środa, 29 lipca 2015

Urodziny Moni



Kochanie szukam słów, w których chciałbym ująć to, co czuję do Ciebie i czego Ci życzę nie tylko dziś, ale każdego dnia… Te, które przychodzą do głowy wydają się zbyt banale, aby to wszystko wyrazić. Staram się (choć pewnie nie zawsze mi to wychodzi) nie tylko słowem, ale też czynem pokazać Ci jak bardzo jesteś dla mnie ważna i jak bardzo Cię kocham. Nie kryję tego nigdy… nie wstydzę się tego okazać, bo należy Ci się to za całe dobro, które masz w swoim sercu nie tylko da mnie samego. Chciałbym móc dać Ci o wiele więcej niż jest to w moich możliwościach… ale się staram i będę to robił tak długo jak tylko będę mógł!! Życzę Ci kochanie zdrowia i spełnienia marzeń… swoich własnych i naszych wspólnych. Życzę Ci, aby nigdy nie opuszczała Cię ta niezwykła energiach, którą zawsze wszyscy podziwiają. Życzę Ci tylko szczerych i prawdziwych przyjaźni… oby te, które masz przetrwały wszystkie próby a te, które przydarzą się w przyszłości były równie silne i trwałe. Życzę Ci samych szczytów, aby nigdy los nie prowadził Cię pod górkę. Życzę Ci by wszystko to, co dziś złe i trudne do zaakceptowania obróciło się w dobrym kierunku. Życzę Ci abyś spoglądając w przeszłość zawsze uśmiechała się przywołując swoje wspomnienia. Życzę Ci wszystkiego, co najlepsze, bo zasługujesz na to jak mało kto… Kocham Cię i jestem dumny z Ciebie!! Z okazji urodzin Twój mąż :*

Chwila zwątpienia



Nie lubię pisać na smutno i bardzo tego unikam na swoim blogu. Niestety w ostatnim czasie tych wesołych sytuacji jest niewiele, ale to chyba nawet widać po ilości wpisów na blogu. Nie tracę uśmiechu, choć on sam ostatnio częściej jest rodzajem maski i pozy by nie odstraszać lepszego losu oraz osób, które właśnie za niego mnie/nas lubią. Powodów jest kilka i większość może się odwrócić ku lepszemu, ale są takie, których zmienić się już nie da. Trzy takie „powody” w ciągu kilku tygodni podnoszą bardzo poziom pesymizmu.
Śmierć bliskich osób jest jednym z tych nieodwołalnych oraz najtrudniejszych do pogodzenia. W ostatnich dniach przybył kolejny głos zapisany w pamięci, którego na żywo już nie usłyszę. Przykro, ale cóż… na to nie ma już rady. W takich chwilach przychodzi tyle refleksji na temat własnego życia i sensu. Tyle pracy nad sobą, nad tym by było jakoś lepiej… przejmowane się rzeczami, które tracą jakiekolwiek znaczenie, gdy…
Dlaczego jest tak mało szacunku w relacjach z bliskim otoczeniem ludzi, dlaczego szuka się problemów, scysji, emanuje się nietolerancją? Dlaczego jest taki wyścig szczurów… brakuje zrozumienia i porozumienia? Jesteśmy ludźmi i mamy podobne problemy… zamiast je potęgować trzeba sobie pomagać i doceniać każdą ku temu inicjatywę. Trzeba tylko chcieć… dobro ponoć powraca!! A więc empatia naprawdę się opłaca… pamiętajmy o tym… kto wie z czym jutro przyjdzie się mierzyć.

czwartek, 23 lipca 2015

Scenka



Pracujące weekendy potrafią zaburzyć poczucie właściwego kalendarza. Sąsiada w niedzielę zapytałem, do kiedy wziął urlop, bo przed południem wyszedł na spacer. Ależ mi się chce urlopu… takiego z wyjazdem i pozostawieniem wszystkie powszedniego za sobą, choć na kilka dni. W tym roku muszą niestety wystarczyć wyrywane z tygodnia nieliczne dni na spacer czy odwiedzenie jakiegoś miejsca w mieście.
W poniedziałek zahaczyliśmy o Podzamcze pospacerować koło fontann.
Nie było zbyt upalnie, a momentami powiedziałbym nawet troszkę chłodno. Tym bardziej podziwiałem dzieciaki ganiające w tryskających z ziemi strumieniami wody. Kompleks fontann przyciąga rodzimych oraz zagranicznych turystów spacerujących wzdłuż deptaka. Wszystko bardzo miło, ale nie byłbym sobą gdybym nie przyciągnął swoją osobą uwagi podchmielonych panów. Troszkę było wstyd za naszego śpiewającego acapella rodaka z mocno przekoloryzowanym disko polo repertuarem. Trochę nie sposób było nie zwracać na niego uwagi… znoszone ubranie, ogorzała słońcem, zamroczona buzia i przenośny w bazarowej torbie w szerokie pasy „dobytek”. Kiedy patrzę na takich ludzi zastanawiam się czy powinienem żałować czy „podziwiać” ich za wolny żeby nie nazwać koczowniczy tryb życia. Większość ludzi tak bardzo się stara by zapewnić sobie możliwe najlepszą stopę życiową, a rozśpiewany pan rad jest jak się prześpi w suchym miejscu, zapełni czymś żołądek i chlapnie sobie na osłodę dnia to i owo. Takie mnie naszły refleksie, gdy ukradkiem na niego patrzyłem. Na koniec rozwiał moją krótką zadumę krótkim zdanie, które w scence sytuacyjnej zabrzmiał w jego ustach nawet komicznie.
Pan spoczywał na ławce w pozycji półsiedzącej z łokciem wspartym o bazarową torbę wspierającym wpatrzoną sennymi oczami w fontannę głowę.
Pewnie zaraz by zasnął, ale niemal jak budzik tuż koło jego głowy zabrzmiał odgłos przetrząsanego przez jakąś starszą kobietę kosza. Pan poderwał głowę ze zdziwieniem spojrzał na kobietę, która właśnie wygrzebała jakąś aluminiową puszkę i podpitym jakby z cieniem pogardy głosem rzekł do niej…
- Ejjjj ejjj… doooo rooboootyyy!!
Pani spojrzała na niego bez cienia emocji, odwróciła się i podreptała dalej. Ta scenka rodzajowa kończyła nasz pobyt na spacerze, ale tak mi utknęła w głowie, że musiałem ją przelać na blog. Mam nadzieję, że nie zanudziłem :)

niedziela, 5 lipca 2015

Urlop



Na FB królują od kilku dni wakacyjne fotki. My w tym roku raczej nigdzie nie wyjedziemy, więc przynajmniej dzięki Wam możemy obejrzeć wiele fajnych miejsc. Bardzo nam miło oglądać Wasze uśmiechnięte buzie w polsko-zagranicznych plenerach. Tak powinno być!! Praca w ciągu roku i choć jeden wyjazd na wakacje, kiedy zostawia się na chwilę wszystkie problemy za sobą. Jest tyle pięknych miejsc, a życie tylko jedno, więc jeśli tylko nadarza się najmilejsza okazja by gdzieś wyjechać trzeba to zrobić- każdemu się należy ładowanie wyczerpanych akumulatorów!! Kilka dni wypoczynku, umysłowego restartu czyni cuda dla naszych skołatanych codziennymi problemami nerwów. Wspomnienia i wesołe opowieści z tych wyjazdów towarzyszą nam nierzadko przez całe życie. Dla mnie to jest największy majątek życia… nikt nam już tego nie może zabrać… no chyba, że ten niemiecki (a może nasz tutejszy skoro mieszkał w Wrocławiu) doktor Aloisy Alzheimer rozum zaima… ale wtedy to „wielka przygoda” czyha wszędzie… wszystko takie nowe. Szkoda, że w nasze części Europy lato trwa tak krótko.
Kończąc już swoje pisanie życzę wszystkim udanego wypoczynku i czekam na fotki :)

sobota, 4 lipca 2015

Skojarzenia...



A z nieba żar aż miło :) Szkoda tylko, że zamiast spędzać czas poza domem trzeba siedzieć w pracy. Wczoraj było podobnie, ale na szczęście udało się wyskoczyć na spacer. Byliśmy na nim z teściową i jak każdy dobry zięć zabawiałem mamę rozmową. Jeden jej fragment rozśmieszył Monię do łez, więc może i Was odrobinę rozweseli? Rozmowa się miała o powszechnej komputeryzacji.
- Aaaaaa daj spokój… jak pójdziesz do lekarza i coś z komputerami nie działa to nic nie załatwisz- stwierdziła teściowa
- No wiesz mamo… teraz wszystko jest wprowadzane i wszędzie dostępne w tym ich systemie… yyyyyyy… czekaj… jak to było… jakieś imię- zaciąłem się- Jadzia… Justyna…
- Yyyy.. Ewusia!- zawtórowała mama
-… a tak… mówiłem, że od imienia…- zaskoczyłem nagle
- Ha ha ha- położyła się Monia na ławce- Jadzia… Ewusia… eWuś… ha ha ha… Elektroniczna Weryfikacja Uprawnień Świadczeniobiorców
Te skojarzenia…