wtorek, 1 grudnia 2009

Minął nasz bardzo intensywny weekend. Chyba dopiero dziś zaczynam o nim myśleć i w jakiś sposób oceniać. Nazwałbym go weekendem wizytowym bo niemal cały spędziliśmy w gościach.
Urodziny Agi hmmm było super choć przyznam iż nie ogarniam jeszcze w myślach tych wszystkich osób które poznałem. Mówiąc szczerze nie było to nawet możliwe z powodu ich liczby. Były momenty że czułem się troszkę zagubiony ale u mnie to normalne gdy znajdę się w otoczeniu którego nie znam. Krępuje mnie troszkę mój stan a wiem że potrzebuję dłuższej chwili aby ktoś kto na mnie patrzy przestał „zauważać wózek”- tak przynajmniej mi się wydaje. Być może to odczucie jest tylko w mojej głowie bo większość nowych znajomych mocno dbało aby nie brakowało mi towarzystwa ani nie świeciło pustką w talerzu czy szklance. Było gwarno, wesoło a zabawa trwała do samego ranka. Ciekaw jestem czy Aga jest zadowolona z urodzin ale myślę że tak bo chyba ja bym był. Gościliśmy u nich do późnego ranka bo woleliśmy zdrzemnąć się troszkę nim pokonaliśmy trzy piętra w dół po schodach. Mogliśmy sobie jeszcze fajne pogadać przy śniadanku a jedynie czego żałuję to tego że nie poznałem najmłodszego z państwa D. Bardzo cieszę się z Waszego zaproszenia Aga i Remi :)
Mógłbym dłużej opowiadać o imprezie bo klimat był kolorowy ale jako że nie była to moja uroczystość to się powstrzymam. Wracając do domu mieliśmy z kolei umówioną wizytę u Moni brata i bratowej u których posiedzieliśmy sporo więc także niedzielę praktycznie cała spędziliśmy poza domem. Właśnie sobie uświadomiłem że to przecież już także moja rodzina- kurcze fajnie!! Do domku wracaliśmy troszkę zmęczeni ale w wesołym nastroju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz