Sięgam w pamięci do czasów, gdy beztroska była czymś
absolutnie naturalnym. Rodzice wysoko nad głową będący zarówno opoką
bezpieczeństwa jak, policjantem zbyt krewkiego charakteru i nieprzemyślanych
zabaw. Pomimo tego była to epoka inna niż w dzisiejszych latach.
Rodzice zaprowadzali raz do szkoły w pierwszej klasie, a później z bagażem nakazów i przestróg chodziło się już samemu w niebieskim mundurku z przypinanym białym kołnierzykiem z wielkim tornistrem na plecach i kluczem na szyi. Samochody na baterie sterowane falą radiową tylko w zagranicznych gazetkach, a w TV „Czterech pancernych i pies”. Zabawek w ogóle było mało za to inwencja twórcza w małych główkach ograniczona tylko pomysłowością. Szpada z patyka i z nakrętki od słoika, chroniąca przed bliźniaczą kopią w ręku kolegi oraz scenki z pod gwiazdy płaszczyka i szpady. Z roli muszkietera przechodziło się błyskawicznie w postać Janka czy innego czołgisty niezniszczalnego Rudego 102. Wystarczyło tylko ową szpadę przerobić na karabin przywiązując sznurek tak, aby mógł wisieć na plecach podczas marszu, kępki trawy wyrywane z ziemią na korzeniach świetnie zastępowały granaty. Tutaj znajdowały też swoją rolę dziewczyny, które od tego momentu nosiły imiona Marusia, Lidka czy Honorata.
Biegaliśmy po lesie godzinami i o dziwo wracając na kolację nikt nie zastawał rodziców rwących włosy z głowy ze zmartwienia o swoje dzieci, teraz już tylko podobne do siebie z powodu kurzu i piachu od stóp do głów. Kąpiel była udręką z powodu podrapanych nóg od krzewów jeżyn i pozdzieranych kolan… szczypało niemiłosiernie… To, co dawniej było największą karą (szlaban na wyjście z domu) dzisiejszym dzieciakom po prostu mówiąc kolokwialnie „zwisa”- mają w nich swój świat… wirtualny świat.Nie zamieniłbym ani jednego dnia swojego dzieciństwa na ich dzień z laptopem na kolanach.
Ehhh upalny dzień, łąka zalana żarem od słońca, dźwięk latających pszczół i miliona koników polnych- piękna zapomniana melodia!! Zimą zaś sanki, mokre kozaczki i spodnie, aż sztywne od śniegu i zamarzającej wilgoci. Dziś patrzę na dzieci odwożone i odbierane samochodem ze szkoły biegające pod blokiem jednak z niewidzialną smyczą wzroku rodzica baczącego na wszystko. Plastikowe śliczne zabawki z atestem zapewniające maksimum bezpieczeństwa… tak… gdzie to się ma do szpady z patyka i pokrywki od słoika, którą trzeba było zardzewiałym gwoździem i kamieniem przebić tak, aby weszła na patyk do samej rękojeści?
Rodzice zaprowadzali raz do szkoły w pierwszej klasie, a później z bagażem nakazów i przestróg chodziło się już samemu w niebieskim mundurku z przypinanym białym kołnierzykiem z wielkim tornistrem na plecach i kluczem na szyi. Samochody na baterie sterowane falą radiową tylko w zagranicznych gazetkach, a w TV „Czterech pancernych i pies”. Zabawek w ogóle było mało za to inwencja twórcza w małych główkach ograniczona tylko pomysłowością. Szpada z patyka i z nakrętki od słoika, chroniąca przed bliźniaczą kopią w ręku kolegi oraz scenki z pod gwiazdy płaszczyka i szpady. Z roli muszkietera przechodziło się błyskawicznie w postać Janka czy innego czołgisty niezniszczalnego Rudego 102. Wystarczyło tylko ową szpadę przerobić na karabin przywiązując sznurek tak, aby mógł wisieć na plecach podczas marszu, kępki trawy wyrywane z ziemią na korzeniach świetnie zastępowały granaty. Tutaj znajdowały też swoją rolę dziewczyny, które od tego momentu nosiły imiona Marusia, Lidka czy Honorata.
Biegaliśmy po lesie godzinami i o dziwo wracając na kolację nikt nie zastawał rodziców rwących włosy z głowy ze zmartwienia o swoje dzieci, teraz już tylko podobne do siebie z powodu kurzu i piachu od stóp do głów. Kąpiel była udręką z powodu podrapanych nóg od krzewów jeżyn i pozdzieranych kolan… szczypało niemiłosiernie… To, co dawniej było największą karą (szlaban na wyjście z domu) dzisiejszym dzieciakom po prostu mówiąc kolokwialnie „zwisa”- mają w nich swój świat… wirtualny świat.Nie zamieniłbym ani jednego dnia swojego dzieciństwa na ich dzień z laptopem na kolanach.
Ehhh upalny dzień, łąka zalana żarem od słońca, dźwięk latających pszczół i miliona koników polnych- piękna zapomniana melodia!! Zimą zaś sanki, mokre kozaczki i spodnie, aż sztywne od śniegu i zamarzającej wilgoci. Dziś patrzę na dzieci odwożone i odbierane samochodem ze szkoły biegające pod blokiem jednak z niewidzialną smyczą wzroku rodzica baczącego na wszystko. Plastikowe śliczne zabawki z atestem zapewniające maksimum bezpieczeństwa… tak… gdzie to się ma do szpady z patyka i pokrywki od słoika, którą trzeba było zardzewiałym gwoździem i kamieniem przebić tak, aby weszła na patyk do samej rękojeści?
Teraz dzieci są bogatsze lepiej ubrane i w większości
zaprogramowane przez rodziców właśnie na sukces w dorosłym życiu. Tak, więc
zamiast wściekać się na podwórku odbierają wszelkiego rodzaju korepetycje, spełniają
ambicje swoich rodzicieli. Czy nie odbiera im się tego szczęścia, którym nas
nasze czasy tak szczodrze obdarowały. Tej radości z glutem po pas i obdartymi
kolanami- to było dzieciństwo!!
Lata ciut starsze, gdy pierwsze lekcje erotyki
odbierało się podglądając zakochane pary z krzaków… pocałują się czy nie? Nie
daj Boże pogonią zaciekawionych młodocianych gapiów. Dreszcz emocji, gdy
nieśmiało ze wstydem łapało się dziewczynę za rękę, aby przejść się kawałek
drogi uskrzydlonym posiadaniem pierwszej dziewczyny… i niewinny cmok pod klatką
na pożegnanie. Pamiętacie to kochani? Ja tak, z uśmiechem na twarzy i tęsknotą!
Maaatko to były czasy... pieniądze z liści, kamienie i inne klamoty sprzedawane w "podwórkowym sklepie", guma do skakania, gra w klasy, w podchody... po caaałym osiedlu, wspinaczki na trzepak, wszystkie drzewa w okolicy... to se newrati... a tekst "..bo nie wyjdziesz na dwór..." zawsze działał niezwykle motywująco...
OdpowiedzUsuńKto z Was pamięta inne dziecięce przyjemności?
hmmm tak kochanie... ławeczka, kolanko i przede wszystkim Twój pąs na policzkach :) :)
UsuńHehh, aż łza się kręci w oku.
OdpowiedzUsuńGra w podchody do ciemnej nocy, wyścig pokoju kapslami, skrajany scyzorykiem, w dmuchę monetami na klatce schodowej, ogniska byle gdzie i sławny Dom Hitlera... i tak można wspominać.
Teraz niestety w tej tęsknocie za naszym zagluconym i poobdzieranym na łokciach dzieciństwie, sami robimy krzywdę naszym dzieciakom, czas nas zmienił w konsumentów i nadrabiamy nasze braki.
Tłumaczymy, usprawiedliwiamy samych siebie słowami "a niech ma to czego mi brakowało" heeeee???? czego Ci brakowało człowieku? laptopa? a może mp3? aaa wiem! napewno brakowało Ci telewizora 3D :)
Nie, nie i jeszcze raz nie!! Kompletnie nic nam nie brakowało, tych rzeczy nie było wiec jak mogło ich brakować?
No to może tak "a niech ma lepiej niż ja w życiu" hehe no i się spełniło :)
ma lepiej !
-lepiej gra w nogę -na kompie
-lepiej udaje zombi, niż my Janosika czy Janka.(dla dziecka przed monitorem świat nie istnieje)
-lepiej nawiązuje znajomości - nk, fb
-lepiej dogaduje sie z rówieśnikami - skype, gg itp.
Więc to my sami polepszyliśmy naszym dzieciakom świat.
Ciekaw jestem jak będzie wyglądał dzień w którym wyłączą prąd:)))
Tomasz jak sięgniesz pamięcią to zobaczysz dzieciaka,który stawał na podium z kolegą Darkiem w zawodach pływackich :) i to było w realu , a nie online :P
Świetny tekst, pozdrawiam Cię serdecznie !
Świetny post, Tomku! Skłania do refleksji... Rzeczywiście świat bardzo się zmienił,,, ciekawe co będzie za następny 20lat... strach pomyśleć. Pozdrwiam
OdpowiedzUsuńPaulina dziękuję za uwagę pięknej kobiety :)Bardzo cieszy każdy Wasz komentarz i daje motywację do prowadzenia blogu.Pozdrawiamy i zapraszam częściej!!
UsuńTomku pamiętaj że wszyscy Miotłowscy są za Tobą ! Trzymaj się wszystko na pewno bedzie dobrze !
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki !
Patryk miło nam, że tak jest i my za Miotłowcami też!! Tęsknimy już za waszym widokiem!!
UsuńDarekn oczywiście pamiętam basen i zawody :) Pamiętam też Ciebie i powiem, że nie zmieniłeś się zbytnio- ta sama wesoła twarz. Czy ja dobrze pamiętam, że kiedyś spotkaliśmy się na Rejowie i wściekaliśmy na ruinach pieca hutniczego i w jego okolicach? Bardzo się cieszę, że odezwałeś się na blogu. Dziękuję za uwagę i komentarz.
OdpowiedzUsuńTak Tomasz, to ten sam ja :) pamietam stare dzieje, spędzaliśmy razem mnustwo czasu! Kurde szkoda ze machina życia dorosłego jest bezlitosna :/
Usuń:) ma też swoje uroki ;)
Usuńnooo ma, teraz jestem łysy :)))? i do tej pory chowam fajki przed ojcem :P
Usuń:)tia... a po imprezie z kolegami już nie boisz się ojca... tylko żony
UsuńTwoje włosy pewnie zrobiły to co moje... zeszły na klatę :)
Usuńhonyś a Ty jakie masz wspomnienia?
OdpowiedzUsuńja to już w takim wieku jestem, że ledwo pamiętam co na śniadanie jadłem ;)
UsuńJa wiem, co jadłeś :) geriavit pharmaton... dobrze, że jeszcze niebieskich nie musisz?
Usuń...demencja starcza,...
OdpowiedzUsuń