czwartek, 7 kwietnia 2011

szczęście

Szczęście- ostatnio rozmawiałem o nim z Monią hmmm trudno je nawet zdefiniować bo dla każdego może ono co innego oznaczać. Drugą sprawą jest to czy potrafi się z niego czerpać radość gdy pojawiają się ku niemu powody. Czy to nie jest tak że gdy osiągamy coś zaraz nie stawiamy szczęściu wyższej poprzeczki? Z drugiej strony cóż się dziwić, przecież nawet największy ogień trzeba podsycać by wciąż palił się a nie tlił.
- Czy jesteś szczęśliwy?- zapytała Monia
Dzięki niej dostałem nowe życie nowe cele i powód by dążyć do czegoś w życiu. Kocham i jestem kochany- czego więc chcieć więcej? A może lepiej zapytać czego jeszcze brakuje lub co przeszkadza cieszyć się w pełni? Mnie chyba jednego tylko brakuje… najzwyklejszej niezależności dnia codziennego a dokładniej pełnej sprawności aby mogła być możliwa. Nie potrzebuję wiele ale właśnie czasem te drobnostki jak np. podanie czegoś z wyższej półki irytuje najbardziej. Będąc całkiem sprawnym po prostu wstajesz i zdejmujesz z tej półki co się podoba.
Czy zatem jestem szczęśliwy? TAK bo mam to o czym marzyłem ale nie wierzyłem że jeszcze będzie mi dane ( „dłoń kochanej kobiety w mojej dłoni”) ale są jeszcze rzeczy o których marzę… już nie tylko dla siebie- TAK nawet jeśli dopada chwila zwątpienia w samego siebie… Nic co powala człowieka na kolana ale pozwala z nich wstać chyba nie jest do końca złe… czasem to po prostu dobra szkoła życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz