajna impreza więc warto się tam pojawić.Zapraszam wszystkich.

wtorek, 26 sierpnia 2008

31

Kolejny dzień spędzam w domku pomimo całkiem znośnej pogody.Zatrzymały mnie przebudowywane schody.Rankiem tradycyjna już godzina telefonicznej rozmowy z Moniką w trakcie której rozpocząłem pracę. Koło dziewiątej wpadła kuzynka Martusia gdyż spodziewałem się pilnej przesyłki i musiał ktoś otworzyć drzwi kurierowi.Martę z kolei zastąpiła Monika koleżanka z klasy na której odwiedziny czekałem już kilka miesięcy. Bardzo miłe spotkanie choć jak zwykle gdy spotykam kogoś pierwszy raz od wielu lat czułem skrępowanie. Zawsze jest świadomość że osoba ta znała mnie jeszcze całkiem sprawnego.
W trakcie dnia miałem jeszcze rozmowę z przyjaciółką na skypie i nie powiem by mnie rozweselił ten dialog. Kurcze czemu tak fajnej osobie los płata takie figle?
Znacznie weselej zrobiło się widząc Miśkę na kamerce- Boże błogosław Internet!! Fanie widzieć się na ekranie i czuć namiastkę fizycznej bliskości. Teraz siedzę już z Wami próbując stworzyć jakiś post pomimo braku sensacyjnych wieści. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego wieczorku. ;)

niedziela, 24 sierpnia 2008

31.08.2008 koncert w MCK

Witam Was po jednodniowej przerwie w pisaniu bloga. W sobotę wybrałem się z Monią do Krakowa aby zabrać trochę rzeczy siostry przygotowując tym samym jej przeprowadzkę. Przeprowadzać kobietę...- NIGDY WIĘCEJ!! Po ponad dwóch godzinach upychania rzeczy w samochodzie gdy był już załadowany prawie po dach usłyszałem - nooo już tylko zostały się ubrania do spakowania. Załamka!! Myślałem że było to robione od początku pakowania.
Pierwszy raz w życiu jechałem z kobietą kierowcą ;) ale powiem szczerze Monia świetnie radzi sobie z kółkiem. Nie wątpiłem w to bo znam dziewczyny które fajnie prowadzą ale... też widziałem kilka robiących to fatalnie.Trasa do Krakowa była bardzo fajna i poza czterdziestu minutowym korkiem przy wjeździe do miasta jechało się bez zastrzeżeń. Wracaliśmy już po ciemku ale plusem tego były niemal puste drogi.Dojechaliśmy w dwie godziny robiąc jeden mały postój.
Dziś późno wstaliśmy i jakoś tak czas zleciał błyskawicznie.... :(

:(

Cześć no i urlop jednodniowy…. Spędzę go mimo wszystko przy kompie. Załamałem się buuuuuu straciłem bardzo ważne dane. Jeden najważniejszy folder ehhhhhhhh ale mnie wkurzyło. Postaram się odzyskać lecz będzie to raczej trudne a jeśli nie wyjdzie to znikną moje zapiski, śmieszne rymowanki, dokumenty. Najgorsza strata to to co powstało w głowie i odzyskać się nie da.
Dziś jest także dzień który nie jest szczególnie wesoły. Imieniny mojej Mamy…… tylko Jej już nie ma tu z nami……. Ehhhhhhhh
Nie wiem jeszcze jak spędzę ten dzień. Gdyby nie to że ludzie stawiają pomniki i brukują kostki wokół nich według swojego widzi mi się to może zajechałbym na cmentarz a tak to jaki jest sens skoro i tak nie wjadę wózkiem między groby i te ławeczki. Kasia z tatą pojadą i zostawią symbolicznie bukiet róż od nas wszystkich. Zastanawiam się czasem czy taki gest pamięci ma sens…… mam nadzieje jednak że tam po drugiej stronie coś jest.
Tymczasem kończę ale mam nadzieję odezwać się jeszcze dziś.

piątek, 22 sierpnia 2008

31.08.2008 koncert w MCK

Cześć Wam. Jak myślicie w jakim kierunku idzie przebudowa schodów? Już Wam odpowiem- muszę nauczyć się fruwać bo celem remontu jest zwykłe wyremontowanie schodów. Państwo w państwie. Przewodnicząca wspólnoty mieszkaniowej bloku pani N oczywiście zadbała by dobrze jej się wychodziło schodkami. Administracja ludzi na wózku ma po prostu mocno i w samym środku d... Śmiesznym jest że przepisy jasno mówią o obowiązku umożliwienia wyjścia z domu osoby niepełnosprawnej. Wykonanie podjazdu w przypadku remontu schodów także jest priorytetowe w przepisach budowlanych. Ile to ma się do życia? Ano wcale jak widzicie. Sąsiedzi będą sobie schodzić nowymi schodkami a ja jak to już jest od 15 lat będę się tłukł po nich wózkiem. Pozdrawiam panią N, sąsiadów i ich wspólnotę mieszkaniową. Niech wam się bariery architektoniczne dobrze sprawują!!

K-T-M

Dobry wieczór.Wróciłem ze spacerku. Obejrzałem przebudowę schodów hmm praca wre szybciutko. Rozhulała się wojna na całego!! Musimy wygrać batalię. Napisałem kilka zdań do pani N. Grzecznie ale wszystko wygarnąłem. Niby szuka dialogu ale przekonać się nie da. Rządzi budynkiem i administracją jak chce. Sprawa teraz oparła się o urzędy hmm może pomorze nam też jedna znana telewizja rozwinąć temat. Kurcze wiem że mam rację a przede wszystkim prawo by walczyć o trochę swobody i możliwość samodzielnego wyjścia z domu. Wiem że osoby zaangażowane w naszą akcję pomogą mi dopiąć i doprowadzić wszystko do celu.Pozdrawiam i miłej nocy!!

czwartek, 21 sierpnia 2008

K-T-M

Cześć wszystkim. Zakończyłem przepisowy czas pracy.Teraz poczekam na weryfikacje zerkając czasami czy nie wchodzą nowe pozycje w net.
Wczoraj byłem na dworze ale przyznam że nudziłem się trochę w swoim własnym towarzystwie. Jechać gdzieś dalej też mi się nie chciało więc stałem w ustronnym miejscu bezskutecznie czekając aż wyjdzie słoneczko. Na koniec dołączyła do mnie kuzynka Martusia poinformowana przez kogoś o miejscu mojego postoju.
Wczoraj miałem rację co do schodów. Są w jakiejś przebudowie choć nie wiem w jakim kierunku będzie szedł remont- czy tylko renowacja schodów dla sąsiadów czy może jakieś przygotowania do podjazdu. Skłaniam się jednak do tej pierwszej opcji bo chyba cokolwiek wiedziałbym gdyby administracja ruszyła dla mnie. Poczekamy zobaczymy. Nie wiem w jakim stanie dziś jest wyjście ale możliwe że zatrzyma mnie to w domu.

środa, 20 sierpnia 2008

K-T-M

O wczorajszym dniu nie wspominałem jeszcze, zabrakło wieczorem czasu by przysiąść, do kompa. W sumie nie działo się nic sensacyjnego. Spacer, pogawędka z kolegami a potem przejażdżka na kolejną do dziewczyn z zachodniego. Było całkiem miło. Dopiero koniec spaceru zakończył się lekką nerwówką. Obawiałem się już, że spędzę noc pod gwiazdami. Adrian, z którym umówiony byłem na powrót spóźnił się niemal dwie godziny. Do domu wróciłem jak było już ciemno. Śmieszny problem…. 6 schodów a tak skutecznie utrudnia życie. Dziś od rana słyszę jakieś tłuczenie od strony podwórza hmm coś mi się zdaje że sąsiedzi załatwili sobie remont schodów- mają siłę przebicia i perswazji. Mój podjazd zdaje się być czymś nie do przebrnięcia, chyba szybciej nauczę się fruwać niż on stanie. Łatwiej byłoby zmienić mieszkanie na to wygląda.Nie chce mi się już nawet myśleć jak będą się zapatrywać państwo N, gdy ewentualnie mój podjazd stanie na schodkach, o których remont tak szybko się wystarali. Dobra nie dywaguję już bo jeśli mylę się co do źródła hałasu to niepotrzebnie denerwuję się.
Zakończyłem już niemal pracę ale chyba jeszcze posiedzę by polepszyć wynik.Pozdrawiam wszystkich a w szczególności Miśkę której ślę gorącego buziaka :*

wtorek, 19 sierpnia 2008

K-T-M

Nooooo ja już niebawem kończę pracę a Wy? Ostatnio mało mam tematów do opisu bo albo są nudne albo zbyt osobiste. Nigdy nie prowadziłem bloga ale wiem że pisanie całkiem anonimowo jest łatwiejsze. Zastanawiam się tylko jaki sens ma kierowaniem czegoś bezosobowo w internetową otchłań gdzie tak naprawdę poczytność zależy najczęściej od "skandalu" w temacie. Czasem zdarza się krytyka treści ale kogo to interesuje skoro pisząca osoba posiada tylko pseudonim z dużym numerem na końcu. Jedni zmyślają inni zaś są szczerzy do bólu.Osobiście nie lubię koloryzować więc wybaczcie że często dzielę się tylko ogólną prozą własnego życia. Niekiedy przemycam w treści informacje jakich sens mogą domyślić się tylko znający mnie blisko ale to nieuniknione...
Ostatnio nie mam czasu bawić się treścią i jej wesołą formą dwuznaczności która dodaje żartobliwego pieprzyku konwersacji choćby w formie bloga. W pewnym sensie post który przejrzeliście jest tego malutkim przykładem bo jeśli przelecicie go jeszcze raz zrozumiecie że właśnie przeczytaliście kawałek treści o tym że nie mam o czym napisać hihi ;)
Pozdrawiam Was serdecznie!!

niedziela, 17 sierpnia 2008

31.08.2008 koncert w MCK

Niedziela- od pewnego czasu nie lubię jak zbliża się kres tego dnia i wcale nie chodzi tu o koniec weekendu.Niestety oznacza on że zostaję z tatą sam w domu :( i trzeba znów czekać do następnych wolnych dni aż przyjedzie Monia.
Byłem dziś na spacerku ale pogoda nie podobała mi się zbytnio.Uwielbiam słoneczko a nie to zasnute chmurami niebo. Właśnie przygotowałem sobie początek jutrzejszej pracy i szykuję się do legnięcia w łóżku. Jeszcze tylko wypolerować kiełki poćwiczyć i lulu.Miłej nocki Wam życzę a jutro udanego początku dnia.

czwartek, 14 sierpnia 2008

31.08.2008 koncert w MCK

Wróciłem do domu.Super pogoda na spacer.Przejechałem się na zachodnie na małą pogaduchę z dziewczynami z klasy. Fajnie bo nudziłbym się bardzo, Teraz czekam na Kasie i Monie jadące już z Warszawy.Jutro święto więc z pracą luz do poniedziałku.
Dziś zrobiłem komuś lwią przysługę hihi kurcze pokierowałem niechcący jakąś panią pytającą o drogę w przeciwnym kierunku. Mam nadzieję że szybko odkryła pomyłkę ;) w końcu wszystkie drogi prowadzą ... do Radomia. Miłego weekendu papa

31.08.2008 koncert w MCK

Wróciłem do domu.Super pogoda na spacer.Przejechałem się na zachodnie na małą pogaduchę z dziewczynami z klasy. Fajnie bo nudziłbym się bardzo, Teraz czekam na Kasie i Monie jadące już z Warszawy.Jutro święto więc z pracą luz do poniedziałku.
Dziś zrobiłem komuś lwią przysługę hihi kurcze pokierowałem niechcący jakąś panią pytającą o drogę w przeciwnym kierunku. Mam nadzieję że szybko odkryła pomyłkę ;) w końcu wszystkie drogi prowadzą ... do Radomia. Miłego weekendu papa

środa, 13 sierpnia 2008

K-T-M

CZEŚĆ.Ciężki poranek... Wczoraj była smutna rocznica. Dzień w którym wydarzył się wypadek.Nie roztrząsałem tego bo i po co. Zamiast myślenia o tym spotkałem się z Sebą na małe piwko. Pierwszy raz w życiu konsumowałem je pod sklepem. Było wesoło bo jak sami wiecie w takich miejscach pojawia się sporo panów z "czerwonymi nosami" dokładających takimi tekstami że.... Trochę mi ich szkoda bo ich sposób życia nie wróży dobrej przyszłości ale myśląc w drugą stronę to mają wesołe życie. Bez większych obowiązków i byle do jutra. Spod sklepu ruszyliśmy na Rejów posiedzieć nad stawem.Wróciłem do domu jak się ściemniło ale pogoda była po prostu super więc skoro miałem z kim wrócić to mogłem sobie pozwolić na to.Tak wyglądał mój wczorajszy dzień. A dziś ... no cóż praca

31.08.2008 koncert w MCK

Zbliża się wieczór- wreszcie! Szkoda mi trochę że nie wyszedłem na dwór bo pogoda się wyklarowała. Inna rzecz to że nie bardzo miałem z kim wyjść- mówi się trudno i żyje dalej.
Przesiedziałem dziś cały dzień przy kompie i poza pracą niewiele zrobiłem.
Jutro będzie weselej bo przyjedzie wieczorem Kasia z Monią. Szkoda że siostrunia zostanie tylko do piątku :(
Kurcze martwię się o tatę. Jest taki przybity a najgorsze że nie mam sposobu by temu zaradzić.Nie wiem jak to będzie... Przydałby mu się jakaś bratnia dusza do towarzystwa.Dobra nie marudzę już Wam. Dobrej nocki.

niedziela, 10 sierpnia 2008

:)

Witam wszystkich.Weekend kończy się.Dla mnie właściwie już to zrobił-Miśka pojechała.Wiele się działo w jego trakcie. Może nie wszystko mi się podobało ale bilans tych miłych rzeczy zdecydowanie ma większy procent.Wszystko co dobre związane było z moją Monią.
Wróciłem wcześnie ze spacerku bo mógłbym potem mieć problem z załatwieniem osoby która mogłaby mi w tym pomóc. Teraz posiedzę troszkę w necie i odpiszę na wszelkie zaległe wiadomości. Jutro praca więc chyba położę się wcześniej.
Dostałem wiadomość że TV KIELCE zainteresowana jest zrobieniem materiału o mnie i naszej akcji. To chyba fajnie choć kiedy wyobrażę sobie siebie na ekranie w dodatku mówiącym o sobie to dostaję gęsiej skórki. Nie cierpię swojego widoku nawet w krótkich filmikach z aparatu. Myślę jednak że wszystko co pozwoli rozszerzyć audytorium i dotrzeć do większego grona osób mogących jakoś pomóc jest jak najbardziej wskazane. Tylko sukces w zbiórce wynagrodzi satysfakcją wszystkim którzy zaangażowali się w ten projekt nie wspominając już o mnie i ewentualnej pomocy.
Pozdrawiam wszystkich.papa

sobota, 9 sierpnia 2008

:)

O rany!! Jestem w szoku... Spojrzałem dziś na statystykę odwiedzin mojej strony. Wiem że to dzięki artykułowi niemniej jednaj weszło Was o wiele więcej niż zwykłego dnia.Zaczynam się troszkę krępować tym wszystkim co poruszam w postach. Mam nadzieje że moje luźne pisanie nikogo nie zrazi. Nie chcę być nudny i poruszać w nich tylko sprawy organizacyjne. Miałem napisać właśnie o czymś ważnym w moim prywatnym życiu ale chyba troszkę się wstrzymam ;)Dodam tylko że to bardzo bardzo miła rzecz nawet jeśli tylko dla mnie i dla Moni arcyważna- datę 08.08.2008 warto zapamiętać. Zapewne wielu odwiedzających nigdy już nie wejdzie tutaj ale kto wie.... Może choć cząstka zechce mieć mnie za kogoś wartościowego i powiększyć grono osób lubiących i życzliwych mojej osobie. Jestem jaki jestem i nigdy się nie zmienię.Pozdrawiam wszystkich i zapraszam na koncert. Pamiętajcie tylko że jego data przesunęła się. Strasznie mi miło widząc zainteresowanie!! pozdrawiam wszystkich.

piątek, 8 sierpnia 2008

:)

Aha!! jeszcze jedno małe sprostowanie. Strona została wykonana dzięki inicjatywie i wspólnym konsultacją wymianie pomysłu i opiece osób z mojej klasy szkoły podstawowej.Jest to zasługa szczególnie Anety Stępień (Michalaskiej)oraz Marcina Wójcika i już potem dołączających do grona aktywnie działających w naszej akcji osób.Nie wymienię wszystkich z osobna aby nie popełnić błędu nie wymieniając kogoś.

czwartek, 7 sierpnia 2008

K-T-M

uuuuugh wczoraj było nawet wesoło.... tylko dziś dziwne uczucie w głowie hmmm chyba mi ktoś w niej młotem pneumatycznym pracuje. Ciężko było wstać ale obowiązek obowiązkiem- jestem już w pracy.
Powiem szczerze-TAKICH URODZIN NIE MIAŁEM JUŻ BARDZO DAWNO. Było naprawdę miło, wesoło hihi a późnym wieczorem nawet trochę groźnie.Opowiem Wam choć nie jest to wcale historyjka jaka powinna spotykać spokojnych ludzi omijających kłopoty z daleka. Mnie ona przypomniała czasy gdy jeszcze na swojej dzielnicy byłem wszystkim rówieśnikom znany i nie było mowy o.... Dobrze ale zacznę od początku.Późnym wieczorem po zdzwonieniu się z kuzynką Martą tata wyskoczył po nią aby przyszła posiedzieć z nami. Kiedy już razem byli w okolicach naszego domu jacyś krewcy mocno podchmielony młodzieńcy zaczepili tatę niewybrednymi słowami i groźbami na które zaraz dostali odpowiednią do ich uprzejmości odpowiedz. Tata nie jest z tych co dają sobie w kaszę dmuchać ale kiedy usłyszałem przez okno całe zajście na wszelki wypadek wykonałem telefon do przyjaciela ;). W ciągu pięciu minut na odsiecz przybyło kilku "naszych" chłopaków aby zrobić porządek. Sytuacja szybko się wyjaśniła i niegrzeczni chłopcy natychmiast zmiękli. Szkoda tylko że okazali się chłopakami z dzielnicy hmm nie jestem za takimi akcjami ale nie szumi się na własnym podwórku.Teraz jak sądzę będą się dobrze zastanawiać nim zrobią to jeszcze raz. Też byłem nastolatem ale nie przypominam sobie abym zaczepił kogokolwiek w taki sposób a już szczególnie osobę której już sam wiek woła o szacunek.
Wiem że nie jest to historyjka poprawna wychowawczo ale przynajmniej coś się działo hihi a skoro nikomu nie stało się nic złego to już jest ok.Kiedy tata odprowadzał Martusię do domu nie było już problemów.
Urodzinki zakończyły się dosyć późno.Zdmuchnąłem 33 na torcie :( ale kilka prezentów odwróciło moją uwagę od tej cyferki.Od taty dostałem fajne bluzeczki a od Miśki perfumy i egipski wisiorek na którym hieroglifami wypisane jest moje imię. Monia ma taki sam ze swoim imieniem i postanowiliśmy że kiedyś się nimi wymienimy- przyjdzie ku temu odpowiedni dzień ...Dostałem też kartkę z życzeniami od Moni wielkości sporego obrazu a samym wieczorem odpakowałem z kokardki najmilszy prezent- a jaki to już możecie się domyślić ;)
uff rozpisałem się.Dobrze kończę już.Pozdrawiam wszystkich papa.

środa, 6 sierpnia 2008

TERMIN KONCERTU ZOSTAŁ PRZESUNIĘTY NA 29 SIERPIEŃ Niestety jeden ze sponsorów raczej potraktował sprawę luźno i brakowałoby nam pieniędzy na opłaty związane z imprezą. Szkoda trochę no ale trudno. Mam nadzieję że uda się wszystko dopiąć przynajmniej na tyle by każdy kto przyjdzie dobrze się bawił. Nie liczę na wiele bo po co być rozczarowanym jeśli suma jaką zbierzemy nie wystarczy na wiele. Plusem imprezy będzie przybliżenie Wam i miastu problemów związanych z niepełnosprawnością a to może nawet ważniejsze od moich osobistych korzyści. Mówiąc szczerze od początku tej akcji widoczną pomoc w sensie otrzymania czegoś dostałem tylko od Moniki. Mam fotel pionizacyjny za co jeszcze raz Monisiu Ci dziękuję.Sprawa podjazdu stanęła na robieniu kosztorysu hmm myślę że administrator po prostu olał sprawę ale to chyba norma w tej instytucji.Podjazd może będę miał za rok albo i 10 i wciąż będę się naprzykrzał wszystkim gdy będę się chciał wydostać z domu lub wrócić do niego po spacerku.dobrze to tyle relacji. Przepraszam źe tak kręcą się te terminy.pa pa

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

:)

Cześć.O weekendzie napisałem Wam w poprzednim poście więc nie będę się powtarzał hihi ;)
Żartuję. Minął nieproporcjonalnie szybko w porównaniu do środka tygodnia. Mówią że czas to jednostka stała tylko dlaczego oczekiwanie dłuży nam się tak strasznie a miłe chwile mijają błyskawicznie?.Monika przyjechała w piątek wieczorem i właściwie od tej pory spędzaliśmy czas razem. "Tradycyjnie" zrobiliśmy grill w sobotę hmmm a reszta czasu? No cóż będę Wam gadał- nie nudzimy się w swoim towarzystwie ;).
Dni koncertu zbliżają się.Mam nadzieję że zobaczę wreszcie jakiś plakat lub inne wiadomości bo mało do mnie dociera.Oby termin imprezy nie uległ już zmianie.
Pogodę mamy fajną. Niektórzy narzekają na upał a ja cieszę się że jest ciepło.W pracy dziś poszło marnie ale przyznam że dziś wyjątkowo nie chciało mi się przyłożyć pilnie.
Zaraz zmykam na dwór. Czekam tylko jak Adrian wpadnie by pomóc. Pozdrawiam Was serdecznie papa

czwartek, 31 lipca 2008

K-T-M

Cześć. Mam dziś dziwne wrażenie jakby jutro była już sobota hmm pewnie dlatego że tacie zaczyna się akurat w piątek urlop. Niestety ja nie mogłem wziąć go w tym czasie co tata.Trudno...
Teraz myślę tylko o jednym- WEEKEND Z MIŚKĄ- ale to dopiero jutro wieczorkiem buuu.
Zakończyłem pracę z niezłym wynikiem więc cieszę się zamykając tym samym statystykę miesiąca.
Czekam właśnie na obiad a potem na powietrze. Umówiłem się z Basią na pogaduchę.
aaa pojawiła się fotka z moją Miśką na stronce.Pojawi się ich więcej niebawem. Koncert za kilka dni... zupełnie nie czuję że ta chwila już tuż tuż. Nawet trudno mi o tym myśleć. Bardzo chcę by wyszło wszystko fajnie i by cel został osiągnięty. Celem oczywiście jest sukces finansowy na moje potrzeby ale ja ciągle myślę by po prostu każdy kto tam przybędzie był zadowolony. Oczywiście fundusze są ważne bo po to jest cały trud wielu osób
Zjadłem obiad wiec zmykam szykować się na dworek.

niedziela, 27 lipca 2008

...

Koniec weekendu.Miśka pojechała :( Teraz czekać tyle dni... Wczorajszy dzień był super udany. Grill i Martusia z zabójczymi tekstami sprawił że humor dopisywał chyba wszystkim. Do domku wróciliśmy koło 22ej ale nie był to koniec miłych rzeczy tego wieczora. Do późna ;) rozmawialiśmy z Mionią odganiając sen. Ranek przywitaliśmy wcześnie i nie powiem abym był szczególnie wypoczęty. Mimo to już nie mogę doczekać się następnego weekendu ehhh
Miłej nocy papa

piątek, 25 lipca 2008

JUUPI

:) ;) :) :) :) :) :)MIŚKA JEDZIE!!! Ale niespodzianka.Jednak weekend będzie superowy mmmmmmm

:)

Witam. Zacznę od cząstkowych informacji jakie spłynęły do mnie od Konrada.
Koncert odbędzie się 9 sierpnia w Domu Kultury. Sprawy organizacyjne idą w dobrym kierunku. Ostateczne decyzje powinny zapaść do następnej środy więc wtedy poinformuję już o wszystkim.Plakaty o imprezie pojawią się w mieście i lokalnych mediach.
Teraz trochę o dzisiejszym dniu. W pracy mało zadowalająco ale wczorajszy dzień nieco rekompensuje słabszy efekt. Czekam na obiad zerkając na aurę pogodową. Trochę wieje i chmur naszło hmm nie wiem czy wyjdę z domu. Na razie czekam na obiad i się zastanowię. Właściwie zaczął się już weekend. Szkoda że nie będzie Moni w skarlandzie ale postaram się spędzić go w jakiś fajny sposób. Może uda się spotkać ze starą koleżanką hihi starą w sensie stażu a nie wieku. Oczywiście z ranka trzeba ostro poćwiczyć. Oby pogoda dopisało to może nie będzie nudno. pozdrawiam i papa

środa, 23 lipca 2008

ŚRODA

Witam.Zazdroszczę wszystkim którzy właśnie się budzą w domowym łóżeczku lub kwatery na urlopie. Czasem chciałoby się tak powylegać bez obowiązku na karku hihi tylko czy w takich chwilach nie dopada Was czasem wyrzut że marnujemy czas?
Już nie czekam niecierpliwie na weekend ale to nic poczekam cierpliwie.
Niedawno podałem informację że koncert mógł ulec przesunięciu jednak chyba odbędzie się 9 sierpnia.Przepraszam że trochę kręcę ale sam nie mam pewnych informacji. Podobno Konrad ma wszystko pod kontrolą więc staram się nie martwić.
Wracam do pracy.Pozdrawiam

:(

Witam ponownie. Dzionek jakiś ponury.Z nieba kapie w pracy marnie ale nie przejmuję się- jutro będzie lepszy!!
Brakuje mi zajęcia hmm a może raczej nie chce mi się zaczynać czegoś bardziej pracochłonnego. Obejrzałem kilka fotek swoich kuzynek mieszkających na brytyjskim skrawku ziemi. Chciałbym zmienić swoje życie może nawet oderwać się od miejsca zamieszkania ale wyjazd z naszego ukochanego kraju z tej krainy mlekiem i miodem płynącej... o nie!! nooo chyba że do ciepłych krajów na kilka tygodni. Kto wie co przyniosą kolejne dni, tygodnie,miesiące. Może i moje życie zmieni się radykalnie. Myślę że jest to nawet bardzo prawdopodobne i do pewnego stopnia już się coś w tym kierunku dzieje. Monika, przyjaciele, akcja, koncert- jak w słowach piosenki " ważne są tylko te dni których nie znamy". Wierzę że moje te gorsze już minęły. :)

poniedziałek, 21 lipca 2008

poniedziałek

Witam po weekendzie.
Miło spędziłem ten czas. W sobotę dla odmiany ;) zrobiliśmy grill w gronie osób które bardzo lubię i których część była wymieniona w jednym z postów.
Poza smacznym jedzonkiem z rusztu dla mnie w tym dniu posypało też prezentami Dostałem pięć koszulek. trzy od Moniki i dwie przywiezione z Meksyku od Karinki z Robertem. Bardzo fajne prezenty.
Nie była to jedyna niespodzianka tego dnia, ale aby o niej wspomnieć muszę zdradzić pewną informację. Wygląda na to, że nie jestem już wolnym chłopakiem. Było wiele zawirowań w tym temacie o konsekwencjach przykrych dla mnie i kogoś kogo bardzo cenię. Niestety w życiu nie sposób uniknąć sytuacji, które tylko z pozoru wydają się proste do rozwiązania. Zyskałem Monikę, ale równocześnie prawdopodobnie straciłem sympatię i przyjaźń dwóch wspaniałych osób. Trudno mi w pełni cieszyć się z wielu rzeczy a przecież szukałem tylko szczęścia. Czy moje szczęście przywitało świt u mojego boku? Ehh taka niespodzianka jest równie zaskakująca jak i upragniona. Jeszcze trzy miesiące temu nawet nie oczekiwałem takich chwil.
Wierzę, że każdy, kto naprawdę życzy mi dobrze zrozumie wszystko …….

piątek, 11 lipca 2008

:(

NABROIŁEM!! O ile to co się stało można tak nazwać. Nie jestem już fajnym facetem z czystym sumieniem zawsze będącym fair wobec osób, na których mi zależy. Ktoś niedawno powiedział mi, że pośpiech to najgorszy doradca…. Mnie on doradzał kilka razy w ostatnich tygodniach. Może zbyt dużo w życiu spotkało mnie i potrzebuję więcej czasu by wszystko przemyśleć. Podobno nie prosiłem o ten czas ostatnio – teraz już mi go nie dano. Zawiodłem !!!!! i czuję się z tym strasznie. Nie wiem co robić…
Egoizm był mi obcy, niestety chyba do niedawna. Nie zrobiłem jeszcze nic złego ale wahanie i prawda zrobiła swoje. Powinienem wreszcie pomyśleć o sobie tyle, że sam nie wiem, co robić. Właściwie powinienem chyba napisać w czasie przeszłym, bo wyboru już nie mam. Czasem jedna chwila potrafi przesądzić o wszystkim. Nie czuję dziś nic poza wstydem i tym czymś co gryzie duszę gdy zrobi się coś co nie pasuje naszemu sumieniu.
Edytko przepraszam!! Nie wiem, co robię. Nie wiem, co robić. Nie wiem, co jest właściwe. Nie wiem, co dobre dla mnie. Nic nie wiem ale muszę zmierzyć się z tym sam nawet jeśli przyjdzie tak zostać. Nie ma decyzji która mogła być dobra.
Idę do swojej skorupki….

środa, 9 lipca 2008

cześć

Byłem na spacerku właśnie. Trochę obawiałem się go ale było w miarę ok. Troszkę się uspokoiłem choć sam powód moich rozterek nie znikł. Chyba potrzeba czasu aby wszystko poszło swoim torem a mój spokój ducha i równowaga wróciła na swój kurs. Może spotka mnie burza a może ucichnie wszystko. Co jednak jeśli trafię na bezkres oceanu na którym czeka mnie tylko bezludna wyspa ...
Najgorsze że sam sobie jestem winien wszystkiego. Mam jednak lepszy nastrój pomimo braku lekarstwa na swój dylemat. Być może za bardzo się przejmuję... Dobra kończę bo ani nie chcę ani nie mogę o tym pisać jasno. Wszystko powinno zostać tylko pod moją czaszką w końcu jestem jak Bob budowniczy a on zawsze daje radę.

wtorek, 8 lipca 2008

...

Minęło popołudnie. W pracy zaliczyłem dubla i to z własnej nieuwagi no ale trudno. Może się jeszcze odkuję do końca czasu.
Myśli w głowie rozbijają się o niewidzialny mur.Trudno jest podejmować decyzje których konsekwencją jest dalszy tok życia. A może to tylko złudzenie i tak naprawdę bez względu co zrobię koniec okaże się niepowodzeniem. ehhh Czego mi trzeba?
- Rozsądku?
- Wiary że i mi się od życia coś należy?
- Odwagi by jeszcze zaryzykować?
- Prawdziwej dorosłości w swoim bardziej niezależnym od rodzinnego domu życia?
Chyba potrzeba mi tego wszystkiego ale przede wszystkim mądrości !!
Czy można uciec od czegoś co może w perspektywie dać więcej szczęścia? Chyba można jeśli ryzyko wydaje się zbyt duże.
Boże mądrości, mądrości, mądrości....

dobrej nocki

wtorek, 1 lipca 2008

:)

Lato, pogoda piękna i jazda samochodem po dłuższej trasie. Zwyczajowo w odtwarzaczu kręci się płytka z dobrą muzyczką. Tym razem jest to ścieżka dźwiękowa do filmu "Blade 2" więc sporo tam czarnej muzyki. Po przesłuchaniu jej trzeci raz wreszcie tata nie wytrzymuje i rzuca zdaniem.
- Tomek zmień już tą płytę bo Ci w końcu murzyny zachrypną.
......... hihi rozbroił mnie tym zdaniem. Oczywiście musiałem mu ulżyć i zmienić rodzaj muzyki.
No dobrze to dziś tyle a jeśli moje opowiastki nie spodobają Wam się to dajcie mi znać.

poniedziałek, 30 czerwca 2008

PIĄTEK

W ostatnim poście wspominałem o kabarecie. Honey zafundował półtorej godziny dobrej zabawy i choć kilka innych spraw siedziało mi na głowie to zrelaksowałem się. Cóż mogę powiedzieć... takich przyjaciół potrzebowałem lata temu ale ...
Po koncercie spotkałem się z Edysią i Dawidem!! hmm może nie powinienem pisać zbyt osobiście na blogu bo są pewne osoby kojarzące imiona (tak tak hetty)ale przemilczeć tego nie mogę.
Do domku dotarłem niemal spokojnie gdyby nie jakiś skrzydlaty jegomość który zbombardował mnie treścią żołądkową bleee hihi dobrze że nie był to orzeł tylko ptaszyna bo orzeł ....
bobra powiedzmy na szczęście hihi.
Deszcz ominął mnie o włos gdy byliśmy na występie. Tak minął piątek

środa, 25 czerwca 2008

;)

Witam wszystkich. U mnie kolejny dzień bez "kokosów"- niefajnie.
Dzwoniłem do administratorki w sprawie podjazdu hmm ....... dobra powiedzmy że wciąż stoimy na kosztorysie i moim pomyśle. Trwa to już kilka tygodni więc kiedy ruszy?.
Chciałbym powiadomić też o tym że ulegnie zmianie subkonto. Niestety FUNDACJA POMOC zmienia status i muszę szukać innej. Może już mamy pomysł więc oby udało się w porę wszystko dopiąć. Mnóstwo spraw na głowie a czasu jak na lekarstwo hihi nie spodziewałem się że moim życiem pokieruje jeszcze taki bieg.
pozdrawiam wszystkich i do wieczorka!!

czwartek, 19 czerwca 2008

:)

Czy doba ma wciąż 24 h? Jeśli tak to zaczyna brakować mi jeszcze kilku aby wywiązać się ze wszystkiego. Cieszę się mimo wszystko że tak jest bo po tylu latach spędzonych tylko na rehabilitacji jest to odmiana wskazana.
Wczorajszego wieczoru niestety nie wszedłem już w net i przyznaję się bez bicia złamałem obietnice iż pojawię się na blogu. Niniejszym stałych czytelników przepraszam za ten fakt.
Niedługo zapomnę czym jest noc przespana od deski do deski z powodu emocji jakie z wielu przyczyn wywołuje u mnie ostatni czas.
Teraz już zmykam do pracy ale jakby co to zerkajcie na stronkę bo mam nadzieje że tym razem nie zabraknie chwili aby odezwać się potem. paaaaa

środa, 18 czerwca 2008

:)

hejjjjjjj.Tata złota rączka. Łożysko naprawił, dorobił tulejkę więc idę na dworek!! Suuuuuuuuper.Odezwę się potem. paaaa

:(

Dzień zapowiadał się tak ponuro- deszcz, chmury i kałuże. Popołudnie na szczęście wypogodziło się pięknie.Wyszedłem na dworek spędzając czas na miłym spacerku. Miły bo niesamotny, owocny gdyż udało mi się zdobyć fotki z dawnych lat. Niestety rozwaliłem znów łożysko w elektryku i jutro pewnie spędzę w domu- cholerny pech..

wtorek, 17 czerwca 2008

:)

I dostaliśmy baty. Przemilczę ten fakt aby mój blog nie przestało odwiedzać kilka osób z powodu niecenzuralnych słów.
Za oknem chmurki a w głowię bzdurki.... a tu pracować mus. Trochę ostatnio jestem rozkojarzony pewną sprawą ale dobrze że choć nie jest to nic niemiłego.
To tyle w związku z porankiem a teraz informacja. Mamy małe komplikacje dotyczące naszych spraw z akcją ale mam nadzieję że uda się wszystko naprostować. Jak już zaradzimy temu to opiszę co i jak. Lepiej podawać dobre wiadomości.
Jeśli pogoda będzie nadal tak fatalna to niestety zostanę w domu popołudniem- szkoda bo miałem pewien plan. Jedynym plusem w takim przypadku będzie niestety tylko nadrobienie zaległości w kilku sprawach. Może wreszcie odpisałbym też na listy. Zmykam do pracy paaaaaaaa do wieczorka.

piątek, 13 czerwca 2008

to dla Ciebie Mona

MONIKA NIE UMIEM NAPISAć NIC SENSOWNEGO CO WYRAZIłOBY MOJĄ WDZIĘCZNOŚĆ I CHOć SłOWO DZIĘKUJĘ TO ZBYT MAłO WłAśNIE JEGO MUSZĘ UŻYć. BUZIAK OGROMNY DLA CIEBIE MONIKO I MAM NADZIEJę ŻE NIEBAWEM BĘdĘ MóGł DAć CI GO OSOBIśCIE WRAZ PODZIęKOWANIAMI. :)

mam fotel!!

Chciałbym podzielić się z Wami wiadomością dnia. Mam już fotel w domku jest super i bardzo mi będzie pomocny. Jak już wiecie mam go dzięki osobie z którą znam się od przedszkola oraz szkoły podstawowej. Dziękuję Monice tu na blogu w krótkich słowach resztę napiszę już na prywatny e-mail. Tak się cieszę że słowa mojego lekarza nie sprawdziły się a mówił że zakładając taką stronę niczego się nie zdziała. Ja wiem że nie strona czy jej treść mimo że szczera ma tu tak istotne znaczenie a raczej ludzie którzy mocno angażują się w nasz cel. Chciałbym aby wszystko nam się powiodło nie tylko dlatego że poprawi się moje codzienne życie ale też po to abym mógł innym powiedzieć że warto jest wierzyć w ludzi. Teraz już wiem że nie wszyscy myślą tylko o sobie.

czwartek, 12 czerwca 2008

I TO WSZYSTKO DLA MNIE

Obiecałem opowiedzieć o spotkaniu więc czynię to czym prędzej. Jestem zaskoczony planami tego przedsięwzięcia ( bo tak trzeba je nazwać). Nigdy nie byłbym w stanie przewidzieć że tylu ludzi będzie chciało tracić swój czas tylko dla mnie. Robią to wszystko przecież zupełnie bez korzyści materialnej. Dla mnie samego już sam ten fakt jest pewnym poświęceniem- dają swój czas, energię i zaangażowanie.
Wracając do spraw organizacyjnych to wierzcie mi plany są bardzo fajnę i może wydarzy się coś naprawdę odmiennego i dużo ciekawszego od większości imprez w naszym mieście. Powiem już teraz że warto będzie przyjść już dla samego widowiska nawet jeśli nie dla mnie samego i powodzenia naszej akcji.
Spotkanie przebiegało w bardzo fajnej atmosferze ale i tak jeszcze długo po powrocie byłem w emocjach. Dlaczego? Jak można czuć się inaczej gdy wszystko dzieje się w moim imieniu.
Dobrze wracam do pracy i obiecuje ze z kilka godzinek napiszę Wam coś jeszcze- bardzo ważnego!!

środa, 11 czerwca 2008

ŚRODA

Cześć. Zrobiłem małą przerwę w pracy bo już mnie znużenie dopadło. Wykorzystam tą chwilkę do napisania kilku słówek do Was. W samej pracy nie działo się dziś wiele za to z ranka dostałem informacje iż w dzisiejszym dniu planowane jest spotkanie osób zaangażowanych w zrobienie koncertu. Nie wiem jaki jest odzew innych ale ja o ile pogoda nie przeszkodzi to postaram się dotrzeć na nie. Jeśli jednak nie dotrę to chyba i tak nic się nie stanie bo sam mam mniej możliwości aby mocniej udzielić się w tej sprawie.
Mało dziś spałem bo w głowie krążyły mocno myśli na pewien temat… hmm
Widziałem mój wywiad w gazecie. Jest chyba całkiem ok. więc nie muszę się zbytnio wstydzić. Pewnie i tak niewielu ludzi zainteresował ten temat. Kończę już ten post z nadzieją że wieczorem zdołam napisać Wam coś jeszcze. paaaaaaa

WYCIECZKA

uffff wróciłem. Cały dzień poza domem. Byłem dziś w Urzędzie Miejskim no i spotkałem baaardzo miłą osobę.Temat podjazdu wciąć się kręci i sam nie wiem kiedy nastąpię konkretne decyzje. Nie mogę teraz poddać się bo jeśli to zrobię chyba już nigdy nie zdołam przebrnąć tej drogi.Wracając wyobraźcie sobie że tir ukradł mi czapkę hihi zdmuchnął ją z głowy w jednej sekundzie i to w miejscu bezludnym. Znalazłem ją na trawniku i jakoś udało mi się ją sięgnąć więc przygoda zakończy się szczęśliwie.Milusiej nocy paaa

wtorek, 10 czerwca 2008

WTOREK

I gdzie te autografy, wycieczki po zakładach pracy? ;)Może jak dziś ruszę w miasto to się zacznie hihi żartuję oczywiście. Chciałbym tylko aby to wszystko przyniosło jakiś skutek skoro już moje życie zostało jakoś upublicznione. Wiem że jest to bardzo mała skala regionu ale ja nawet do sąsiadów nigdy nie uwewnętrzniam sie. Wszyscy wiedzą że moja rodzina żyje raczej w odosobnieniu zajęta swoimi sprawami.
Zmykam do pracy bo dziś muszę wcześnie zakończyć.Pozdrawiam wszystkich nowych i powracających na tą stronkę.

poniedziałek, 9 czerwca 2008

:)

A ja zawsze mówię że nie mam szczęścia hihi Miałem dziś miłą niespodziankę w pracy. Popełniłem mały błąd z niewiedzy i spodziewałem się złej weryfikacji a tu o dziwo wyszło ok. Cieszę się bo dzięki temu mam udany dzień w pracy.
Zmykam z netu a jakby ktoś szukał to jestem……. tak tak zgadliście na grillu hihi.
Dziś był wywiad ze mną w Tygodniku Skarżysko i mam ogromną tremę. Będę się wstydził wyjechać na ulicę. Może odezwę się potem więc mówię do zobaczenia na blogu. Specjalne pozdrowienia ślę Anetce bo zapomniałem dziś napisać eska.paaaaaa

piątek, 6 czerwca 2008

:)

Piękny poranek!! Szkoda, że moja siostra dziś pojechała do Krakowa. Czemu w Skarżysku jest tak ciężko o pracę? Gdyby siostra mieszkała w naszej miejscowości byłoby mi znacznie łatwiej w codziennym życiu. Niestety takie już czasy, iż za pracą migruje się tam gdzie jej więcej. Mimo wszystko mam nadzieje, że wreszcie będzie z tym lepiej i Kasia będzie mogła wrócić do domu. Nigdy nie wiązała się z Krakowem i zakłada, że może wreszcie pojawią się perspektywy pracy oraz powrotu.
Wiadomość, jaką Wam teraz przekażę dostałem wczoraj, dlatego przepraszam, że dopiero dziś się nią dzielę. Nie wiem na ile jest pewna mimo że pochodzi pośrednio od administratora. Z tego co przekazała Asia kosztorys podjazdu jest już wyliczony. Na dniach ma powstać projekt hmm mam nadzieję, że wszystko zostanie pomyślane tak by mnie było wygodnie i nie utrudniało dostępu do wsypów piwnicznych. Cieszy to że jednak pomijamy pomysł windy. Do realizacji planu jeszcze daleko gdyż czekać trzeba na decyzje o dofinansowaniu przez PCPR no i postarać się o resztę pieniędzy. PCPR jeśli przychyli się może dać miedzy 50 a 80% kosztu.
Na koniec chciałbym pochwalić się że dzięki tej stronce i w ogóle naszym działaniom poznałem kilka fajnych osób. Myślę że część tych znajomości przetrwa hmm może nawet rozwinie się w przyjaźń. Chciałbym, aby tak się stało i bardzo się cieszę z tego. Na tą chwilę to wszystko co chciałbym Wam napisać. Myślę, że napiszę coś jeszcze później wiec zajrzyjcie jeszcze do mnie. Miłego dnia!! Wracam do pracy.

czwartek, 5 czerwca 2008

PORANEK

……….no i zaczęło się. Teraz już tylko autografy, wycieczki po zakładach pracy…… hihi tylko muszę więcej spać by śnić o tym. Ufffff dziś spałem jak zabity. Jeszcze teraz jestem rozespany. Witam Was wszystkich w śliczny poranek. Oby ten dzień przyniósł coś fajnego każdemu z nas!!

środa, 4 czerwca 2008

WYWIAD

Rachu ciachu i po strachu…. Już po wywiadzie. Nie było źle, choć nie jestem przyzwyczajony mówić tyle o sobie. Jak wypadłem? Trudno powiedzieć. Myślę że gdy chodzi o takie sprawy skala porównawcza nie jest istotna czy właściwa. Łukasz musi sklecić coś teraz o mnie, więc mu nie zazdroszczę. W końcu temat ze mnie marny. Moje osobiste wrażenia są normalne. Łukasz przyjemny chłopak i raczej taktowny, bez pytań których nie lubię od nikogo. Może jedno pytanie mnie nie cieszyło, ale rozumiem że uniknąć nie można było. To w sumie tyle hmm ciekawych reszty odsyłam już do Tygodnika Skarżyskiego. Jeśli będę miał informacje kiedy artykuł będzie wydany dam znać na blogu. Dziś to już tyle, zmykam zaraz do łóżka bo ostatnie noce miałem skąpe w sen.Papaty

WITAM O PORANKU

Wieczorem w prawdzie byłem w necie i teoretycznie mogłem coś napisać, ale nasza koordynatorka Anetka wypełniła mój wolny czas. Oczywiście dostałem nowe zadania, reprymendy oraz wiele ważnych informacji. Muszę dziś wywiązać się z kilku z nich.
Wczoraj (o czym wspominałem) udałem się na wizytę lekarską, która jak się okazało niemiała większego sensu. Trzy minuty rozmowy, porady neurologa i umówienie następnej wizyty. Aby tam dotrzeć jechałem ponad pięćdziesiąt minut elektrykiem z jednego końca miasta na drugi. Pobyt w tym miejscu wykorzystałem też na inny sposób. Wyszło miłe spotkanie z dziewczyną która w przeszłości odegrała sporą rolę w moim życiu.
Wracając do domu zajechałem do ciotki i wyobraźcie sobie załapałem się na grilla (Anetko…. No!! ;) ) –pyszna kiełbaska!! Tylko moja figura już nie wytrzymuje tego rozpasania hihi.
No to tyle relacji. Wracam do pracy bo muszę wyrobić się wcześniej. Dziś „wywiad” brrrr mam tremę. Nie wiem jak to będzie wyglądać i co mówić. Trzymajcie kciuki. paaaaaa

poniedziałek, 2 czerwca 2008

PONIEDZIAŁEK

Cześć. Jestem po pracy. Właśnie dowiedziałem się, co będę robił po południu….. Niespodziewanie trafi nam się kolejny grill. Tym razem jednak jest ku niemu poważniejsza okazja. O urodzinach taty pamiętałem oczywiście tyle, że żadnych planów na ich uczczenie nie robiliśmy. Znów się napcham pieczonego i będę gadał o koniecznym odchudzaniu. Fakt, że jest konieczne!! Posiedzę na słonku to może złapie mnie jakiś ciemniejszy kolorek.
Nie wspominam wiele o naszej akcji bo tak naprawdę poza umówionym UWAŻAJCIE wywiadem do gazety żadnych nowych wiadomości nie mam. Hihi ja i wywiad…... oczywiście to żadna sława bo mówić o własnych kłopotach czy życiu niespecjalnie ciekawym ze splendorem ma mało wspólnego.
Zmykam już i życzę wszystkim miłej reszty dnia.

niedziela, 1 czerwca 2008

WEEKEND

Cześć witam wszystkich oczekujących na świeży wpis a także całkiem nowych odwiedzających stronę . Przepraszam, że wczoraj nie dodałem nawet zdanka. Niestety zabrakło czasu a Kasia nieubłaganie goniła do łóżka po całym wieczornym wypasie. Sobota już od ranka układała się wyjątkowo. Z rana intensywne ćwiczenia, obiad i zaraz potem byłem już w drodze na powietrze. Wychodząc złapała mnie na fon Asia z UM podając świetną wiadomość. Ktoś ważny urzędem w Skarżysku chciałby wspierać swoją osobą i nazwiskiem część naszej akcji. Nie wiem czy już mogę o tym napisać wiec chwilowo nie zdradzę, kim jest ten KTOŚ.
Na popołudnie był zaplanowany grill a że do tego czasu miałem jeszcze trzy godzinki więc postanowiłem skorzystać z zaproszenia i wpaść na pogaduchę do Honeya. Pierwszy raz miałem okazję pogadać dłużej z jego Ulą i właśnie z tego się cieszę, bo na ostatniej wizycie siłą rzeczy męskie grono zdominowało „konwersację” Wróciłem do siebie koło siedemnastej i już do wieczora w towarzystwie taty,siostry i Marty z Łukaszem spędziliśmy jedząc co chwilka coś z rusztu. Dawno tak się nie napchałem!!
Niedziela była już znacznie spokojniejsza. Po ćwiczeniach znów wyjechałem na dwór tyle że bez żadnych konkretnych planów. Taki czas nazywam cichym, bo mam wtedy czas pospacerować samotnie delektując uroki zielonej części swojej dzielnicy. Na koniec dnia wybrałem się z Kasią nad pobliski staw zrobić kilka zdjęć no i oczywiście spędzić ze sobą czas na luzie bo gdy jesteśmy w domu raczej trudno o to przy wszystkich zajęciach. Teraz już muszę zmykać, ale hihi chyba wystarczy Wam już mojego zanudzania jak na jeden raz. Jutro praca!! Oby tylko dopisało szczęście.Paaaa

czwartek, 29 maja 2008

:)

Cześć. Muszę się troszkę wygadać, więc wybaczcie mi tych kilka zdań. Temat podjazdu już mnie denerwuje a i ciągłe pisanie o tym staje się nudne. Wydaje mi się, że nie wszyscy rozumieją pewne sprawy. Ktoś zasugerował, że skoro zaproponowano zrobienie windy (z całą konsekwencją rewolucji remontowej) to nie powinienem wybrzydzać, przystać bezwzględnie na wszystko. Wiem, że łatwo mówić, gdy mowa jest o nie swoim mieszkaniu, bo wtedy pewnych rzeczy nie bierze się pod rozwagę. Niestety trzeba też sobie zdać sprawę, że życie w mojej rodzinie już od czternastu lat nie jest zwyczajne a ostatnie dwa lata były naprawdę ciężkie wręcz tragiczne. Nie chcę przysparzać sobie i tacie dodatkowych kłopotów, zbędnych prac skoro jest możliwość łatwiejszej drogi. Potrzeba trochę zrozumienia!! Dla mnie temat windy zakończył się…. Jeśli koncepcja podjazdu i platformy z klatki nie wypali to trudno będę nadal pokonywał schody tylko gdy ktoś mi zechce pomóc. Nie musze wychodzić z domu. Można tak żyć- już to przetestowałem przez kilka lat. Kończę z tematem podjazdu. Napiszę o nim tylko jak się wyjaśni czy powstanie lub nie. Koniec kropka.
Aha jeszcze to- to jest link do przepisów dotyczących budowy podjazdu http://www.nowiny.pl/artykul.php?a=show_arch&ida=6615&PHPSESSID=f1cca84
Sugerowanie, że podjazdu nie da się zrobić bo jest zbyt długi itd. tylko dlatego by przypadkiem nie narazić się moim sąsiadom jest co najmniej słabym argumentem. Może ja jestem głupi ale z tego co tu czytam to możliwości budowy są zróżnicowane- można go łamać, zwiększyć pochylenie. Jednym słowem można kombinować byleby pasowało to niepełnosprawnemu.Choć raz można chyba pójść na rękę właśnie osobie niepełnosprawnej a nie sąsiadom mogącym chodzić normalnie.

wtorek, 27 maja 2008

ZŁOŚLIWOŚĆ PRZEDMIOTÓW MARTWYCH

Cześć. Miałem wczoraj odezwać się dłuższym opisem, ale mój plan dnia zmienił się niespodziewanie.
W pracy dopisało mi wyjątkowo szczęśliwie, bo już po godzinie miałem jakiś efekt. Dzięki temu do końca robiłem sobie bez nerwów. Dzień i tak planowałem spędzić z konieczności w domu wiec specjalnie nie musiałem spieszyć się. Niespodziankę sprawiła Marta kuzynka. Pomogła mi z tatą zebrać się na dwór wiec cieszyłem się bardzo. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że kiedy siedziałem już na elektryku i przejechałem może dwadzieścia metrów przebiłem przednią oponkę wózka.
Dobrze że stało się to pod samym domem ale i tak postawiło mój spacer pod znakiem zapytania. Awarią zajął się tata złota rączką, lecz żeby odnaleźć zapasowe kółko przewalił kilka szafek do góry nogami,które oczywiście najspokojniej w świecie leżało zupełnie w innym miejscu. Po niemal godzinnym poszukiwaniu i wymianie byłem już w drodze. Wieczorem wróciłem z Honeyem do mieszkania obgadując jeden projekt mojego podjazdu hmmm mam pewne obawy co do niego ale mam nadzieję że po jutrzejszym spotkaniu uda mi się przekonać wszystkich do moich założeń. Kurcze chciałbym by szło to gładko bez utrudnień, ale niestety jest wiele przeszkód……
Tak wyglądał mój wczorajszy dzień. Dziś może też wyjdę, ale oczywiście zależeć to będzie od pogody i Marty czy znów nam pomoże. Pozdrawiam wszystkich. Miłej reszty dnia!!

niedziela, 25 maja 2008

NIEDZIELA

Pan Kret w pogodzie mówił, że dziś wreszcie zasmakowaliśmy tego słoneczka…. Niestety za moim oknem zabrakło go zupełnie. Cały weekend spędziłem w domu. Następne mają już być ładniejsze, więc hihi zajęty pracą na pewno będę cały w skowronkach ;). Najważniejsze, że dużo poćwiczyłem i odpocząłem od trudów zwykłego tygodnia. Noc w prawdzie była trochę słaba, bo nad pobliskim stawem było głośniej. Fajerwerki, koncerty- jednym słowem dwudniowa zabawa na zlocie motocyklistów. Szkoda, że mnie tam nie było .
Na dziś kończę ale jutro napiszę więcej jeśli tylko czas i wydarzenia zaobfitują w tematy godne przekazania. Dziękują Wam za zainteresowanie i pocztę!!

czwartek, 22 maja 2008

Słomiany ogień płonie mocno ale szybko gaśnie- nasze starania nie są takie!!

Witam wszystkich. Pisząc wtorkowy post nawet nie sądziłem, że dobrych wieści będzie więcej. Powiem szczerze miałem trudności z zaśnięciem. Wręcz zastanawiałem się czy to naprawę dzieje się w rzeczywistości. Kiedy Aneta zapytałam mnie po spotkaniu klasowym czy miałbym coś przeciw aby postarać się o pomoc dla mnie odpowiedziałem że oczywiście nie mam nic przeciwko. Przyznam jednak, że nie wierzyłem w jakiekolwiek powodzenie nie wspominając już szerzej o prawdziwym zaangażowaniu kogokolwiek. Myliłem się!! I za to bardzo przepraszam…
Nasza akcja dopiero zaczyna się, ale już teraz chcę powiedzieć Wam, że rysują się konkretne perspektywy. Dostaliśmy propozycję od drugiego Konrada, zaoferował zorganizowanie koncertu na moją rzecz. Cieszę się bardzo i mam nadzieje, że naprawdę dojdzie to do skutku.
Na koniec chcę Wam powiedzieć o najważniejszej wiadomości tego wieczoru-MONIKA moja koleżanka z kasy chce sfinansować fotel pionizujący w całości!! Chciałbym napisać więcej na temat Moniki, ale dopóki nie dostanę pozwolenia zaprzestanę tylko na imieniu. Wiem, że zależy jej po prostu na tym, aby mi pomóc, ale taki gest zasługuje na większe podziękowania niż tylko wzmianka. Może kiedyś uda mi się to rozrobić. Monisiu ehh sama wiesz co chcę powiedzieć!! I możesz być pewna tak jak napisałaś, w mailu do mnie, że gdybyś była na moim miejscu też nie byłbym obojętny. Możesz być tego pewna i myślę, że wielu ludzi znających mnie by to potwierdziło. Dziękuję Wam wszystkim zaangażowanym w powodzenie akcji bo bez Was nie miałbym nawet sił aby zmierzyć się z tym wszystkim. Wiem, że uporem dopniemy celu. Traktuję tą akcję jako NASZA mimo że celem jej jest konkretnie poprawa mojego życia. Wierzcie mi każde krok , zwycięstwo jest naszym wspólnym sukcesem. Naprawdę nie wiem jak wyrazić wdzięczność ehhh Kończąc już dzisiejszy post powiem, że nie umiem narzekać, żalić się ani w żaden sposób wykorzystywać innych. Pierwej zrezygnowałbym z wszystkiego niż pokazał, że czegoś mi brak, dlatego dziwię się, że ktoś dostrzegł moje potrzeby. :*

wtorek, 20 maja 2008

WTOREK

Cześć wszystkim. Hmmm właśnie zastanawiam się co Wam napisać a wierzcie mi nie jest łatwo zacząć. Wszystkie luźne tematy wydają się mało ważne do opisu. Dziś jednak zacznę on kilku informacji . Po pierwsze posiadam już subkonto, którego numer można znaleźć w zakładce<Potrzeby>. Ruszył także temat podjazdu. Dziś była jakaś osoba zrobić pomiary i teraz czekamy na kosztorys z jakim to dopiero możemy złożyć dalsze papiery. Wspierali mnie Honey i pewien Konrad, któremu chyba powinienem mówić pan gdyż poza jego krótką wizytą wiążącą się właśnie z pomocą w przebrnięciu drogi do budowy podjazdu nie znamy się wcale. Jest radnym i młodym człowiekiem, któremu nie szkoda czasu, aby zaangażować się w sprawy miasta a także chwilowo moje. Nigdy nie spodziewałem się, że tylu ludzi znajdzie się przy mnie po latach gdzie właściwie poza małymi wyjątkami byłem raczej na marginesie towarzyskiego życia. Nie lubię nadużywać życzliwości innych, ale jest mi bardzo miło, że komuś po prostu zależy na mnie. Wraca wiara w ludzi w takich chwilach. Niestety są też z goła inni. Honey wie o czy mówię po dzisiejszym spotkaniu z moją sąsiadką, która jak twierdzi zepsułem schodki wózkiem. Hihi oczywiście to bzdura, ale dla niej powinienem się nauczyć fruwać. Szkoda gadać….
Tak właśnie ma się przebieg naszej akcji i choć to tylko początek to uważam daje podstawę optymizmu. Pozdrawiam wszystkich na blogu i przepraszam, że nie znajduję już tyle czasu by napisać częściej do wszystkich z osobna. ;)

poniedziałek, 19 maja 2008

PONIEDZIAŁEK

Kocham poniedziałki po prostu kocham!! Można sobie wcześniej wstać, przywitać ulubionego szefa a i perspektywa czekających przede mną kilku dni pracy po prostu raduje…… hehe Witam tych wszystkich szczęśliwców którzy podzielają mój entuzjazm ;)

niedziela, 18 maja 2008

WEEKEND

Weekend prawie minął. Dużo się działo hmmm trudno mi pisać o wszystkim bo wielu z Was nie zna mojego życia bliżej ( chciałbym by wszyscy z Was przeczytali moją historię. Nie musiałbym zaczynać opowieści od tłumaczenia). W sobotę spotkaliśmy się na małej pogawędce piwku z moimi przyjaciółmi z Krakowa. Robert i Karinka- dwójka osób na które mogę liczyć. Słonko, pogawędka to jedne z najmilszych chwil mojego życia. Mieszkam w bardzo zalesionej dzielnicy mojego miasta więc własny ogródek i całe otoczenie w samej tej rzeczy posiada swój urok. Niedziela była ciut gorsza bo spacer utrudniła spora ulewa z piorunami. Przezornie kręciłem się elektrykiem koło daszka dzięki czemu wyszedłem z niej całkiem suchy. Moja kochana siostra wróciła do Krakowa zabierając się z Kariną i Robertem. Dla mnie ten fakt jest równoznaczny z utrudnionym wyjściem z domu. Do Bożego Ciała zatem tylko praca dom i komp ehh a ja chcę na dworek!!Dobranoc Wam.

piątek, 16 maja 2008

PIĄTEK

Hihi ok. ok.!! już piszę- to dla tych którzy są ciekawi i mnie popędzają abym mocniej udzielał się na blogu. Wreszcie weekend! Już dziś byłem na spacerku. Troszkę padało grzmiało ale słonko zaglądające pod daszek zza chmur skutecznie ogrzewało wilgotne powietrze. Towarzyszyła mi kuzyneczka oraz Sławek chwilowo sprawdzający się jako kurier przywożąc mi przesyłkę. Moja stronka przynosi pierwsze efekty i bardzo się cieszę (mimo zaskoczenia) że sprawą zainteresowały się kompetentne osoby. Może to troszkę ułatwić i przyspieszyć załatwianie funduszy na podjazd- przynajmniej mam taką nadzieję. Dzięki ludziom z Urzędu Miejskiego może dostanę kosztorys podjazdu a także dopomogą znaleźć wykonawcę. Jeszcze wiele przed nami ale przynajmniej sprawa troszkę zaczyna się ruszać.
Wiecie co? Dziś dostałem kilka prezentów on Anety koordynatorki naszej akcji. Książkę ,szklaneczkę do mojej kolekcji, czekoladki no i czadowe ciapy które wibrują hihi.
Cały dzień jakoś szybko minął. W pracy poszło nie najgorzej, Honey wpadł na kawkę i pogawędkę w trakcie a po obiadku świeże powietrze pachnące po deszczu. Jutro przyjedzie Karinka i Robert z Krakowa więc pewnie mogę liczyć na ich odwiedziny. Zasiądziemy w ogródku wszyscy z tatą i siostrą hmm może jakiś grylik….
Mam sporo opowiadania więc pewnie buzia nie będzie mi się zamykać. Teraz już zmykam do łóżka bo jeszcze trzeba wykonać kilka codziennych ćwiczeń wreszcie odpocząć po całym tygodniu. Miłej nocki wszystkim a tym binladenom arabskim którzy whakowali mi się na bloga i zostawili jakieś nawoływania i brodatego pana w treści POKÓJ.

czwartek, 15 maja 2008

:)

Witam po dłuższej przerwie. Milczałem sporo, niestety miałem mnóstwo obowiązków do wypełnienia więc tym się usprawiedliwiam. Niedziela na szczęście minęła pod znakiem relaksu. Przypadek sprawił że spotykając się z kuzynką Martą, Łukaszem i ich mamą ruszyliśmy razem na lody i piwko. Niestety czas komunii zaowocował zamknięciem wszelkich knajpek dla innych klientów niż zaproszeni goście. Pomimo to i tak wyszło fajnie bo zostaliśmy zaproszeni na podwórze mojego kumpla Honeya gdzie pod wiatą mogliśmy oddać się delikatnej konsumpcji i miłej pogawędce. Hmm Honey to oczywiście pseudonim kolegi Marcina który zalicza się do grona ludzi zaangażowanych w rozwijanie naszej akcji. Dziwnym trafem nasz webmaster i Honey noszą tożsamo imię i nazwisko więc łatwo ich pomylić lub brać za jedną osobę, zatem lepiej posługiwać się pseudonimem. Niedziela minęła ………… szybko jak to zwykle bywa gdy jest wesoło. Od poniedziałku niestety zwykły kierat. Praca, bieganie po urzędach,przychodni. Pierwszy raz wszystko załatwiałem sobie będąc osobiście w tych miejscach. Dzięki życzliwości kolegów mogłem wyskoczyć na wózek przed piętnastą i dotrzeć na umówione spotkania.
W urzędzie przeprowadziłem rozmowę z pracownicami Urzędu Miejskiego z działu aktywacji zawodowej osób niepełnosprawnych (młode ładne i miłe kobiety ;) ) .Obiecały pomóc nam w przebrnięciu spraw z podjazdem oraz dalszą częścią urzędniczej tułaczki koniecznej przy takiej sytuacji. Hmm czy tak będzie naprawdę i z jakim skutkiem ?
- Okaże się już na dniach.
Na dziś tyle relacji. Zabieram się za pracę. Miłego wszystkiego i dziękuję za miłe maile!! :*