Nie wiem jak w innych regionach kraju, ale na moim niebie pogodowa
przeplatanka. Raz czarne chmury, wichura i deszcz, a zaraz słońce i
całkiem przyjemny dzień. Postanowiłem przed swoją drugą zmianą troszkę
przewietrzyć umysł i przy tej okazji rozruszać trochę ciało… i pojeździć
na ręcznym… jeszcze starym wózku.
Tak mi tęskno za świeżym (jeśli
można tak powiedzieć o stolicznym klimacie) powietrzem, że kiedy zrobiło
się ciemno, wietrzono i mokro z powodu padających z góry kropel deszczu
postanowiłem schronić się pod parasolem z liści drzew. Jak za dawnych
lat… pomyślałem sobie o latach, kiedy niewganiany do domu nawet podczas
deszczu kwitło się pod gałęziami, żeby tylko rodzice nie aresztowali do
jakichś zajęć. Zasadą było wtedy, że z daleka od drzew podczas burzy… no
właśnie… a ja teraz pod takim sobie stoję hmmm… jak zaraz jakiś
zabłąkany grom podświetli moje drzewo, to mi włosy na głowie staną.
W tym momencie włączyła mi się analiza sytuacji… pod drzewem stoję, ale
pod tyłkiem mam fotelik na gumowych kołach… to jakaś izolacja jest…
zaraz zaraz… jestem przecież łysy to co jak co… ale włosy też mi raczej
nie staną :)
Z wątłym poczuciem bezpieczeństwa i lekkim orzeźwieniem od
przebijających się przez mój zielony parasol kropel przeczekałem krótką
„próbę charakteru”.
Podczas mojego spaceru już nie pierwszy raz
przyszła mi do głowy pewna refleksja na temat mijanych co chwila
sąsiedzkich twarzy. Większości tych osób w prawdzie nie znam towarzysko,
ale poniekąd żyjemy za tym samym ogrodzeniem i zupełnie nie rozumiem,
dlaczego 90% mijanych buzi jest takich nieobecnych. Dlaczego mijając ich
jestem taki niewidzialny… bez pozdrowienia… bez uśmiechu… nic… klapki
na oczach i w siną dal. Nawet dzieciaki, które spotykamy niemal
codziennie w dużej większości bez zwykłego „dzień dobry” dla dorosłych-
mnie inaczej uczyli rodzice :(
Słabe to… nie podoba mi się!! Postanowiłem to zmienić i poza dziećmi
(może rodzice sobie nie życzą?) pozdrawiam wszystkich z uśmiechem… i
starszych, i młodszych… część z nich mam wrażenie zastanawia się w tej
chwili czy poza widocznym kalectwem, aby przypadkiem nie posiadam
jeszcze ukrytego w głowie??
Ludzie są zdziwieni, że ktoś z kim „nie rozmawiają na swojej klatce schodowej” może się miło odezwać?
Wiecie co?? Zmieńmy to… więcej uśmiechu… wyduśmy to cześć czy dzień
dobry… będzie milej wszystkim!! Uczmy dzieci, że osobie starszej
wiekiem, a szczególnie sąsiadowi należy się ten szacunkowy zwrot
pozdrowienia.
Zróbmy wszystko, żeby inne narody nie postrzegały nas
jak ten turysta z linku, który udostępniam w tym poście!! Być może
amerykanie pozdrawiają się tak z przyzwyczajenia, ale strasznie miło u
nich jest to że nawet obcy pozdrowią cię i obdarzą szerokim uśmiechem od
tak… zapytają, jak się masz itd. Więcej szczęścia na buzi przyciąga
więcej pozytywnych fluidów!! My Polacy też jesteśmy fajni tylko
zdejmijmy wreszcie te surowe miny z buzi!!
Pozdrawiam WAS wszystkich bardzo serdecznie i życzę wam miłego i pogodnego weekendu!! :)
http://www.fronda.pl/a/amerykanin-na-wakacjach-w-polsce-zachodzi-do-kosciola-i,94784.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz