czwartek, 27 stycznia 2011

Monia właśnie zmienia wystrój domku. Świąteczne ozdoby lądują w pudle do przyszłych świąt. Wczoraj natomiast „śmigaliśmy” po parkingu na kółkach… ja uczyłem się jeździć wózkiem a Monia swoimi wrotkami. Zeszło nam z tym z godzinkę i nawet podobało się obojgu. Będziemy powtarzać tą ruchową edukację :)
Jutro wizyta pani doktor rehabilitant. Muszę zadbać o swoje nóżki. Złamanie niestety odbija nam się jeszcze…

czwartek, 20 stycznia 2011

Wspomnę jeszcze króciutko- Na stronie głównej od jakiegoś czasu widać ulotkę dotyczącą instrukcji jak można odpisać 1% podatku na cele rehabilitacyjne dla mnie. Rozmawiałem wiele razy z przyjaciółmi iż czasem jest mi troszkę głupio prosić o pomoc z 1%. Wszyscy mówili że niesłusznie bo wielu z Was chce go odpisywać dla konkretnej osoby. Wiem że jest to chyba jedyna okazja by przekazać komuś właściwie nic nie tracąc i chyba to mnie ośmiela. Jak w ubiegłym roku piszę Wam że 1% to niewiele i tylko pomnożone przez wielokrotność osób pozwala zebrać sumę dlatego tak ważne jest by na nasz apel odpowiedziało jak najwięcej osób. Wielu z Was zna nas osobiście i wie jakimi jesteśmy ludźmi oraz że nie zmarnujemy Waszej pomocy. Opowiem Wam coś :)
Pomimo tego że 1% odpisujemy od początku roku roku do kwietnia o powodzeniu lub niepowodzeniu można dowiedzieć się dopiero w okolicach października. Dopiero w tym czasie US przekazuje wpływy na konta fundacji. Przyznam że miałem nadzieje, iż akcja uda się ale moja wiara nie była bardzo mocna. Wiedziałem, że bliskie nam osoby spisały się na medal ale czy ktoś jeszcze...? Kiedy wreszcie na koncie fundacji pojawiła się informacja o wpływie aż skoczyliśmy z radości. Byliśmy bardzo zaskoczeni i od razu złapaliśmy za telefony by podziękować osobiście tym o których wiedzieliśmy że pomagali nam w zbiórce. Naszą euforię fajnie skwitował honey- eeeeeee tylko tyle?Ja to się ucieszę jak będzie jeszcze jedno zero z tyłu. :) Podobną reakcję usłyszeliśmy jeszcze od paru osób. w tym roku mogliśmy zabrać za 1% wcześniej i prosimy abyście nie zapomnieli o nas :*
Anetko!!! Nasze gratulacje z okazji narodzin maleństwa. Zdrówka Tobie jak i maleńkiej Tosi :) Wiem że będzie równie szczęśliwym dzieckiem jak i starsza córcia.Ja w pamięci mam jeszcze Twoją uśmiechniętą buzię z dołeczkami na policzkach z czasów ławy szkolnej i szczebiotliwy śmiech :) Trudno uwierzyć że jesteś już podwójna mamusią tym bardziej że nie zmieniłaś się od tamtych czasów prawie wcale. Anetko wszystkiego najlepszego jeszcze raz dla Twojej rodzinki- Monia i Tomi

środa, 19 stycznia 2011

Wczoraj mieliśmy wizytę księdza chodzącego po kolędzie. Nie pisałbym o tym bo to przecież zwyczajne o tej porze wydarzenie gdyby nie to że... :) dostaliśmy zaproszenie na nauki przedmałżeńskie. Oczywiście nie żeby uczyć się ale "nauczać" hmm czy my jesteśmy jakimś wyjątkowym małżeństwem? Chciałbym żeby tak było ale nie ze względu na mój wózek!! Prawdą jest że w ostatnich czasach kilku naszych mniej lub bardziej bliskich znajomych powiedziało że widać po nas iż kochamy się. Ksiądz nie mógł tego stwierdzić po naszym zachowaniu w tak krótkiej chwili więc pewnie mój wehikuł i to że jesteśmy małżeństwem o krótkim stażu zawartym już w tym stanie utwierdził go o tym. Wiem że jesteśmy bardzo zgodną parą także kochającą niestety też sprawną inaczej w moim przypadku lecz w tym wszystkim jest jakaś wyjątkowość?? Miłości chyba nie można się nauczyć- trzeba ją po prostu odnaleźć wśród tłumu a potem starać się by nie więdła wraz z przemijającym czasem. Trzeba ją podlewać szczerością, szacunkiem, wiernością, dobrym traktowaniem i chęciami by zwyczajne życie nie oddalało wraz z kłopotami. W teorii nasze życie jest trudniejsze, musimy też odnajdywać więcej energii by iść z jego nurtem nierzadko ucząc się pokory ale wiem że nie to determinuje u nas uczucie- my po prostu chcemy być razem i nie ma tu nic z poświęcenia. Przynajmniej ja tak sądzę... a Monia?? Jeśli chce niech wyrazi swoje zdanie na form.

środa, 12 stycznia 2011

Smutno i trudno uwierzyć. Trzy lata od... Pamiętam jak dziś… ostatnią rozmowę z Mamą… chciała odpocząć… odeszła na wieczny. Wieczny odpoczynek.Niekiedy myślę że to najlepsze wyjście na załatwienie spraw doczesnych. Jak śpiewał Rysiu Rydel „W życiu piękne są tylko chwile”. Przyszło mi do głowy pewne porównanie- kopalnia złota taka z czasów dzikiego zachodu. Posiadasz własną działkę ( swoja życie) także nadzieje na bogate złoże (lepszą przyszłość) wokół inni poszukiwacze na małych poletkach. Wielu z nich ma więcej szczęścia i trafiają na bogate złoża dające im szybko dostatnie życie ( życiowy sukces) i grono tych, którym fortuna nie sprzyja, ale wciąż kopią z myślą, iż także im szczęście dopisze. Natrafiają na drobiny kruszcu (…piękne chwile…) pozwalający przeżyć i marzyć, więc wciąż drążą swoje tunele. Patrzą na szczęśliwe twarze tych którym los nie poskąpił złotej fortuny.Tak przeżywają długi czas złudy. Mój tunel jest już długi i mocno wyeksploatowany a w sakiewce wciąż pusto, mimo że czasem coś w niej zaświeci. Z każdym dniem wciąż głębiej i niebezpieczniej, bo niezabezpieczony korytarz grozi zawaleniem. Nie poddaje się, wciąż marzę i staram się dotrzeć do złoża, które pozwoli odpocząć w spokoju daleko od żmudnego rycia w norze niespełnionych pragnień. Czy narzędzia nie stępią się nie połamią czy starczy sił by dobrnąć do wyśnionego celu? Chwil bez większych problemów i niepewnego jutra?

wtorek, 11 stycznia 2011

Akcja 1% dla Tomka ruszyła pełną parą. Na stronie są już instrukcje jak dokonać odpisu. Ubiegły rok pokazał że nasza prośba nie przeszła bez echa za co dziękuję Wam kochani. Jeśli możecie przekażcie informacje swoim rodzinom i znajomym. Możemy wysłać także ulotki w formie papierowej więc jeśli ktoś chciałby nam pomóc rozpowszechnić je w tej formie prosimy o kontakt.Pozdrawiamy MiT

czwartek, 6 stycznia 2011

Nie macie wrażenia, że dziś sobota? Ja ciągle się na tym łapie przez ten wolny czwartek. Długi karnawałowy weekend. Wybieracie się gdzieś na bal maskowy? Honey pewnie odkurzy habit :) swoją droga to do twarzy mu w nim. Dobrze że to tylko żart bo szukalibyśmy żon w klasztorze :)
Dyziu wrócił z Dominikany… wyobraźcie sobie tubylców odzianych w polary i mówiących, że jest bardzo chłodno, gdy słupek rtęci pokazuje 27 stopni w plusie. Ehhhh fajnie by było mieć taką zimę. Marzy mi się wyjazd w takie miejsce- palmy, złoty piasek i niebieska woda. Fajnie byłoby na niej posiedzieć pod parasolem z jakimś egzotycznym drinkiem. Póki, co drinkiem uraczymy się jutro u Gosi i Olafa a robi je naprawdę pyszne i wymyślne. Szykuje się wesoła impreza, na której poznamy kilka nowych osób. Cieszę się że już wracam do normalnego życia. Jeszcze tylko kilka dni i wrócę do pracy. Zaświadczenie o zdolności do pracy dostałem, ale widziałem, że lekarz wahał się troszkę. Usilnie zapewniłem go, że wszystko ok. bo mam już dość bezczynności. Monia chyba też się cieszy… mówi, że może wreszcie zajęcie sprawi, iż wrócę do normalnego stanu psychicznego. Fakt, chyba działa ta stagnacja na mnie źle i odbija się to na moich nastrojach. Trochę obawiam się startu i ponownego wdrożenia w system pracy. Taka przerwa nie sprzyja efektywności. Pierwszy tydzień będzie raczej trudny…