środa, 27 stycznia 2010

błąd

Cześć. Siedzę od pół godziny wpatrzony w pusty edytor tekstu i zastanawiam się co dziś napisać. Niestety o tym z czym dziś spotkałem się nie mogę napisać na blogu- przynajmniej wprost. Czasem zastanawiam się ile trzeba popełnić w życiu błędów aby wyciągnąć konstrukcyjne wnioski. Różnie z tym bywa… niekiedy nie zrobienie czegoś jest największym błędem lub odwrotnie popełnia się go mniej lub bardziej świadomie. Sam je popełniam bo któż nie ale łatwiej jest mi zmagać się z własnymi. Mam zbyt miękkie serce by patrzeć na strapienia innych i nie odczuwać współczucia. Chciałbym wtedy dopomóc, pocieszyć lecz co może wydawać się dziwne czasem trzeba dać komuś zakosztować gorzkiego bo inaczej nic się nie nauczy. Nie jestem mądralą i nie twierdzę że jestem „chodzącą superlatywną” nawet nie śmiałbym tak myśleć ale czasem patrząc z boku zastanawiam się gdzie podziewa się rozsądek. Pewnie i na mnie można tak spojrzeć ale już raczej znacznie rzadziej niż w nastoletnich czasach. Może trochę krew stygnie z wiekiem albo on sam do czegoś obliguje- przynajmniej powinien. Bardzo często wystarczy słuchać dobrych rad… tylko któż to potrafi jeśli pierwej sam się nie sparzy…może to prawda że człowiek rodzi się głupi i takim umiera?
Mam dziś kiepski dzień….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz