wtorek, 29 maja 2012

Orzeczenie

Chyba nie uwierzycie, ale widziałem już wielu lekarzy święcie wierzących w cudowne uzdrowienia!! Jakimś trafem wszyscy byli moimi orzecznikami w kolejnych komisjach, gdy ubiegałem się o rentę z ZUS. Jeden z nich przeskoczył wszystkich… i właściwie sam nie wiem, czym- bezczelnością głupotą czy czymkolwiek innym źle świadczącym o nim samym? Poznałem go na komisji, gdy przyznawano mi pierwszy raz rentę. Pomijam fakt, że zapytał mnie jak przechodzę z atlasu (bo przyszedł do mnie podczas rehabilitacji) na wózek gdy byłem jeszcze w zupełnej rozsypce zdrowotnej i uczyłem się utrzymać łyżkę jedząc obiad a nie mówiąc już o większych rzeczach. Za jego orzeczeniem dostałem rentę na 2 lata, gdy jednak stał się moim lekarzem, bo neurologów w naszym mieście właściwie innych nie było wyraził się o mnie jak o wraku człowieka. Zrobił to do mojej ciotki a także przyszłej teściowej, gdy w różnych terminach poprosiłem je o wyciągnięcie jakiegoś zaświadczenia. Niestety osobiście nie mogłem się stawić, ale przynajmniej w przypadku wizyty przyszłej teściowej widział mnie raptem dwa tygodnie wcześniej, gdy dotarłem sam przez całe miasto wózkiem elektrycznym prosto do jego gabinetu. Prawił mi o dobrodziejstwie małżeństwa, ojcostwa, gdy usłyszał o moich planach małżeńskich, a potem do teściowej nawet nie wiedząc, kim ona jest piepszył głupoty, że byle zapalenie płuc mnie zabije itd. Uprzedzałem go, że jeśli nie będę mógł osobiście ktoś czasem będzie przychodził w moim imieniu po wypisanie jakiegoś druku, ale chyba tajemnica lekarska istnieje i klepać wszystkim, kto popadnie wiadomości o stanie zdrowia nie można? Gdyby jeszcze to, co mówił było prawdą… lub wiedzą faktyczną lekarza specjalisty przez duże S a nie ”rumianka” jak mówią na niego, bo to ani pomoże ani zaszkodzi…. Reasumując na komisji ZUS przyznał mi dwa lata renty chyba wierząc ,że po tym czasie kręgosłup naprawi się w 100% natomiast na wizycie w jego gabinecie praktycznie wróżył mi rychłą śmierć z powodu powikłań. Żyję!! …i przeszedłem już kilka komisji z tym samym skutkiem czasowej renty. W sierpniu minie 19 lat… tak dziewiętnaści… dłużej jestem niepełnosprawny niż żyłem zdrowy, a właśnie składam papiery na kolejne przedłużenie orzeczenia o niepełnosprawności i tym samym renty. Przez to, że kończy się orzeczenie kończy się też z tym dniem moja umowa o pracę, bo pracuję w zakładzie pracy chronionej. Podobno w tej chwili nie przedłużają umów, więc za chwilę będę bez pracy bez dochodu… Będę oczywiście szukał zatrudnienia, bo nie wyobrażam sobie siedzieć bezczynnie jak bezużyteczny popsuty przedmiot, ale czy znajdę?? Czas pokaże… no chyba, że przewidywania ostatniego orzecznika ZUS sprawdzą się i wstanę trzydziestego czerwca w pełni sił i zdrowy na nogach… Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, lecz 19 lat nauczyło mnie nie wierzyć w garbate aniołki. Na koniec nie mogę zapomnieć podziękować honeyowi, bo to właśnie On złożył dziś w moim imieniu w oddziale Zus całą papirologię medyczną potrzebną do „udowodnienia” kolejny raz, że jestem… kalką. Wiem, że to trochę dziwnie brzmi ale taka jest żenująca prawda o polskim orzecznictwie. Honey niestety zdążył już poznać wiele razy pomagając się uporać z ogromem druków, zaświadczeń, podań i wielu innych, gdy Monia w godzinach pracy urzędów sama zrobić tego nie mogła. Gdyby ktoś z Was miał jakieś wiadomości o chęci zatrudnienia osoby niepełnosprawnej w pracy zdalnej-telepracy przy użyciu cudownego narzędzia jakim jest Internet to proszę o informacje :)

3 komentarze:

  1. i w tym oto momencie nasuwa mi się jedyne trafne podsumowanie tego, co napisałeś, a o czym kiedyś rozmawialiśmy: KUR....JE.... MA. Wydawałoby się, że lekarzami zostają ludzie po masakrycznie trudnych studiach, jakimi jest medycyna. Ale to chyba złudzenie...Tego "rumianka", jak go określiłeś, znam doskonale osobiście, jego żonę, również lekarza, także. I powiem Ci, że są to ludzie, którzy w kwestii wiedzy zatrzymali się na tym etapie, na jakim skończyli studia. Nie mają ambicji, żeby się rozwijac, a przecież wszyscy wiemy, że kto stoi w miejscu ten się cofa...Medycyna gna do przodu, trzeba tylko to pilnie śledzic i ciągle się uczyc. Niestety, nie każdy ma taką potrzebę. Niektórym wystarczy jedynie zajrzec do indeksu leków, żeby nie przepisac pacjentowi idiotycznej dawki danego leku...I szlus....

    OdpowiedzUsuń
  2. TO JEST WŁAŚNIE NASZA JEBA..POLSKA RZECZYWISTOŚC....I MY JESTEŚMY W UNII.....HAHAHAHA....CHYBA W CZARNEJ DUPIE RACZEJ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Beatko i trafnie to skwitowałaś... śmiechu warta czarna dupa!!

    OdpowiedzUsuń