Dni, tygodnie, miesiące… lata tak szybko lecą… a mnie jest
szkoda każdego z nich. Każdego bezproduktywnego… niegodnego wspomnień… takich
miałem już tak wiele, że wszystkie przeciekające przez palce chwile, które
można spędzić lepiej wywołują żal. Są rzeczy, które kradną ten czas niemiłosiernie
np. Fb… wiem… piszę to i zaraz wrzucę właśnie na tablicę tego portalu… wszystko
z umiarem.
Mam w sobie ciągły głód wolności… głód spowodowany stratą tylu
lat z powodu zdrowia.
Wspomnienia… cieszę się, że je mam… nie wszystkim jest to
dane… niemniej jednak ich echo czasem budzi tęsknotę. Czasem śnią mi się dawne
możliwości… mój mały matrix… przerywany normalnym życiem.
Nie chcę powiedzieć, że moje życie jest złe (choć nikt
takiego by nie chciał z powodu niepełnosprawności) chciałbym tylko wycisnąć z
niego tyle ile tylko się da. Często brakuje na to sił… często konsekwencji,
czasu i wyraźnej inicjatywy z różnych stron. Podziwiam tych, którzy mimo upływu
lat, natłoku obowiązku potrafią porzucić pilota od TV, Fb itp. czyli wypoczynek
bierny na rzecz bardziej intensywnego życia.
Wiem… czasem i tak trzeba wypocząć… czasem… pracy nie
ominiesz… ja nie ominę też rehabilitacji, to stały punkt mojej egzystencji… ale
poza powszednim kieratem jest jeszcze tyle możliwości.
Wiosna i lato mój żywioł, a tu… to za oknem… i wszystko
trzeba pogodzić!! Mam już dość 4 ścian, a nie mogę rozpędzić swojego pociągu
(pociągu do życia)… coś ciągle hamuje.. choćby organizm zdezelowany dolegliwościami…
ehhh że mnie podkusiło jechać na ten obóz aktywnej rehabilitacji i dać się
połamać. Mój motor napędowy (Monia) ciągnie wciąż spowalnia, mimo, że czas goni…
może zbyt duży ładunek „wzięliśmy” na wagon. Czego brakuje? Paliwa? Może to tylko góra, na
którą wtaczamy się mozolnie…
Mam nadzieję, że szczyt blisko i tyleż samo w dół, co pod
górę z dalszą równą drogą bez zbędnych postoi i przeszkód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz