piątek, 27 grudnia 2013

Wigilia



Cześć Wam
Co w świętach jest najważniejsze? Z czym się nam one kojarzą? Czy pamiętamy, że jest to przede wszystkim religijne święto? Święto z niezwykłą atmosferą i tradycją.
Siedzę i myślę jak oddać klimat świąt, który dla nas w tym roku była w jakiś sposób wyjątkowy.
Pierwszy raz w własnym M, pierwszy raz w tym gronie… chyba najlepszym, co tu napiszę to to, że zmieniłbym w nich tylko jedno- obecność przy wigilijnym stole tych, których wśród nas już nie ma.
Był opłatek, życzenia, prezenty, Kolendy w wykonaniu :) You Tube, dużo świec wśród świątecznych dekoracji oraz prezenty… położyliśmy się spać o piątej nad ranem.
Mentalnie było świetnie, ale mój żołądek… to już inna sprawa. Pewnie u Was było podobnie, więc nie będę się rozpisywać.
Jeśli do kogoś nie dotarłem z życzeniami to bardzo przepraszam. Dla usprawiedliwienia dodam tylko, że przez całe święta praktycznie nie miałem w rękach ani telefonu ani ekranu komputera przed sobą. Niemniej jednak chcę abyście wiedzieli, ze najlepsze życzenia mam dla Was każdego dnia roku, a szczególnie w święta. I cóż kochani… teraz sylwestra :)  

środa, 18 grudnia 2013

Już nasze!!



Własne mieszkanie… nie mogę tego jeszcze jakoś przyswoić w myślach.
Myślałem, że gdy nastąpi ten dzień będę cały w euforii, a tymczasem nie mam siły na wybuch entuzjazmu. Ostatnie dni pełne spraw i zarwanych nocy troszkę dały się we znaki. Po podpisaniu ostatniego „cyrografu” w banku oraz notariusza wróciliśmy do domu i… zabraliśmy się za te mega pilne sprawy, które zostawiliśmy otwarte o drugiej w nocy poprzedniego wieczoru.  
W sumie jednak nie dziwię się swojej reakcji, bo ja zawsze reaguję spokojnie na niespodzianki-na tą czekaliśmy wiele wiele miesięcy. Dołożyliśmy wszelkich starań z obawą czy jednak za chwilę nie będziemy szukać następnego mieszkania do wynajęcia.
Skuch było tyle, że chyba do ostatniej chwili zastanawiałem się czy nie wyskoczy jeszcze jakiś kwiatek. Myślę, że każdy kolejny dzień pozwoli wreszcie uwierzyć, że jednak udało nam się!! Wiem, że wielu z Was znających nas osobiście wiedzą ile kosztowało nas to trudu… nawet łez, gdy wszystko szło źle.
Życie jest trudne i jeszcze wiele rzeczy w nim do zrobienia...
Radość przyniesie każdy kolejny dzień, gdy już wszystko przyswoję. Z resztą w porównaniu do Moni chyba każdy wypadłby na stonowanego :) Monia cieszy się zawsze jak mała dziewczynka… :) właśnie tańczy za mną. I już mi jakoś lepiej :) Jak jutro odpocznę entuzjazm i radocha rozkwitnie!! Dziękuję za wszystkie gratulacje kochani… wiem czego teraz nam życzycie… i niech się spełni :)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

WRESZCIE SIĘ UDAŁO :)


Wiecie jak to jest, gdy wydaje się że jest się już tuż tuż i znów nie widać nawet perspektywy rozwiązania problemu. Takich sytuacji było sporo… Wiele razy musieliśmy przełknąć gorzką pigułkę porażki.
Nie poddawaliśmy się mówiąc najczęściej… damy radę, przynajmniej mamy siebie. Z resztą wielu z Was wie ile na to czekaliśmy i ile uporu było potrzebne by tego dopiąć.
Wiem, że będzie jeszcze niejeden problem z tym związany, lecz teraz to będzie już tylko problem i walka o własne. Nie chciałem wcześniej o tym wspominać żeby nie zapeszyć… teraz już chyba mogę!! Ciasne, ale własne z bagażem finansowym na trzydzieści lat. Nasz kawałek miejsca na tej ziemi i może perspektywa na… taki postawiliśmy sobie warunek. Teraz… to trzeba przemilczeć, pech nie lubi planowania. Czas pokaże i jest mi strasznie miło, że wielu z Was mocno nam kibicuje.
Tymczasem życie codzienne idzie swoim torem. Niebawem święta, a ich przedsmak mieliśmy dziś na firmowej wigilii. Dużo ludzi , dużo życzeń i naprawdę miła atmosfera. Bardzo podobało mi się jak nasze Call Center zostało potraktowane przez prezesa, pion dyrektorsko-kierowniczy oraz wszystkich pracowników. My racujemy w domu w swoich małych „centrach informacyjnych” odcięci od wszystkich ludzi z firmy, więc jest to wielka odmiana.
W poprzedniej pracy byłem niemal bezosobowym nazwiskiem na liście i dlatego inne traktowanie tak cieszy. Poza miłą atmosferą był opłatek i dobre jedzenie… szybko uciekł ten dzionek. Spokojnej nocki i pozdrowienia dla tych wszystkich uśmiechniętych twarzy, które dziś pojawiały się przed nami.

sobota, 14 grudnia 2013

Od łez do szczęścia



Po piątkowym dniu pracy stwierdzam, że uczucie szczęścia jest bardzo subiektywne. Najdziwniejszym jest, że może być skutkiem skrajnie odmiennego stanu- od płaczu po euforię.
Oczywiście to zupełny przypadek, ale udało mi się kobiece łzy zamienić w uśmiech i poczucie ulgi. Wystarczyło odrobinę chęci… Zaraz Wam opowiem jak do tego doszło, ale nim do tego dojdę muszę wspomnieć o pewnych zasadach w mojej pracy.
Pracuję w Call Center, które konkretnie informuje o wszystkim, co wiąże się z naszym przewoźnikiem, czyli PKS Polonus. O innych przewoźnikach przyjeżdżających i odjeżdżających z Dworca Zachodniego informuje osobna infolinia. Takie mamy wytyczne, więc tylko w drodze wyjątku oraz oczywiście z własnej chęci możemy udzielić informacji, (jeśli takie posiadamy) o przewoźnikach innych niż PKS Polonus.
Zatem wracając do tematu dnia poprzedniego odebrałem telefon od klientki i właściwie od pierwszego zdania zrozumiałem, że to jeden z tych nietypowych.
Pani wystrzeliła potok słów niemal jak ten, co licytuje bez przerw i przecinków między słowami. Powiedziała… o ile to można tak nazwać… i rozpłakała się.
Już bez tej całej dramaturgii napiszę Wam, że najzwyczajniej w świecie zostawiła w autobusie swój bagaż, w którym jak powiedziała miała wszystko- ubrania, dokumenty, klucze do mieszkania, pieniądze, wszelkie płatnościowe plastiki.
Pechowo dla pani szybko ustaliłem, iż nie jedzie naszym autokarem. Nieszczęście, bo jak się przekonałem kontakt z tamtym przewoźnikiem z podanych na jego stronie danych teleadresowych jest po prostu żaden… szloch w słuchawce odwrotnie proporcjonalny.
Bez wdawania się w dalsze szczegóły i ilość telefonów wykonanych w różne miejsca przeze mnie i Monię zdobyliśmy telefon, a potem kontakt z kierowcą rzeczonego autobusu. Choć na początku sam straciłem nadzieję starałem się uspokoić i zapewnić, że bagaż wróci w nienaruszonym stanie- udało mi się zasiać odrobinę nadziei. Powiem Wam tylko, że najbardziej w tym wszystkim uradowało mnie, że na koniec mogłem odpowiedzieć…
- Proszę się już uśmiechnąć i uspokoić… zielona walizeczka znalazła się i czeka na Panią w dyspozytorni.
- Pan jest aniołem- usłyszałem- Kiedy mi pan powiedział, że wzystko się uda odzyskać jakoś mnie uspokoiło.
Podziękowania były ogromne, a Pani życzenia jeśli się spełnią to czeka nas ogrom szczęścia :) Konkluzja… jeśli podróżujecie państwo to tylko z PKS Polonus choćby dlatego, że mamy pełny kontakt z wszystkimi włącznie z kierowcą choćby w takich sytuacjach!! Pozdrawiam właścicielkę zielonej walizeczki i zapewniam, że pozytywne rozwiązanie sprawy sprawiło mi niemal tyle radości, co Pani.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Naiwność to czy już...



Chciałbym polecić Wam film, który obejrzałem z Monią w sobotę. Troszkę trudny, ale też robiący wrażenie… dający dużo do myślenia.
Piszę tu o filmie pod tytułem „ Musimy porozmawiać o Kevinie”. Opowiada o pewnym rodzaju uczucia-relacji, którego doświadczyć nie życzyłbym nikomu. Historia, tak trudna do wyobrażenia jak i możliwa. To nie jest kino akcji, ale jeśli są między Wami Ci, którzy lubią po seansie podyskutować to jest to film dla Was. Zachęcam do oglądania.
W innym temacie… znacie cytat z pewnego czeskiego serialu- „ Gdyby głupota miała skrzydła latałaby pani jak gołębica”… tak, dziś spotkałem się z przykładem takiej sytuacji.  Czasem zastanawiam się gdzie znika rozum, gdy się robi pewne akcje. Zrobienie takiej rzeczy z pełną premedytacją to już zupełny…
Może absurdalny przykład, ale najbardziej mi to przychodzi do głowy… zrobić napad na bank razem z bratem bliźniakiem nie każąc mu zakładać maski na głowę oraz podając kartkę z napisem „ ładuj wszystkie pieniądze do torby mojego brata”i mieć jeszcze nadzieję, że nigdy nie zostanie się złapanym.
Sam nie wiem czy śmiać się z takich rzeczy czy pokiwać głową z żalem, że można być tak naiwnym.
Wygląda na to, że można…

piątek, 6 grudnia 2013

Od tych, którym Mikołaj nie dał!!


Ostrzeżenie dla świętego :)
Prezentami dziś sypnęło, lecz nie wszystkich ogarnęło. 

Niechaj trzaśnie brodatego, nie jest naszym już kolegą.
Albo wszystkim albo wcale, bo inaczej sroga kara, znikająca w ciebie wiara.
Renifery Ci zbuntuje, Twoje sanie też zepsuje,a ten worek roz..pruje
aż wszystkiego pożałujesz.
Jeszcze jedną szanse damy pod choinkę wsadzić coś!?
Lecz uważaj bez dziadostwa, jeśli nie chcesz w nochal dostać.
Swoje rózgi zostaw w domu by nie robić żalu komuś.
Zapamiętaj dziś to sobie by w przyszłości dawać tylko po całości!


Taka radosna twórczość Tomka :)