Dzisiejszy post trąci małą herezją (przynajmniej według
niektórych)… temat kręci mi się w głowie po obejrzeniu pewnego filmu. Póki, co
nie piętnują jeszcze za luźne myśli, inkwizycja nie ściga, więc pozwolę sobie
troszkę rozbujać fantazje.
Religia, czyli wiara w byt wyższy, życie duchowe to cześć
wspólna każdej, nawet mało rozwiniętej cywilizacyjnie kultury. Oczywiście jest
kilka różnic pomiędzy religiami… nawet chrześcijaństwo ma kilka dogmatów w
zależności od odłamu. Imię Boga, różni święci, obrzędy, odmienne spojrzenie na
życie po życiu… wszystko jednak opiera się na wszechmocnej istocie, która ma
piecze nad wszystkim, na kontynuacji istnienia w innej formie niż cielesne.
Bezwzględny niebyt wraz z ostatnim oddechem odbiera sens dużej części naszych
poczynań w życiu doczesnym. Trudo przyjąć do wiadomości, że nasze ja…
charakter, sumienie, uczucia, pomysły, rozważania, pasje to tylko zbiór
impulsów elektrycznych w układzie nerwowym i chemiczne procesy przenoszone
przez magistralę układu krwionośnego. Czy stąd wzięła się nieśmiertelna dusza
zwana również energią?
Mamy nadzieję, że nie jest to tylko marzenie i próba
pokonania strachu przed nicością… tęsknotą za odchodzącymi bliskimi. Przejście
duszy w lepsze miejsce gdzie rządzi istota o nieskończonej dobroci, miejsce bez
trosk, bólu… za to pełne miłości i błogiego bezpieczeństwa… hmmm utopia czy
fakt? Teoria o tyleż nienamacalna, co piękna i kusząca. Nasza religia każe bezgranicznie wierzyć, że
to prawda, ale rozważmy choćby teoretycznie, że zamiast wiecznego pobytu w
niebie po zakończeniu jednego życia przechodzimy w drugie rodząc się na nowo.
Tak, piszę tu o reinkarnacji lub karmie… wbrew pozorom te
pojęcia troszkę się różnią. Pisząc w skrócie reinkarnacja to powrót do
fizycznego życia… można wrócić, jako roślina, zwierzę, owad lub człowiek. Wraz
z doświadczeniem dusza może decydować, jaką drogę czy formę rozwoju obierze w
następnym wcieleniu. Karma to jakaś kontynuacja lub konsekwencja poczynań w
życiu poprzednim. Oczywiście jest w tym jakaś logika i Boży palec, który na
początku ukierunkowuje rozwój duszy.
Wierzy w to mnóstwo ludzi wyznających Hinduizm, Buddyzm,
muzułmanie w odnodze sufickiej, a nawet odłamy wczesnego chrześcijaństwa np.
gnostyckie i mestorianizm dopuszczały elementy reinkarnacji.
Dobrze… zatem do rzeczy... Moje rozważania skupiły się na
pewnych cechach ludzkich i teoretycznych założeniach, że jednak ludzka dusza
wraca do naszego świata.
Jak wszyscy wiemy Bóg każdego z nas obdarzył niepowtarzalnym
podpisem znajdującym się na opuszkach palców lub wzorze siatkówki oka. Te
oryginalne cechy już od dawna wykorzystuje się do poszukiwania ludzi lub
tworzenia w 100% niepodrabialnych i niemożliwych do zgubienia identyfikatorów
biometrycznych, biologicznych dokumentów.
Ewidencja tych osobniczych cech rośnie każdego dnia np. przy
wyrabianiu paszportów lub skanowaniu w portach lotniczych, gdy przekraczamy
granicę. Rozbudźmy fantazję i przypuśćmy, że te szczególne wzory to taki Boży
chip, który pozwoli ponad wszelką wątpliwość namierzyć nowe wcielenie osoby
zmarłej. Przeszukanie nawet bardzo rozbudowanej bazy danych i porównanie
wyników już dziś nie nastręcza większych problemów. Cóż… globalna sieć
internetowa daje różne możliwości, a osób niekorzystających z niej jest
niewiele.
Takie odkrycie przewróciłoby świat do góry nogami… niestety
miałoby to zarówno dobre jak i złe strony. Zapewne łatwiej byłoby pogodzić się
ze śmiercią bliskiej osoby, ale szacunek do własnego i cudzego życia byłby
mocno zachwiany. Poszukiwanie lepszego bytu, ucieczka przed odpowiedzialnością
skutkowałaby ogromnym odsetkiem samobójstw. Rosnące jak grzyby po deszczu
instytucje reklamująca się niemal boską skutecznością w przeszukiwaniu
ewidencji powracających dusz… banki pamięci i fortuny dla zidentyfikowanych…
Forma dziedziczenia majątku zmieniłaby kierunek… marności obecnego życia
mogłyby przejść na kolejne za x lat. Przykładów wiele… pewnie skutkowałoby to
globalną zmianą prawa, może jakiś szczególny kodeks etyki dotyczący doczesnego
i przyszłego wcielenia… Z jednej strony brzmi to wręcz fantastycznie, ale
biorąc pod uwagę udokumentowane przypadki dzieci, które mówiły bardzo
szczegółowo o „poprzednim życiu”… lub wspomnienia dorosłych osób wydobyte
podczas regresji hipnotycznej?? Terapeutyczna metoda hipnozy pozwala cofnąć się
do pamięci z wczesnego dzieciństwa, o dziwo czasem trafiała na pamięciowe
ślady, które wykraczały poza granice obecnego życia tego człowieka. Skąd u
ludzi podświadome poczucie bycia inną osobą oraz posiadanie tak szczegółowej
wiedzy?? Niewiarygodne, ale ludzie w to wierzą od stuleci z jakiegoś powodu.
Wedle dzisiejszej wiedzy cechy fizyczne każdego z nas są
dziedziczone, czyli biorą się z połączenia genów mamy i taty. Ten genetyczny
zlepek w dużej mierze wpływa na nasz charakter, inteligencję lub talent. Wpływ
na to ma również środowisko, w jakim się dorasta, dostęp do nauki,
zainteresowania i indywidualne predyspozycje, zaangażowanie rodziców w rozwój
umysłowy dziecka, sposób wychowania… istna ruletka zdarzeń i przypadków w
praktyce przewidzieć się nie da. To dosyć logiczne… choć nasza religia snuje
teorie, że przychodzimy na świat z góry zapisanym życiorysem, że wszechmogący
Bóg wie nawet ile mamy włosów na głowie. Trochę to przypomina kopiec mrowiska
ze społeczeństwem zaprogramowanych na poszczególne czynności jednostek. Na
szczęście dopuszcza się też pojęcie „wolnej woli”, która pozwala mieć własne
ambicje, indywidualność oraz obrać kierunek własnego życia. Jest ona wspólna
dla wszystkich ludzi i bez względu na wiarę lub jej brak określa każdego z nas…
myślę, że warto być dobrym ziemianinem nie tylko dla rajskiego życia, karmy czy
lepszego wcielenia
Póki co niewidzialne jest niewidzialnym, niewiadome
niewiadomym, karma i odradzanie to również wiara, a nie naukowy fakt. Jeśli
jednak jest co po… lepiej dbać by była to możliwie najlepsza alternatywa :)