piątek, 30 grudnia 2011

Przedostatni dzień tego roku...

Przedostatni dzień tego roku...
Spędziliśmy go ganiając po przychodniach lecząc przedłużające się przeziębienie. Ludzi pełno w kolejkach do lekarzy i oczywiście starsze panie... tylko po receptę... jak zawsze im się najbardziej spieszy i jak sępy czekają by się wcisnąć przed kogoś.
-Spieszy się pan?-nawet nie zdążyłem odpowiedzieć gdy dodała-To może ja przed panem wejdę.
- Niech pani wejdzie- odpowiedziałem machając z rezygnacją ręką.
Szkoda gadać... Mówiąc szczerze zawsze sobie myślę "aaa dobra poczekam niech sobie już wejdzie jak jej tak spiesznie. Najgorsze, że w tej samej kolejce stał również starszy pan który został zatrzymany przez panią lekarz z obietnicą przyjęcia na końcu z powodu jego cukrzycy. Zaczął zastanawiać się na głos czy może przyjść innym razem bo to nie takie pilne... Wpuściłem go przed siebie i okazało się że brakło skali na glukometrze jak mu zmierzyli. Nadawał się do szpitala a zastanawiał się.
Niestety nie było to nasze jedyne zmartwienie w tej chwili. Dokumenty na które czekaliśmy jak na szpilkach których ostateczny termin dostarczenia wypadał dziś. Firma która je wysłała sknciła wszystko począwszy od adresu dostarczenia przez kuriera zakończywszy o danych w nich zawartych. Gdyby nie honey który już nie pierwszy raz ratuje nam sytuację wszystko co dopinaliśmy przez półtorej miesiąca poszłoby... Honey przechwycił kuriera z wysłanymi przez kuriera dokumentami które z powodu pomyłki adresu pewnie by nie doszły do nas w momencie gdy my czekaliśmy w kolejce do lekarza.Honey jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI za pomoc- nie pierwszą i pewnie niestety nie ostatnią :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz