Tak narzekamy na służbę zdrowia a tu proszę… udało mi się
dostać do laryngologa od razu. Wiązało się to z wystawieniem skierowania (w
ciągu chwili) i założeniem karty. Dobrze,
bo miałem już jechać na pogotowie… zapalenie ucha… boli to trochę… Oczywiście
mój stary objaw to… brak objawów, kiedy zbliżam się do gabinetu. Zaraz po
spotkaniu z lekarzem kiedy czekałem przed gabinetem na płukanie ból przestał
się bać i odezwał się podwójnie. Niemniej
jednak zapalenie zdiagnozowane, ucho opłukane, kropelki zapuszczone i siedzę z
tamponami w środku… sączki. Dobrze mamy z naszą przychodnią, a właściwie z personelem
medycznym, chyba nas lubią :) Kilka razy uratowało mnie to od mordowania się z
nadszarpniętym zdrowiem.
Dziś o dziwo pierwszy raz nie widziałem pod gabinetem kłótni
o kolejkę. Pani doktor bardzo miła, sympatyczna pielęgniarka (przywitała mnie „
ooo nasz dzielny pacjent” … hmmm i powiedziała to takim dwuznacznym tonem i
uśmiechem… JASNE, ŻE DZIELNY!!- przypominam poniżej, za co dostałem
odznaczenie!!) i dziewczyny z recepcji też git. Tylko portfel chudszy o osiem dych.
I co?? Należał się no nie??
W środę wizyta kontrolna... mam nadzieję, że odzyskam ucho :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz