wtorek, 31 maja 2011

To jakiś koszmar... Od kilku dni nie wyrabiam z pracą. Trafiam na najgorsze dokumenty i ślęczę nad nimi po kilka godzin. Nie mam nawet konkretnie czasu by wykonać kilka ćwiczeń. Już mnie to drażni...
Mam nadzieje, że wreszcie zdołam usiąść dłużej i podzielić się z Wami kilkoma sprawami.
Niebawem w domu pojawi nam się parapodium... oj będzie ciężko... oby tylko bezpiecznie!!

piątek, 27 maja 2011

hej.
Przepraszam wszystkich za przerwę w pisaniu. Mam ostatnio zawalenie pracy i spraw... którymi niekoniecznie się cieszę i mam ochotę się zajmować. Pewnie się z nimi uporam i mam nadzieje że przyjdzie to szybko. pozdrawiam i zmykam coś zjeść.

poniedziałek, 23 maja 2011

Dziś pierwszy dzień pracy przy moim nowym stanowisku pracy. Wreszcie stolik dopasowany do moich potrzeb :) Może mój biedny kręgosłup będzie miał właściwą pozycję. Wykonał go nam nasz kolega- a to jego strona http://www.fraj.pl/galeria.html polecam Jego mebelki bo wykonanie po prostu ekstra.
Marcin dzięki :) Mam nadzieje, że niebawem wpadniesz do nas tym razem w gościnę. Jeszcze raz serdecznie zapraszamy.
Jak minął Wam weekend? Wreszcie zrobiło się ciepło wiec i spacerek stał się przyjemniejszy. Właściwie u nas nie działo się nic szczególnego. ała wizyta sąsiadów i korzystanie z ładnej słonecznej aury. Gdyby nie poranek w niedziele byłoby idealnie. Obudziłem się z bólem gardła. Na szczęście tak szybko minął jak się pojawił. Dziś już dzień powszedni- praca i rehabilitacja. Ostatni dzień z Asią która od wielu tygodni doprowadzała moją nogę po złamaniu do normy. Bardzo fajnie nam się współpracowało. Chyba najmilsza rehabilitantka jaką do tej pory miałem okazję poznać i współpracować. Przyznam, że od feralnego obozu i złamania mam jakieś lęki gdy ktoś ćwiczy mnie ale jakoś poszło. Jeśli będę miał możliwość to właśnie z Asią chciałbym kontynuować ćwiczenia.

piątek, 20 maja 2011


Obraz Polskiej wsi? Jeśli tak to jest to karykatura odbita w bardzo krzywym zwierciadle. Brak jakichkolwiek perspektyw i przyszłości. Bieda rodzi biedę i to jest najlepszy dowód. Ambicje niektórych występujących tu aż przerażają…
Kiedy pomyślę o akcjach charytatywnych organizowanych dla obcych krajów, gdy za miedzą widać coś takiego… Dyskoteka i piwo… tak wychowują się nasi rodacy… Szkoda mi tej młodzieży której dalsza perspektywa to zastąpienie starszej kadry pod wezwaniem najtańszego ja bola… Obejrzyjcie- myślicie, że to tylko wyjątek jakich mało czy też szersza rzeczywistość naszych wsi??
http://www.filmtok.pl/Dokument-HBO-o-polskiej-wsi-Czekajac-na-sobote-WIDEO-a18148

czwartek, 19 maja 2011

Ciepełko :) Jeszcze żeby tak można było skorzystać z tej pięknej majowej pogody. Wczoraj zaliczyłem mały spacerek gdy dziewczyny pojechały na miasto. Dziś już rehabilitacja więc reszta dnia z głowy. Na szczęście weekend też ma być ładny więc może skorzystamy z pogody.
Może wymyślimy coś ciekawego na wolne dni? hmmm....

poniedziałek, 16 maja 2011

Gowarzów
Już pisałem o tym miejscu, w którym spotyka się grupa przyjaciół z różnych części Polski oraz o osobie je organizującej . Olafa domek na wsi właściwie jak powiedział do tego służy i lubi, gdy przebywają w nim goście. Cieszę się że także my jesteśmy w nim mile widziani. Nasz wyjazd miał początek w Jankach na podziemnym parkingu gdzie przesiedliśmy się do Olafa samochodu kontynuując już razem podróż.
W szybkim dotarciu do miejscowości Gowarzów powstrzymał nas korek. Powolną podróż uprzyjemnił na film puszczany na tablecie, który zamontowaliśmy prowizorycznie w samochodzie. Po drodze przechwyciliśmy Gosię jadącą z przeciwnej strony naszego kraju. Z resztą ferajny spotkaliśmy się już na miejscu dojeżdżając niemal w tym samym momencie. Krótkie przywitanie i… dekadencja na całego. Ognisko, jedzenie i cała reszta, która w towarzystwie nazywana jest dobrą zabawą.
Sobota dla wszystkich była bardziej pracowita ale tylko do czasu :) Wieczorem gdy przeklęte komary lekko odpuściły swej agresji na stodole zostały rozwieszone prześcieradło a po przeciwnej ich stronie stanął projektor filmowy. Tak powstało kino na powietrzu. W strugach światła projektora na niebiesko kłębił się dym z papierosa przecinany nurkującym co rusz lotem ciem. Przypominało mi to stare filmy i klimat małych sal kinowych. Seans trwał do późnych godzin a został przerwany deszczem.
Niedziela już nie rozpieszczała pogodą mimo to miło było zjeść wspólne śniadanko pogadać i spakować się do odjazdu.  Tak spędziliśmy wesoły weekend :)
 Monia na cokole gdy oczekiwaliśmy na Olafa :)
To ja w pełnym rynsztunku podwórkowego widza.
Ekran

środa, 11 maja 2011

Koniec pracy :) Teraz ćwiczonka i spacerek. Szkoda że już będzie po słoneczku no ale cóż... najpierw obowiązki potem przyjemności. Pewnie na weekend tego słoneczka zabraknie.
Minęło kilka dni bez zmartwień... minęło niestety bo właśnie spadł nam pewien problem na głowę. Mam nadzieje, że wyjaśni się jakoś korzystnie. Niestety moja wiara w takie rozwiązanie nie jest poparta mocnym przekonaniem.
Błata nie zapeszaj pogody- może będzie ładnie w weekend :)

poniedziałek, 9 maja 2011


Czy to jakaś prawidłowość? Paskudne weekendy i słoneczny tydzień roboczy… Nie podoba mi się to!! Jedyny plus minionej pogody jest taki że spędziłem fajne chwile z żoną :) Znalazłem czas by poćwiczyć (gdy Monia biegała) obejrzeć film a także zaprosić ciotkę Penkę. Jestem pod wrażeniem tej kobiety w dostojnym wieku. Wychowana w domu ambasadora Bułgarii w naszym kraju świeci niekłamaną klasą. Nie jest wyniosła… to nie to, równa kobieta, z którą można porozmawiać o wszystkim, ale z takim CZYMŚ w swoim sposobie bycia.
Dziś już normalny dzień- praca i rehabilitacja. Trzeba to jakoś ogarnąć, aby nie stracić lata na samych obowiązkach.
Kochanie nie można włamywać się na bloga męża!! Choć o aktywności czytających faktycznie można pomarzyć :) No trudno... Ja Ciebie też kocham i miło mi czytać to wyznanie nawet jeśli piszesz na moim blogu hmm a może tym bardziej miło bo mówisz o tym przy świadkach.
Miłego wieczoru, poranka czy dnia w zależności kiedy zobaczycie ten wpis.

sobota, 7 maja 2011

dyscyplina...

honey, Marianna, Martynka, Malina, Anusia - nasz angel..., Dyyyyyzio!!! i wszyscy inni, czy Śrem też mnie słyszy? Tomek zaczyna wątpić, że ktokolwiek czyta jego bloga. Pod każdym postem można napisać komentarz. Nowy blog jest, a ferajna się ociąga. Kochani do roboty bo przestanie pisać i co będziecie czytać co rano przy pierwszej kawie?! Zacznijcie pisać komentarze!!!!!!!!!!!!! Marianna oooooobiecałaś!!!!!!

Kochanie mam nadzieję, że wybaczysz mi ten włam na bloga..... MUSIAŁAM!!!!

a tak w ogóle to chciałam Wam napisać, ze jestem najszczęśliwszą żoną pod słońcem... i chociaż mój mąż w to nie wierzy to mam nadzieję, że jak to przeczyta to coś zrozumie...

Całuję wszystkich i każdego z osobna.... Mooonia

środa, 4 maja 2011

Kot w domu.
Brakuje mi doświadczenia ze zwierzątkami w domu, ale biorąc naszego kota za przykład mam już jakiś pogląd. Nie jest to zbyt mocno angażujące stworzenie mające swój indywidualny charakterek. Mięciutkie froterko, które pląta się zawsze tam gdzie akurat ma sam ochotę. Czasem pocieszne czasem wnerwiające, gdy np. zbierze mu się na zabawę w nocy lub tam gdzie akurat masz najwięcej zajęcia. Mawiają, że pies ma pana za to kot służących… w pewnym sensie to prawda. Psa zawołasz i zawsze przyjdzie merdając ogonem, reaguje na swoje imię. Raczej podporządkowuje się swoim właścicielom. Koty odwrotnie- robią to, na co mają ochotę i dosłownie manipulują domagając się swojego miauczeniem intonowanym z rozmysłem. Niekiedy delikatne żałosne miauknięcie innym razem natarczywe do bólu, kiedy sobie coś ubzdura. Sprytna bestyjka dbająca o siebie, na której przyjaźń trzeba zasłużyć. Oczywiście najlepszym sposobem na to jest jedzonko- nasz dla kawałka wołowiny dostaje „kota”. Puszkę tuńczyka nawet otwieraną po cichu rozpoznaje w ciągu trzech sekund choćby spał w innym pomieszczeniu. Swoimi względami obdarowuje bardzo oszczędnie… no chyba, że ma w czymś swój interes to częściej. Rozumu im nie można odmówić. Garfield, kiedy szykuję się do wyjścia i siedzę na wózku elektrycznym (tylko tak się zachowuje gdy jestem na elektryku)w mgnieniu oka wskakuje mi na kolano kładzie się na nim i udaje że go niema. Chyba ma nadzieję, że go przeoczę i przemyci się na świeże powietrze. Niestety nie jest to możliwe, bo bez ograniczenia wolności może wyjść na ulicę. Nie kojarzy jadącego samochodu z niebezpieczeństwem. Reasumując- zwierzątko fajne ale przyjaciel warunkowo :)
 I moje ulubione :) "borsuk"