niedziela, 27 października 2019

Powrót do domu

Wróciłem do domu, a jak wiadomo wszędzie dobrze, ale w tym miejscu najlepiej 😀 Miały być zdjęcia z urlopu, lecz radość z niego troszkę się rozmyła w rozgrywkach pt. zdrowie.
Nie jest to mój ostatni w tym roku pobyt w szpitalu. Mam tylko nadzieję, że reszta leczenia nie będzie wymagać zbyt długich rozstań, nie będzie wymagała ogromnych nakładów „cierpliwości” lub innych ewentualności. 

Niemniej jednak pobyt przy własnym biurku i z dłonią na klawiaturze to już jakoś element normalności. Nawet nasz kot okazał radość i wskakując na kolana. Jak tylko mnie zobaczył dał do zrozumienia, że nieobecność była mu nie po nosie 😊

Monia była u mnie każdego dnia, więc chyba nie tęskniła 😉 Żartuję oczywiście, bo za nami ciężkie chwile i oby można było schować je do lamusa.

Dzielna dziewczyna i kochana żona… jeszcze nie wiem czy chcę pisać, dlaczego dzielna. Taki jest jednak fakt i muszę to przyznać z całego serca‼️

Mam nadzieje, że pewien rozdział życia za nami i znów okażę się zbyt „twardy” dla choroby.
Dziękuję wszystkim którzy pomogli mi przezwyciężyć niemoc!! Dalej jestem żywy, świadomy i nieugięty… niech tak zostanie jeszcze bardzo długo.

Pozdrawiam Was!!

 

sobota, 5 października 2019

Oddział rehabilitacyjny

Oddział rehabilitacyjny-neurologiczny kojarzy mi się trochę ze stołem bilardowym. Czasem patrzę na pacjentów, którzy po raz kolejny i kolejny i kolejny wykonują jeden i ten sam manewr wózkiem... oczywiście z tym samym skutkiem. Stukają w drugi wózek lub ścinę jakby kolejne uderzenie miało ja przestawić. Fizyka traci tu moc...

Na początku nawet reagowałem na to kiedy mogłem, teraz parzę z zaciekawieniem kiedy zmieni się „wiatr” i osoba wyjdzie z impasu omijając jakimś cudem przeszkodę.
Więcej daje przypomnienie o nodze lub poprawienie ręki która spadnie z podpory. Czasem ktoś się dziwi dlaczego wózek słabo jedzie... hamowany własną nogą. Oczywiście jest to działanie nieświadome... taka jest neurologia.

To wydaje się takie smutne, a w sumie takie nie jest. Trochę bilardu nikomu nie zaszkodzi i ludzie tu leżący to ciekawe historie. Tak... warto mieć ciekawą choćby dla własnej satysfakcji kiedy stanie się „bilą”.

Warto być tym do którego dobra karma wraca 🙂

piątek, 4 października 2019

A u mnie

Cześć 🙂

Miałem pisać więcej i nie dotrzymuję słowa... wybaczcie‼️ Co u mnieHmmm... jakoś leci, jak to w szpitalu. Chciałbym pisać tylko optymistycznie, ale nie zawsze można. Narazie jest słabo...

Tak czy siak uśmiech mnie opuszcza tylko w chwilach. Jakich chwilach to napiszę mam nadzieje niebawem. Moja podpora, ostoja... anioł normalnie... poprawia mi humor każdego dnia. Piszę oczywiście o Moni. Pewnie się uśmiechnie teraz, bo to pewien żart rodzinny, który szczęście moje nie ujrzał szerokich widowni. 

Myślę, że niebawem stanę w szranki ze zwykłym życiem i to będzie coś co robię najlepiej 😉

Tymczasem życzę Wam miłego weekendu 🙂