poniedziałek, 2 stycznia 2012

Podsumowanie roku 2011

Rok 2011 jest już historią. Jak go podsumować? Chyba nie był to najlepszy okres względem mojego zdrowia. Straciłem pewność siebie i nabrałem respektu dla swojego organizmu. Cóż... może to już wiek robi swoje?
Największy sukces? "Stanąłem" na nogach... w prawdzie tylko w parapodium ale to i tak coś. Uczę się jazdy zwykłym wózkiem i ćwiczę. Szukam czegoś spektakularnego w myślach lecz... Takie ciepłe odczucia mam kiedy myślę o tych wszystkich osobach które w tym roku poznałem jak również te które są z nami od dawna. Gościliśmy w naszym domu ludzi których bardzo lubimy i którzy są tu zawsze mile widziani.
Ocenić powinienem także rok małżeński :) na pewno rozumiecie, że muszę tu wspomnieć tylko same superlatywy nie chcąc mieć przerąbane po wizycie Moni na blogu... Oczywiście żartuję i z czystym sumienie mogę powiedzieć, że małżeństwo nam służy. Gdybym miał streścić krótko nasze relacje- nadajemy na tych samych falach. Fajnie jest mieć żonę, przyjaciółkę, kochankę w jednym i wiedzieć, że właściwie takiej relacji partnerskiej oczekiwało się biorąc ślub-kochana dziewczyna :)
Czego zabrakło w ubiegłym roku? Czegoś spektakularnego co utkwiłoby bardzo mocno w pamięci. Co wywołuje mój uśmiech? Myśli o wypadzie z dziewczynami do Samsonowa. Zmieniłbym na tym wyjeździe tylko jedno- byłby dłuższy.
Życzyłbym sobie-nam w nowym roku aby zdrowie dopisywało a także by naszym bliskim którym jakieś niepowodzenie życiowe dało w kość obrócili to w sukces. Miałbym jeszcze kilka marzeń ale wolałbym wspomnieć o nich w chwili gdy się spełniają :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz