piątek, 17 marca 2017

"Spotkanie po latach"



Dziś w nocy spotkałem się z kilkoma osobami z nastoletnich lat… co prawda tylko we śnie, ale i tak byłem zadziwiony żywym obrazem twarzy, których nie widziałem od ponad 20 lat. Wszyscy jacyś tacy piękni i młodzi… aż mi się zatęskniło za nimi. Ciekaw jestem atmosfery, gdyby skład spotkał się ponownie.
Z drugiej strony zdumiewa ileż szczegółów potrafi archiwizować ludzka podświadomość. Ciekawym jest mechanizm działania tej naturalnej funkcji naszego mózgu. Przypadek czy jakiś konkretny bodziec czy wzór wyłania z najgłębszych czeluści akurat tą osobę z zapomnianej przeszłości? Przeszłości bardzo często incydentalnej i wydawałoby się zupełnie nieistotnej.
Ileż informacji i w jakim celu przechowuje nasz ciągle zajęty mózg? Jedną z metod, aby sięgnąć do tej prywatnej studni wiedzy jest metoda zwana regresją hipnotyczną. Można nią „przewinąć” pamięć do najwcześniejszego dzieciństwa czy zdarzenia, które miało jakiś szczególny, niestety najczęściej negatywny dla psychiki wpływ… niektórzy twierdzą, że można cofnąć się nawet do poprzednich wcieleń.
Nie wkraczając już w strefę fantazji naukowych czy teorii to nasza potężna podświadomość wpływa na nasze myśli i poczynania w każdej chwili i sferze dziennego tudzież nocnego życia. Pasjonującym aspektem tego faktu jest moment, gdy wkraczamy w fazę REM. Gałki oczne zaczynają jakiś dziwny taniec, a wzmożona aktywność mózgu budzi iluzję mieszającą w swym przedziwnym tyglu fantazję, marzenia i realne przeżycia. Czasem przyjemne, czasem negatywne sny wprowadzają nas do krainy, gdzie właściwie wszystko jest możliwe.
Bywa tak, że aż żal wracać do prawdziwego życia… zgodzicie się ze mną? Te niestworzone historie, przygody… postacie!!!
Nierzadko doszukujemy się w nich znaczenia i symboli ujętych w wielu sennikach… przyznam, że czasem w to wierzę… choć pewnie właśnie w tych przypadkach to siła podświadomości i autosugestii, dzięki której wiele można sobie dopasować.
W moich FAJNYCH snach stoję na nogach, chodzę, biegam i bywam w miejscach, o których w realnym życiu mogę tylko marzyć. Był czas, że iluzja snu była jedynym sposobem podróżowania jaki znajdował się w moim zasięgu. Może nie na własnych nogach, ale dzięki Monice przemieszczanie się bliższe i dalsze technicznie nie jest trudne, więc marzyć można… sennie, na jawie… wszystko jedno, byleby czasem spełnić jakieś :)
O podróżach napiszę niebawem w osobnym poście, bo choć nie jest to jakiś szczególny wyczyn dla wszystkich zdrowych to dla „kulawych” często staje się logistyczno-finansowym wyczynem. 
Miłego dnia i weekendu WSZYSTKIM!!

czwartek, 16 marca 2017

Kwas



Nie lubię… nie lubię!! Półrocznica zaliczona… chyli wizyta w Owocku po zastrzyk w kolano stała się historią. Kolejną wrześniową zaklepałem sobie jeszcze w ubiegłym roku, bo chętnych jest jakby rozdawali jakieś suweniry za obecność. Czas zmarnowany… kasa zmarnowana… kolano można tylko zabezpieczać, żeby się nie pogarszało, bo wyleczyć się już nie da. Dolegliwości to już inna bajka, ale z tym trzeba już żyć i starać się nie marudzić. Pocieszające jest, że trafił mi się dobry i bardzo miły lekarz. Oszczędzać moi drodzy swoje „zawiasy”, bo póki co nikt nie wymyślił metody, która je odbuduje. Pozdrawiam i życzę miłego dzionka…