środa, 27 maja 2015

Czy ktoś czeka na powrót??

Kończę falę... raczej tsunami przymusowego urlopu. Nie "odpoczywałem" tyle od ponad dziesięć lat. Celowo ująłem słowo odpoczywałem, bo poza paroma słonecznymi dniami z ostatnich trzech miesięcy poświęciłem cały czas na rehabilitację. Rehabilitację, która zajmowała mi czas od rana do nocy z przerwami na posiłki i krótki odpoczynek. Z podziękowaniami dla mojego obecnego rehabilitanta Wojtka... młody mega przystojny (model) młody człowiek, który zna się na swojej pracy. Nie jest łatwo, ale robimy drobne kroczki... ku poprawie stanu mojej złamanej nogi i ogólnego stanu zdrowia. Polecam Wojtka, jego umiejętności i człowieka... miłego, dowcipnego z empatią.
Czasem zastanawiam się... jak długo jeszcze dam radę...moja rehabilitacja trwa od roku 1993... dzięki niej wciąż jestem... a jaki to wiedzą już Ci, których spotykam osobiście. Nie żalę się... mam jeszcze wiele do zrobienia na tym świecie i jedynym, co mnie odróżnia od większości to chroniczny brak czasu na bierny wypoczynek. Często boli... często buntują się myśli... ale dopóki duch w środku musi się kręcić... mam jeszcze dodatkowe zasilanie przy boku... Monia pomaga mi by mój "osiołek" nie zarył się kopytkami w grząskim gruncie :) Pozdrawiam... za parę dni wracam na blog!!

niedziela, 17 maja 2015

Pilnie poszukiwany



Ogrodnicy znów zrobili z Zośki zimną babę :) Szare kłęby pary wiszące na niebie pozwalają lepiej znieść weekend w pracy, ale jutro zamawiam już więcej słońca i żądam wysokiej skali na termometrach… kilka dni urlopu :) Czy tylko kilka okaże się niebawem, bo warunkuje to zbliżający się koniec umowy w pracy. Na to jednak wpływu nie mam, więc pozostaje czekać i mieć nadzieję, że nie dojdzie kolejny problem.
Praca… rzadko się ją lubi, ale bez niej trudno sobie wyobrazić przyszłość. Z jednej strony to trud i obowiązek, a z drugiej poczucie własnej wartości… tak to wygląda w moich myślach. Inną prawdą jest, że jesteśmy tak uzależnieni od strony finansowej życia, że utrata pracy jest jednym z najgorszych scenariuszy naszego codziennego bytu.
Optymizm pilnie poszukiwany!! Gdybyście trafili na jakieś większe jego pokłady to podzielcie się proszę :)

środa, 6 maja 2015

Rehabilitowali, aż złamali nogę!

Jeszcze jedna odsłona z walki z FAR... fundacją, która nie potrafi przyznać się do błędu.
http://www.interwencja.polsat.pl/Interwencja__Oficjalna_Strona_Internetowa_Programu_INTERWENCJA,5781/Archiwum,5794/News,6271/index.html#1444200

Trudna droga



Strasznie zaniedbałem swój blog… najgorsze, że mój nastrój blokuje wszystkie myśli. Chciałbym napisać wszystko, co jakoś gniecie od środka, ale jest to raczej zbyt prywatne i trudne. Czasem zazdroszczę tym, którzy swój blog piszą całkiem anonimowo. Łatwiej wtedy dzielić się myślami czy przeżyciami. Myślałem, że jak wreszcie będę mógł napisać o problemach związanych z obozem FAR to pozbędę się swoich małpek… niestety… jedne odeszły, ale zastąpiły je inne.

Niekiedy dopada nas coś, na co pomimo wszelkich starań nie ma się wpływu.W takich momentach zaczyna brakować sił do wszystkiego… wszystko traci sens. Kurcze… dlaczego kiedy zaczynamy się czuć w miarę bezpiecznie jakaś „zaplątana” nóżka sprawia, że potykamy się prosto na pysk. Gdyby nie jedna taka… sprawy ułożyłby się inaczej… być może spokój byłby tym panaceum, którego zabrakło. Było minęło, ale cholernie szkoda… Nie będę wracał do tego tematu!!

poniedziałek, 4 maja 2015

A miało być wesoło...



Taki jakiś głupi ten los… ale cóż się dziwić… nie przypominam sobie by jakaś istotna rzecz w moim życiu wyszła od tak. Łatwo robiło się tylko źle… tak samo jak u wszystkich… niestety to złe czasem było bardziej negatywne. Miały być wesołe informacje… jest smutny „gryps”. Bolą mnie już kolana, a trzeba z nich znów wstać. Taki jakiś głupi ten los…