Witam w nowym 2014 r. Szaleństwa i obżarstwo świąteczne już
za nami… i dobrze, bo mój brzuch mówi dosyć. Nie wiem jak Wasz sylwester,
ale nasz był niezwykle spokojny. Spędziliśmy go w fajnym gronie i wyjątkowo na wyjeździe.
Szampan na mroźnym powietrzu, fajerwerki i dobry film z podgryzającym moje
sznurówki szczeniakiem o imieniu Thor.
Wcześniej jednak staliśmy się z Monią tematem przewodnim
dzieła Amelki.
Współczuję tym co po sylwestrowym szaleństwie obudzili się z
dziwnym samopoczuciem :) U nas co prawda późno przywitaliśmy dzień, ale był to
całkiem przyjemny poranek. Strasznie mnie cieszy, że spotkaliśmy się w tym
gronie ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo (oby nie) iż taka
okazja nie trafi się zbyt szybko ehhh emigracja zarobkowa nie zawsze jest szczególnie
wyczekiwanym wyborem. Spotkanie poza granicą naszego kraju nie będzie takie
łatwe.
Mimo wszystko cieszę się, że już koniec świąteczno noworocznej
dekadencji i chyba mam poczucie spełnionej towarzyskiej laby. Teraz już do
pracy oraz obowiązków, bo czeka nas długi rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz