piątek, 25 stycznia 2013

Szczęście



Oglądałem dziś film pod tytułem „Zmierzch”. Tym, co nie oglądali w paru słowach opowieść o fascynacji i uczuciach pewnej pary bardzo odmiennej od siebie. Po obejrzeniu wzięło mnie na rozmyślania o prawdziwych związkach. Pomyślałem sobie, że miałem dużo szczęścia odnajdując się z Monią. Właściwie zawsze, kiedy myślałem o małżeństwie marzyłem o takich relacjach gdzie przyjaźń równa się z uczuciem, bez dominacji i zbędnych swarów. Nie mam poczucia jakiegoś zniewolenia pod znakiem ślubnej obrączki, nie traktuję też żony jak własność. Tak być powinno, bo chyba fajnie jest wciąż flirtować i zdobywać uczucia swojej wybranki. Nie mówię tu o jakichś gierkach, ale sposobie wzajemnego traktowania, szacunku w każdej sytuacji. Dla mnie chyba największym komplementem jest, kiedy Monia mówi- kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jest to tym bardziej miłe, że nie jesteśmy standardową parą. Dla mnie to dowód, że moja niepełnosprawność nie ma w tym sensie żadnego znaczenia. Cieszę się, że nasze życie nie jest nudne ani smutne i chyba potwierdzą to te wszystkie osoby, z którymi zeszły się nasze drogi. Nawet kiedy pojawiają się powody do zmartwień mówimy, że mamy siebie i damy radę.Wiem, że nie jesteśmy wyjątkowi, bo znam kilka par, którym związek małżeński lub mniej formalny, ale równie mocny bardzo odpowiada. Mam nadzieje, że będzie tak już zawsze!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz