Jeszcze
trzy zaganiane do granic możliwości dni i święta… jakoś mentalnie tego
nie czuję w tym roku. Chyba lepiej poczułbym świąteczną atmosferę
wyjeżdżając z domu w jakieś fajne miejsce… lub na kilka dni wyłączając
się fizycznie i umysłowo na wszystkie codzienne obowiązki.
Ładny widok
za oknem, coś dobrego do zjedzenia i towarzystwo równie leniwe :)!! Tymczasem mam dyżur w pracy, więc pasywny tryb w święta raczej tylko w marzeniach.
Trochę męczy mnie, że nie mogę Moni pomóc zbytnio w sprzątaniu, a jej
praca też pożera przedświąteczny czas. W domu i na balkonie przybywa
świątecznych dekoracji, ale porządkowy chaos zaburza spokój i
nastawienie na budowanie nastroju. Tak czy siak damy radę i liczę, że
duch świąt natchnie nas szybko… jeśli uda się wyjść na spacer popatrzeć
na udekorowane okolice to też będę szczęśliwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz