Kochanie szukam słów, w których chciałbym ująć to, co czuję
do Ciebie i czego Ci życzę nie tylko dziś, ale każdego dnia… Te, które
przychodzą do głowy wydają się zbyt banale, aby to wszystko wyrazić. Staram się
(choć pewnie nie zawsze mi to wychodzi) nie tylko słowem, ale też czynem pokazać
Ci jak bardzo jesteś dla mnie ważna i jak bardzo Cię kocham. Nie kryję tego
nigdy… nie wstydzę się tego okazać, bo należy Ci się to za całe dobro, które
masz w swoim sercu nie tylko da mnie samego. Chciałbym móc dać Ci o wiele
więcej niż jest to w moich możliwościach… ale się staram i będę to robił tak
długo jak tylko będę mógł!! Życzę Ci kochanie zdrowia i spełnienia marzeń…
swoich własnych i naszych wspólnych. Życzę Ci, aby nigdy nie opuszczała Cię ta
niezwykła energiach, którą zawsze wszyscy podziwiają. Życzę Ci tylko szczerych
i prawdziwych przyjaźni… oby te, które masz przetrwały wszystkie próby a te,
które przydarzą się w przyszłości były równie silne i trwałe. Życzę Ci samych
szczytów, aby nigdy los nie prowadził Cię pod górkę. Życzę Ci by wszystko to,
co dziś złe i trudne do zaakceptowania obróciło się w dobrym kierunku. Życzę Ci
abyś spoglądając w przeszłość zawsze uśmiechała się przywołując swoje wspomnienia. Życzę Ci wszystkiego,
co najlepsze, bo zasługujesz na to jak mało kto… Kocham Cię i jestem dumny z
Ciebie!! Z okazji urodzin Twój mąż :*
środa, 29 lipca 2015
Chwila zwątpienia
Nie lubię pisać na smutno i bardzo tego unikam na swoim
blogu. Niestety w ostatnim czasie tych wesołych sytuacji jest niewiele, ale to
chyba nawet widać po ilości wpisów na blogu. Nie tracę uśmiechu, choć on sam
ostatnio częściej jest rodzajem maski i pozy by nie odstraszać lepszego losu oraz
osób, które właśnie za niego mnie/nas lubią. Powodów jest kilka i większość
może się odwrócić ku lepszemu, ale są takie, których zmienić się już nie da.
Trzy takie „powody” w ciągu kilku tygodni podnoszą bardzo poziom pesymizmu.
Śmierć bliskich osób jest jednym z tych nieodwołalnych oraz
najtrudniejszych do pogodzenia. W ostatnich dniach przybył kolejny głos
zapisany w pamięci, którego na żywo już nie usłyszę. Przykro, ale cóż… na to
nie ma już rady. W takich chwilach przychodzi tyle refleksji na temat własnego
życia i sensu. Tyle pracy nad sobą, nad tym by było jakoś lepiej… przejmowane
się rzeczami, które tracą jakiekolwiek znaczenie, gdy…
Dlaczego jest tak mało szacunku w relacjach z bliskim
otoczeniem ludzi, dlaczego szuka się problemów, scysji, emanuje się nietolerancją?
Dlaczego jest taki wyścig szczurów… brakuje zrozumienia i porozumienia? Jesteśmy
ludźmi i mamy podobne problemy… zamiast je potęgować trzeba sobie pomagać i
doceniać każdą ku temu inicjatywę. Trzeba tylko chcieć… dobro ponoć powraca!! A
więc empatia naprawdę się opłaca… pamiętajmy o tym… kto wie z czym jutro
przyjdzie się mierzyć.
czwartek, 23 lipca 2015
Scenka
Pracujące weekendy potrafią zaburzyć poczucie właściwego
kalendarza. Sąsiada w niedzielę zapytałem, do kiedy wziął urlop, bo przed
południem wyszedł na spacer. Ależ mi się chce urlopu… takiego z wyjazdem i
pozostawieniem wszystkie powszedniego za sobą, choć na kilka dni. W tym roku
muszą niestety wystarczyć wyrywane z tygodnia nieliczne dni na spacer czy
odwiedzenie jakiegoś miejsca w mieście.
W poniedziałek zahaczyliśmy o Podzamcze pospacerować koło
fontann.
Nie było zbyt upalnie, a momentami powiedziałbym nawet troszkę
chłodno. Tym bardziej podziwiałem dzieciaki ganiające w tryskających z ziemi
strumieniami wody. Kompleks fontann przyciąga rodzimych oraz zagranicznych
turystów spacerujących wzdłuż deptaka. Wszystko bardzo miło, ale nie byłbym
sobą gdybym nie przyciągnął swoją osobą uwagi podchmielonych panów. Troszkę
było wstyd za naszego śpiewającego acapella rodaka z mocno przekoloryzowanym disko
polo repertuarem. Trochę nie sposób było nie zwracać na niego uwagi… znoszone
ubranie, ogorzała słońcem, zamroczona buzia i przenośny w bazarowej torbie w
szerokie pasy „dobytek”. Kiedy patrzę na takich ludzi zastanawiam się czy
powinienem żałować czy „podziwiać” ich za wolny żeby nie nazwać koczowniczy
tryb życia. Większość ludzi tak bardzo się stara by zapewnić sobie możliwe
najlepszą stopę życiową, a rozśpiewany pan rad jest jak się prześpi w suchym
miejscu, zapełni czymś żołądek i chlapnie sobie na osłodę dnia to i owo. Takie
mnie naszły refleksie, gdy ukradkiem na niego patrzyłem. Na koniec rozwiał moją
krótką zadumę krótkim zdanie, które w scence sytuacyjnej zabrzmiał w jego
ustach nawet komicznie.
Pan spoczywał na ławce w pozycji półsiedzącej z łokciem
wspartym o bazarową torbę wspierającym wpatrzoną sennymi oczami w fontannę
głowę.
Pewnie zaraz by zasnął, ale niemal jak budzik tuż koło jego głowy
zabrzmiał odgłos przetrząsanego przez jakąś starszą kobietę kosza. Pan poderwał
głowę ze zdziwieniem spojrzał na kobietę, która właśnie wygrzebała jakąś
aluminiową puszkę i podpitym jakby z cieniem pogardy głosem rzekł do niej…
- Ejjjj ejjj… doooo rooboootyyy!!
Pani spojrzała na niego bez cienia emocji, odwróciła się i
podreptała dalej. Ta scenka rodzajowa kończyła nasz pobyt na spacerze, ale tak
mi utknęła w głowie, że musiałem ją przelać na blog. Mam nadzieję, że nie
zanudziłem :)
niedziela, 5 lipca 2015
Urlop
Na FB królują od kilku dni wakacyjne fotki. My w tym roku
raczej nigdzie nie wyjedziemy, więc przynajmniej dzięki Wam możemy obejrzeć
wiele fajnych miejsc. Bardzo nam miło oglądać Wasze uśmiechnięte buzie w
polsko-zagranicznych plenerach. Tak powinno być!! Praca w ciągu roku i choć
jeden wyjazd na wakacje, kiedy zostawia się na chwilę wszystkie problemy za
sobą. Jest tyle pięknych miejsc, a życie tylko jedno, więc jeśli tylko nadarza
się najmilejsza okazja by gdzieś wyjechać trzeba to zrobić- każdemu się należy ładowanie
wyczerpanych akumulatorów!! Kilka dni wypoczynku, umysłowego restartu czyni cuda
dla naszych skołatanych codziennymi problemami nerwów. Wspomnienia i wesołe
opowieści z tych wyjazdów towarzyszą nam nierzadko przez całe życie. Dla mnie
to jest największy majątek życia… nikt nam już tego nie może zabrać… no chyba,
że ten niemiecki (a może nasz tutejszy skoro mieszkał w Wrocławiu) doktor Aloisy
Alzheimer rozum zaima… ale wtedy to „wielka przygoda” czyha wszędzie… wszystko
takie nowe. Szkoda, że w nasze części Europy lato trwa tak krótko.
Kończąc już swoje pisanie życzę wszystkim udanego wypoczynku
i czekam na fotki :)
sobota, 4 lipca 2015
Skojarzenia...
A z nieba żar aż miło :) Szkoda tylko, że zamiast spędzać
czas poza domem trzeba siedzieć w pracy. Wczoraj było podobnie, ale na
szczęście udało się wyskoczyć na spacer. Byliśmy na nim z teściową i jak każdy
dobry zięć zabawiałem mamę rozmową. Jeden jej fragment rozśmieszył Monię do łez,
więc może i Was odrobinę rozweseli? Rozmowa się miała o powszechnej
komputeryzacji.
- Aaaaaa daj spokój… jak pójdziesz do lekarza i coś z komputerami
nie działa to nic nie załatwisz- stwierdziła teściowa
- No wiesz mamo… teraz wszystko jest wprowadzane i wszędzie
dostępne w tym ich systemie… yyyyyyy… czekaj… jak to było… jakieś imię-
zaciąłem się- Jadzia… Justyna…
- Yyyy.. Ewusia!- zawtórowała mama
-… a tak… mówiłem, że od imienia…- zaskoczyłem nagle
- Ha ha ha- położyła się Monia na ławce- Jadzia… Ewusia…
eWuś… ha ha ha… Elektroniczna Weryfikacja Uprawnień Świadczeniobiorców
Te skojarzenia…
Subskrybuj:
Posty (Atom)