środa, 17 czerwca 2015

Byle poza domem



Dziecięce i nastoletnie czasy już bardzo dawno za mną, a ja jak miałem tak mam… najlepiej spędzony czas to ten moment, kiedy nad głową jest słońce lub chmurka. Do tego jeszcze dodać trochę zielonej od roślinności przestrzeni i jest idealnie. Właśnie tego dostarczył nam pobliski park. Rzadko w nim bywamy, ale chyba musimy to zmienić, bo odbywa się tam sporo fajnych imprez dostępnych dla każdego za free. Tym razem były to dni dzielnicy Ursus i całodzienny piknik uwieńczony koncertem włoskiej piosenkarki śpiewającej po francusku. Wielu już wie, że piszę o In Grid a tym, którzy jeszcze nie znają proponuję chwilę spędzić na YouTube https://www.youtube.com/watch?v=cUfsUoH27V8
Całkiem przyjemna muzyka, a dzięki wszędobylskiej Moni, która oczywiście zrobiła wszystko abym mógł popatrzeć na koncert z dogodnego miejsca. Piszę „oczywiście”, bo zazwyczaj nie wiem, co Monia kombinuje latając z miejsca na miejsce, a po chwili wołając mnie żebym podążał za Nią. Napiszę już tylko, że koncert podziwiałem spod samej sceny, a na koniec za sprawą „wszędobylskiej :)” znalazłem się za kulisami i robiłem fotkę z In Grid.
Taka jest Monia jak się uprze na coś :)
Niedziela upłynęła również w plenerze, ale tym razem już spokojniej i bardziej prozdrowotnie. Pojechaliśmy do Konstancina na tężnie przy okazji zahaczając tym razem o tutejszą plenerową imprezę.
W sercu tężni spędziliśmy ciut ponad godzinkę i wyszliśmy stąd tak szybko tylko, dlatego, że takie są wskazania względem kuracji.
Zapach ściekającej ze ścian i rozpylanej z „grzybka” solanki jest po prostu extra i czuje się go bardzo wyraźnie od pierwszego kroku w środku tej uzdrawiającej budowli. Jak dla mnie weekend był świetny choćby ze względu na całodzienne wyście z domu. Czasem zastanawiam się czy ta moja wewnętrzna potrzeba bycia na powietrzu to przyzwyczajenie z dzieciństwa czy wynik wieloletnich ograniczeń z tytułu wózka i możliwości swobodnego wyjścia z domu. Pewnie jedno i drugie ma na to wpływ, ale to chyba dobra cecha… lepsza niż zamknięcie się w domu i w sobie. Uwielbiam wiosnę, lato i kocham dziewczynę, która wychodząc za mnie pomogła mi przy okazji dużo mocniej cieszyć się z pogodnego życia… żal tylko, że w naszej szerokości geograficznej taka ciepła aura utrzymuje się tak krótko. Na koniec jeszcze pozdrowienia dla WSZYSTKICH i miłego dnia!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz