piątek, 27 marca 2009

motyl

Jak już wspomniałem do napisania tego postu zainspirował mnie szczegół z NK i wiadomości o których czytałem jakiś czas temu. Szczegółem tym był rysunek motyla. Symbol dusz i odrodzenia. Zapewne symbolika ta kojarzyła się z metamorfozą jaką przechodzi ten owad w trakcie swojego życia- od gąsienicy, poczwarki do pięknego motyla. Czy jest to jednak tylko skojarzenie obserwujących te fazy ludzi? Mnie zastanowiła jedna smutna ale bardzo frapująca wiadomość. Otóż odnotowano że małe dzieci skazane w obozach koncentracyjnych na komorę gazową tuż przed egzekucją zaczynały rysować, wydrapywać na ścianach rysunki motyli. Nikt im tego nie nakazywał ani nie mogły wiedzieć o tym z opowiadań innych a jednak coś im nakazywało namalować właśnie to. Może był to palec Boży który dawał znak iż właśnie jak te motyle ich dusze ulecą do niego? Nie wiem… jednak troszkę to zastanawia.

komin

No tu super... nowi sąsiedzi wywalili nam dziurę w kominie, zasypali komin gruzem i sadzami. W piecu napalić się nie da a nas czeka mały remont dzięki nim... Tata jest po prostu "zadowolony" grrr w domu chłodno ciepłej wody brak i powiedzcie mi czy nie jest to wyjątkowy pech? Jakimś zrządzeniem losu ciągle wszystko co tyczy się naszego małego bloku odbija się bezpośrednio na nas,żużel wysypali nam pod oknami, wsypy węgla też znajdują się tylko pod naszymi. Wysypywanie popiołu na podwórku przez panią N odbiło mi się przebiciem opon w wózku bo nawet nie sprawdzili czy z desek jakimi palili nie pozostały gwożdzie. Podjazdu zrobić nie mogę bo zdrowym sąsiadom przeszkadza a nam sprzeciwić się czemukolwiek nie możemy bo wychodzi potem że to my jestesmy źli. Kurcze robi się lipa w tym miejscu zamieszkania a tak było fajnie przez lata.

czwartek, 26 marca 2009

fora

Zastanawiałem się sporo o czym napisać a wierzcie mi pisząc niemal codziennie od kilku miesięcy wcale nie jest łatwo znaleźć oryginalny temat. Przyszło mi jednak coś do głowy inspirowanego wypowiedzią jakiejś kobiety na forum Mariusza autora książki „Życie po skoku”. Błysnęła na nim jednym zdaniem które zacytuje może niedokładnie ale o dokładnie takim samym sensie „ nie żal mi takich ludzi bo sami są sobie winni” hmm mogę chyba wyrazić swoje zdanie bo tyczy się także mnie. Zgadzam się z tą panią w jednym sensie a mianowicie że w większości przypadków nikt nie „ pomaga” w skoku. Jednak każdy chyba rozumie że także nikt nie robi tego specjalnie. Nierozwagą jest rozpędzić się i skoczyć- OCZYWIŚCIE ŻE TAK!! Jednak taką samą nierozwagą, brakiem wyobraźni jest wejść na ulice wprost pod koła samochodu czy też nie dostosować prędkości w tym pojeździe do przepisów lub warunków na drodze. Przykładów z codziennego życia którym teoretycznie można zapobiec jest wiele ale wciąż słyszymy o WYPADKACH. Wielu jest mądrych do czasu gdy sami czegoś doświadczą. Przyznam się że osobiście nie jestem dumny z tego co przytrafiło się mi ale cóż… nie pierwszy i nie ostatni. Kurcze no nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć, przemyśleć bo przestalibyśmy po prostu żyć... do wszystkiego podchodzić z obawą wystrzegać się nie da i już. Jako człowiek nie czuję się z tego powodu gorszy- może inny bo ciało ogranicza. Wielu z nas właśnie w tym stanie potrafi zaistnieć mimo że będąc zdrowym byli tylko jeszcze jednym ziarenkiem piasku na plaży. Każdy z nas tej „mądrej” pani spojrzałby w twarz i pokiwał z politowaniem głową. Może przyznałbym jej rację gdyby powiedziała to człowiekowi który ryzyko podejmuje całkowicie świadomie np. przy uprawianiu sportów ekstremalnych czy wyczynach kaskaderskich. Nie myślcie że usprawiedliwiam siebie bo tak nie jest. Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie i chyba tak zakończę ten temat.

wtorek, 24 marca 2009

Śnieg słońce deszcz- śnieg słońce deszcz to dzisiejsze pogodowe menu. Podobno wiosna tuż za progiem… hi hi to ja lecę otworzyć jej drzwi!! Naprawdę nie mogę doczekać się już wiosny : (
Kończę dziś dzień z bardzo mieszanymi uczuciami… Dobra nie będę marudził…
Spróbujmy jednak znaleźć plusy tego dnia hmm w pracy nie najgorzej, wyglądające czasem zza chmur słońce, ogólne samopoczucie dobre, dobry obiadek, ciepło w domku i najważniejsze świadomość że jest ktoś kto za mną tęskni- Miśka. Widzicie? Wszystko zależy od spojrzenia hi hi To tak jak ze szklaną- dla jednych jest w połowie pełna a dla drugich w połowie pusta. Wolę myśleć tą pierwszą opcją.
Czekam na pierwsze naprawdę ciepłe dni. Czeka mnie wizyta u lekarza ale właściwie tylko pod kontem formalnym. Muszę postarać się o zlecenia na dwa przyrządy. Jedno typowo pod kontem rehabilitacji a drugie mające na celu ułatwić mi troszkę codzienne życie. Znów czeka mnie papirologia i latanie po kilka razy w różne miejsca za sprawami. Zobaczymy czy wyjdzie coś z tego…
Będę miał nowych sąsiadów. Ciekawe czy będą z rodzaju tych których unika się chętnie a może fajni ludzie którzy nikomu nie wadzą. Poprzedni byli naprawdę spoko mimo że nie wszystkim podobał się ich sposób życia. Nam mieszkało się w ich sąsiedztwie dobrze.
Nowi w tej chwili udają dzięcioły hi hi pukają stukają ale to norma. Chyba taki hałas potrwa parę tygodni bo czeka ich gruntowny remont. Nie zazdroszczę, nie cierpię remontów!
Zmykam niebawem z netu po całym dniu wpatrywania się w daty, miasta i treść przetargów. Trzeba odpocząć i nabrać wigoru do następnego dnia. Miłej nocy!!

środa, 18 marca 2009

mariusz

Ciężki poranek… Obudziłem się jeszcze zmęczony ale cóż wstać trzeba. Za oknem dmucha ostro a o zbliżającej wiośnie świadczą jedynie nieśmiałe śpiewy ptaków. Ja chcę już ciepłego słoneczka i zieleni na drzewach!!!
Za chwilkę zabieram się do zajęć oczywiście z nadzieją iż zrobię fajny wynik. Wczoraj Monia dodała wpis do forum sławnego ostatnio z książki Mariusza podając tam adres mojej strony. Zajrzało do mnie kilka osób więcej hmm zatem takie nagłośnienie różnych przypadków coś daje. Może większa świadomość zdrowych ludzi troszkę zmieni w podejściu do nas. Oczywiście nie chodzi o współczucie bo ono samo nic nie daje a raczej zastanowienie się czy stać kogoś na jakiś gest pomocy. Sam doświadczyłem takich życzliwości i wierzcie mi nawet drobnostka się liczy- załatwić papierkowe sprawy przy okazji swoich, naprawić kompa, zrobić zakupy, wyjść z domu, odwiedzić częściej. O wsparciu finansowym nie piszę bo oczywiście byłaby to istotna rzecz przy tylu potrzebach lecz na to stać niewielu a moim zdaniem taka doraźna pomoc na którą można liczyć zawsze jest ważniesza. Cieszę się że mimo tych zwariowanych nastawionych na sukces czasów zdarzają się ludzie zdolni do poświęceń.

wtorek, 17 marca 2009

mariusz

W telewizji pojawiły się wiadomości o chłopaku którego łączy ze mną „przygoda” jaka wpędziła nas na wózek. Napisał książkę opisującą jego życie po wypadku hmm przyznam że i ja pokusiłem się o coś takiego lecz jakoś nie miałem odwagi pokazać jej poza grupką znajomych. Nie pisałem jej zresztą w tym celu lecz raczej dla samego siebie. Mi pomogła… pomogła w znaczeniu że wyrzuciłem z głowy trochę rzeczy które sam się dziwiłem że tak szczegółowo gdzieś tam siedziały. Podobno wyszło z tego coś przy czym można uronić łezkę ale też pośmiać się. Osobiście nie czytałem tego typu publikacji bo samemu znam to z autopsji lecz Wam wszystkim zdrowym polecam. Większość myśli iż zaczyna się od zdarzenia potem szpital ,przejście na wózek i do domu jakoś sobie żyć. Myślę że warto jest zobaczyć wszystko okiem osoby która to przeszła choćby dla własnej świadomości.

poniedziałek, 16 marca 2009

pizza

Jak minął nam weekend? Myślę że dla większości z Was byłoby to całkiem zwyczajne ale dla mnie wypad do knajpki na pizze był już wydarzeniem. W restauracji ostatni raz byłem… oj nawet nie będę pisał dokładnie ale parę lat na określenie tego czasu wystarczy. Spotkaliśmy się tam ze znajomymi którzy bardzo przypominają naszą parkę. Pisząc o podobieństwie mam oczywiście na myśli to że Marcin także jest osobą niepełnosprawną (grr nienawidzę tego określenia). Zjedliśmy pyszną pizzę strzeliliśmy piwko przy wesołej rozmowie… czas minął nam bardzo miło. Spotkanie to nauczyło nas też pewnej umiejętności. Okazuje się że wysiąść z mi z samochodu nie jest wcale tak trudno jeśli zrobi się to wedle pewnej techniki. Anitka pomogła mi wysiąść jednym ruchem ręki. Gorzej jest z powrotem do samochodu ale postaramy się z Monią to rozwiązać. Kurcze mam spore zaległości w nauce takich technicznych sztuczek. Niestety nie jest to tylko moja wina.
Dobrze to tyle na tą chwilę bo praca czeka!! Życzę miłego dnia , miłego początku tygodnia który będzie takim aż do końca. Papatki.

środa, 11 marca 2009

gps

Gps. Modne urządzenie do nawigacji satelitarnej mające pomagać nam ułatwić podróż… hi hi tak wygląda teoria ale praktyka wygląda często troszkę inaczej. Sam przekonałem się jak bardzo potrafi „przybliżyć” do celu to cacuszko. Niedawno w TV mówili o kimś kto prowadzony głosem urządzenia utopił samochód w niewielkim stawiku skutym lodem. Monie w trasie wywiódł prosto do lasu gdzie chyba trudno drużkę nazwać ulicą a mnie kazał zawracać mimo że trasa zdążała prościutko w dobrym kierunku. Być może jest to problem polskich dróg które wciąż są w remontach i nikt nie nadąża za aktualizacjami mapy a może po prostu słaba doskonałość urządzenia. Jednym słowem uważajmy i nie ufajmy ślepo w to elektroniczne cudeńko.
Mam jakieś wyrzuty sumienia że nie robię tyle ile powinienem lub mogę każdego dnia. Gubi mnie to iż przedłużam pracę celem zrobienia lepszych wyników. Muszę to zmienić!!!
Dziś tata wrócił z pracy o normalnym czasie więc i obiad zjedliśmy o przyzwoitej porze w domu jest też cieplej bo w centralnym nie pali się na noc. Podobno na sobotę ma być już cieplej -suuuuuper !!! Może weekend spędzimy dłużej na dworku. Zmykam zaraz z netu… jeśli zatęsknicie to dajcie znać hi hi potrzyjcie rękawem ekran to się pojawię :)

wtorek, 10 marca 2009

święto chłopa

Wczoraj wspominałem że dzień minął mi szybko, dziś wręcz na odwrót. Może dlatego że wypadło kilka stałych punktów z grafiku których duża część to poranna rozmowa z Monią. Przyzwyczaiłem się już chyba do tych naszych codziennych pogaduszek a dziś Miśka pojechała w dalszą trasę ze sprawami z pracy. Przybyło mi w ten sposób około dwóch godzin wolnego czasu.
W pracy poszło bardzo fajnie ale jakoś nie czuję pełnego zadowolenia hmm sam nie wiem czemu. Dziś podobno dzień mężczyzny… ja w związku z tym nie odczułem żadnej odmiennej atmosfery ale wiem że ktoś dzięki temu zaoszczędził parę set złoty. Namierzony przez drogówkę za przekroczenie prędkości został potraktowany łagodniej hi hi najśmieszniejsze że magia tego święta zadziałała dwukrotnie bo wracając ciż sami panowie w mundurach pomachali mu ponownie lizakiem. Tym razem „obdarowali” go już tylko uśmiechem gdy zorientowali się iż to ten sam pirat drogowy ; )
Dziś znów tatę zatrzymali w pracy więc na obiad przyjdzie jeszcze poczekać. Oczywiście niema problemu by wytrzymać ale przyjdzie mocno zmęczony i to gorzej mnie martwi. Trzeba poćwiczyć cierpliwość.

wtorek, 3 marca 2009

pętla

Cześć. Czasem nie wydaje Wam się że wpadliście w pętle czasu? Hmm taki dzień świstaka tylko w trochę mniejszym stopniu- rano pobudka- śniadanko – praca- powrót do domu- obiad- trochę TV do spania i tak w kółko pierdółko. Niestety tak to już jest w kieracie życia. Szczęście że czasem odrywamy się od tego by chwilkę „zaszaleć”. Mój dzisiejszy dzień właśnie był taki zwyczajny ale mimo wszystko mogę uznać go za udany skoro nic gorszego nie wynikło. Aaaa nie było coś wyjątkowego tego dnia : ) honey mignął swoją wizytą aby zabrać ode mnie papiery i pomóc mi je wrzucić do urzędu. Dobrze bo jeśli wszystko będzie ok. to o jedną sprawę mniej.
Zaraz zmykam z netu bo trzeba się ochlapać, wypolerować kiełki nim wreszcie przyjdzie czas na odpoczynek. Oczywiście przed snem trzeba jeszcze poćwiczyć troszkę. Pa pa i do juterka

niedziela, 1 marca 2009

szczęście

Dobry wieczór wszystkim. Weekend chyli się już ku końcowi. Dziewczyny wyjechały i jak zwykle jedynym co zostało to czekać na kolejny piątek. Nie podoba mi się to ale cóż…
Wolne dni minęły jak zwykle zbyt szybko mimo że sobota przedłużyła nam się do czwartej nad ranem. Była przejażdżka na miasto a potem pogaduchy rodzinne do późna. W niedzielę wylegiwanie a potem trochę papierologi… Trzeba załatwić kilka spraw w urzędach i te nieszczęsne pity grrr nie cierpię tych druczków cyferek. Niestety mus to mus. Będę musiał uśmiechnąć się do kogoś kto zna się na tych sprawach lepiej ode mnie.
Dziś przyszła mi do głowy jedna myśl- jestem szczęśliwy że moje życie nie toczy samotnym torem a pojawiła się w nim Monika. Wspaniale jest być dla kogoś kimś bardzo ważnym mieć świadomość że druga osoba jest dzięki nam szczęśliwa. Działa to oczywiście także w drugą stronę więc mogę się tylko cieszyć.Rok temu nawet nie pomyślałem że odnajdę jeszcze swoją drugą połowę i że wszystko zacznie się tak fajnie układać. Nie jestem naiwny wiem że czeka nas wiele trudności ale postaramy się je minimalizować i stworzyć swój własny świat w którym będzie możliwie wiele dobrych chwil. Złych i smutnych momentów było już zbyt wiele dlatego chciałbym wreszcie o nich zapomnieć. Czy wymagam wiele od losu? Hmm chyba nie!! Spokojnego życia w którym jest miejsce na szacunek i uczucia które określamy jako miłość. Wiem że brzmi to banalnie ale jak sądzę każdy związek powinien opierać się na tym bo jeśli nie to właściwie cóż zatrzymuje dwie osoby przy sobie?Wiem że każdy kto jest w dłuższym związku mógłby coś powiedzieć na ten temat i dołączyć uwagę że z czasem wygląda to inaczej hmm bywa różnie ale starając się nawet o drobne gesty wiele można zmienić. Wszystko chyba zależy od charakterów i podejścia do siebie. Czy zdolni jesteście by każdego dnia znaleźć dobre słowo, porozmawiać choćby o drobnostkach z bliskimi? Czy staramy się jeszcze podobać swojej drugiej połowie mimo długiego związku?Czy zamiast zamiatać problemy pod dywan podejmujecie dyskusję aby im sprostać, wyjaśnić? Czy jesteście zdolni do drobnych gestów które niewiele kosztują a potrafią pokazać że zależy nam na sobie? Dać buziaka, wysłać miłego eska czy choćby podarować kwiaty bez okazji? To nie jest trudne a wiem że potrafi dać tyle pozytywnych uczuć.Czy kiedy popełnimy błąd potrafimy się do niego przyznać- powiedzieć przepraszam zamiast upierać się na swoim?Można podawać wiele przykładów lecz chyba wystarczyłoby pomyśleć co nam sprawia przyjemność i czego chcielibyśmy dla siebie od drugiej osoby.
Nigdy w życiu nie marzyłem o bogactwie, rzeczach które dla zwykłych ludzi są tak odległe a raczej o własnym mieszkaniu, pracy a przede wszystkim rodzinie- nie marzyłem już o tym ale teraz znów mogę!!! BO MAM MONIĘ.
Dobranoc Wam i dziękuję że odwiedzacie mnie tu mimo że nie piszę o zbyt interesujących rzeczach.