Kim chciałbyś być-zostać?
Pytanie kierowane do niemal stu procent dzieci w pewnym wieku.
Odpowiedzi bywają różne, często zabawne świadczące o niebywałej fantazji
naszych latorośli. Tak, więc w naszych domach rosną małe księżniczki,
wokalistki, modelki, marynarze, mistrzowie świata, astronauci czy inni mniej
lub bardziej kolorowi przedstawiciele różnych zajęć czy postaci. Oluś synek
naszej przyjaciółki zapragnął nie mieć oka, bo mógłby nosić opaskę na oku oraz
drewnianą nogę gdyż mógłby wtedy stukać nią jak prawdziwy pirat. Priorytety
zmieniają się na szczęście wraz z wiekiem dorastających bąbli. Moim jednym z najśmieszniejszych
przykładów kariery zawodowej na przyszłość była chęć zostania… furmanem. Pewnie
pobadały mi się bardzo konie. Domyślam się, że wyrośniecie z tych ambitnych
planów uspokoiły moich rodziców. W dzisiejszych
czasach dzieci szybciej dorastają, a starania rodziców o edukację i rozwój
szybciej pomagają ukierunkować młodych karierowiczów. Z jednej strony nie
zazdroszczę młodzieży skróconego okresu dzieciństwa z drugiej zaś mam
świadomość, że wszelka inwestycja w naukę owocuje w przyszłości dorastających.
Pamiętam, że ja bardzo długo zastanawiałem się nad dorosłym życiem i sposobem
na przyszłość. Szkoda, że nie posiadałem konkretnej pasji, która w realny
sposób kierowałaby mnie do jakiegoś celu. Niektórzy rodzą się z piłką przy
nodze albo mają inne zdolności i wrodzone umiejętności, które już od
najmłodszych lat można szlifować. Talent do instrumentów, tańca, nauk ścisłych
itp, a przy tym niebywałą umiejętność pogłębiania wiedzy w danym kierunku można
nazwać tylko darem.
Jedyna forma rozwoju dzieci, jaka nigdy nie podobała mi się
polegała na spełnianiu nieosiągniętych marzeń oraz ambicji rodziców. Zmuszanie zamiast
prób delikatnego zainteresowania czymś, co wydaje nam się ciekawe nie jest
chyba na miejscu. To chyba powinno wychodzić od nich samych nawet, jeśli hobby zmienia
się, co kilka tygodni. Poszukiwania swojej ścieżki nie są łatwe, ale nawet
uszczknięcie choćby odrobiny wiedzy z każdej dziedziny wpływa na ogólny rozwój.
Ja zawsze będę wdzięczny tacie, że zaszczepił we mnie w
bardzo młodym wieku pociąg do literatury. Zrobił to w idealnym momencie i tak
niepostrzeżenie, że przyniosło pożądany efekt. Dzięki temu na długo zatopiłem
się w różnego rodzaju lekturze. Książką, jaką mi polecił była literatura Karola
Maya pod tytułem „Winnetou”. Pamiętam, że na końcu trzeciego tomu popłakałem
się rzewnymi łzami z niemałym wstydem na tą reakcję.
Czasem myślę sobie, iż wychowanie dzieci jest jak lepienie z
gliny- od rodziców zależy efekt końcowy życiowego dzieła. Z zazdrością patrzę
na tych z nich, którym powiedzie się ten proces. Zostać na zawsze przyjacielem
swojego dziecka, przy czym zachować jego szacunek należny dla rodzica to mój
ideał. Zaszczepić jakieś pasje, pozytywną ciekawość świata i chęć dążenia do własnego
rozwoju to już szczyt ideału. Niestety wiem, że to bardzo trudne, bo do dzieła
wychowania zawsze dołącza jeszcze wiele rąk podobnie jak indywidualny charakter
każdego człowieka. Kończąc napiszę jeszcze, że wierzę iż każdy z nas ma jakiś
talent, który trzeba tylko wydobyć z siebie.
Nie pamietam kim chcialam byc,ale pamietam,ze marzylam by nie musiec sprzatac:)
OdpowiedzUsuń... no jak nic królewną w takim razie :)
OdpowiedzUsuń