wtorek, 23 października 2012

SOR

Nie chciałem być złym prorokiem, ale cóż wizyta na SOR okazała się konieczna. Znów igła w kolano, antybiotyki, okład i coś przeciwzapalnego. Takie są właśnie konsekwencje wyjazdu na obóz rehabilitacyjny z FAR . Ćwiczące ze mną dziewczę nabyło srogą lekcję, a ja... problem do końca życia. Nie chcę robić z siebie cierpiętnika... to raczej narastająca złość bezsilności... sam już nie wiem. Taka mała chwila zwątpienia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz