wtorek, 20 października 2020

Zbiórka - Tomek Osóbka


 

Nie chcesz nie pomagaj, ale też nie przeszkadzaj. Taka mała konkluzja po tym jak zablokowano konto FB Marta Majta. Osoba, dzięki której wiele zbiórek ujrzało świat, które powiodły się dzięki nam wszystkim. Konto zablokowano po chwili udostępnienia mojej zbiórki, zaraz po komentarzu, na który odpowiedziałem grzecznie.


Pani napisała, że wózki są za darmo, a ja, że nigdy tak nie było i nie jest.

Na drogę niepełnosprawności wkroczyłem w 1993 roku. Od pierwszych godzin walki o życie kwoty wydawane na leki i inne środki grubo przewyższały zarobki rodziców. Potem zaczęły się wydatki na rehabilitacje i sprzęt. Ile kosztował pierwszy wózek nie pamiętam, ale od tamtej pory siedzę już na dziewiątym. Tylko w niedużej części koszt był refundowany, ponieważ refundacja była przewidziana raz na 5 lat, dla najprostszych wózków. Różnica między najzwyklejszym wózkiem, a dobrym wózkiem dla osób z takim stopniem niepełnosprawności polega na tym, że albo cię pchają, albo jedziesz sam.

Jak to wyglądało w sumach w moim przypadku (piszę to co pamiętam).
- pierwszy wózek aktywny – 7500 zł.
- podnośnik pokojowy – 7500 zł
- podnośnik samochodowy – 20000 tyś
- parapodium – 7500 zł
- podnośnik domowy – 5500 zł
- podnośnik wannowy – 2500 zł
- drugi wózek aktywny – 8000 zł
- pierwszy wózek elektryczny – 12000 tyś
- drugi wózek elektryczny – 17000 tyś
- trzeci wózek aktywny wraz z osprzętem – 33000 tyś
- sprzęt do rehabilitacji – około – 20000 tyś
- serwis/naprawa sprzętu – około 20000 tyś
- dostosowanie mieszkania – około 30000 tyś
- wydatki związane z codziennym zaopatrzeniem to około – 250 zł/mieś

Wydatki na leczenie przez tyle lat są nie do policzenia, ale tak orientacyjnie po złamaniu nogi i operacjach z tym związanych to przeszło 30000 tyś. Mogłem coś pominąć.
Urządzania, wózki zużywają się, więc nie jest to wydatek na zawsze. Dofinansowania pokrywają małą cząstkę niektórych wydatków – reszta to ciągła walka o środki. Tak wygląda w kwotach życie kulawych ☹ Nigdy nie robiłem zestawienia… nawet nie myślałem, że tego, aż tyle przez te lata.

Nie wyobrażam sobie udźwignięcia tego z samej renty, więc pracuję od 2003 roku i staram się, aby nie zostawać w tyle.
Żeby żyć w społeczeństwie, nie na marginesie życia te wydatki są niezbędne. Mam tego świadomość i od lat zawsze, kiedy mogę z ogromną przyjemności biorę udział w akcjach charytatywnych.

Proszę… nie przeszkadzaj, jeśli nie masz pojęcia jak to wygląda naprawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz