niedziela, 13 września 2015

12



W swojej kolekcji mam kilka złych rzeczy, które wydarzyły się dwunastego dnia miesiąca. Ta data mnie chyba prześladuje :( Wczoraj „obchodziłem” piątą rocznicę złamania nogi. Ciągnie się za tym łańcuszek powikłań zdrowotnych, więc trudno tego nie liczyć i trudno uwierzyć, że po tylu latach organizm wciąż o tym przypomina. Leżenie, miesiące na lekach i środkach przeciwbólowych, psychiczny dołek, rehabilitacja pod kątem złamania… złe tak bardzo zapada w pamięć… nie potrafię dobrze myśleć o tym obozie, na którym do tego doszło. FAR szumny organizator i „opiekun” niepełnosprawnych nawet nie zapyta teraz o mnie. Mam szczerą nadzieję, że dziś te obozy organizują zaostrzając procedury oraz zabezpieczając w wykwalifikowaną kadrę, a nie w ludzi z przypadku lub dopiero uczących się zawodu. Być może gdyby na moim obozie był, choć jeden magister rehabilitacji czy lekarz jakiejkolwiek specjalizacji dziś zamiast borykać się z problemami chwaliłbym FAR pod niebo. Ich brak odpowiedzialności jest wręcz niewiarygodny… mam nadzieję, że tym razem sąd nie pozwoli na to. Jeśli sąd przyzna mi rację będę się cieszył, ale wygranym czuć się nie będę… przegrałem zdrowie, czyli coś najcenniejszego. Oby mój przypadek nauczył czegoś tą instytucję, ale szczerze w to wątpię biorąc pod uwagę ich linię obrony, w której zrzucają wszystko pomimo tego, że nie mógłbym nawet gdybym bardzo chciał wykonać to ćwiczenie bez udziału kadry. Dobra… szkoda się rozpisywać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz